Znaleziono 0 artykułów
26.03.2020

Nie zaniedbuję swoich pasji

(Fot. Luka Łukasiak)

Andreea Ticărău zaczęła pracę w Uberze w wieku 27 lat. Cztery lata później piastuje już stanowisko dyrektora ds. operacyjnych i strategii dla regionu Europy Wschodniej i Centralnej. – Moim najważniejszym zadaniem jest sprawienie, żeby dobrze czuł się mój zespół – mówi.

Niedawno świętowałaś 31. urodziny. Młody wiek jest twoim atutem w pracy?

Uber to młoda, pełna ducha firma, w której czuję się jak u siebie w domu. Otaczają mnie ludzie z różnych środowisk i z wieloletnim doświadczeniem, co daje możliwość poszerzania wiedzy, a także pomaga innym w jej zdobywaniu.

Kiedyś myślałam, że będę musiała często zmieniać pracę, by wciąż uczyć się czegoś nowego, ale w Uberze każdy dzień przynosi coś nowego.

Jak zaczęła się twoja przygoda z firmą?

Przedstawiciele Ubera skontaktowali się ze mną na LinkedIn z propozycją pracy. Byłam bardzo podekscytowana, bo korzystałam wcześniej z aplikacji i ciekawił mnie sposób jej działania. Pamiętam pierwszą aktywację Uber IceCream w Rumunii (latem pasażerowie otrzymywali darmowe lody). Pomyślałam, że to rewelacyjny koncept.

Wraz z postępami w rekrutacji dowiedziałam się więcej o korporacji, a moje zainteresowanie nią i entuzjazm znacznie wzrosły.

Firmy, w których wcześniej pracowałam, miały ugruntowaną pozycję i ustalone procedury, podczas gdy Uber właśnie rozpoczynał działalność w regionie. Kiedy dołączyłam do zespołu, miałam okazję od podstaw zbudować strukturę wsparcia dla moich rynków. To świetna przygoda.

Uber to otwarta firma?

Bardzo. Kładzie nacisk na różnorodność, wsparcie oraz możliwości rozwoju. W ujęciu globalnym firma zatrudnia 59 proc. mężczyzn i 41 proc. kobiet, ale odsetek zatrudnionych kobiet rośnie z każdym rokiem. W moim zespole trzy z czworga raportujących do mnie menedżerów to kobiety. Zaczęły pracę w Uberze kilka lat temu i obecnie zarządzają własnymi rynkami. Jestem z nich bardzo dumna.

Wyrównujemy też wysokość płac na równorzędnych stanowiskach. Pracownicy Ubera pochodzą z odmiennych środowisk, zdobywali doświadczenie w rozmaitych branżach.

Pod wieloma względami Uber wciąż ma startupowy charakter. Pracownicy mają szansę być sobą, zgłaszać pomysły.

Ty jako szefowa do tego zachęcasz?

Sugeruję im, by znaleźli złoty środek między pracą a życiem prywatnym. W Uberze jest wiele ciekawych wyzwań, większość z nich idzie w parze z tempem, w jakim poruszamy się jako firma, jako zespół. Rzeczy dzieją się bardzo szybko, są dynamiczne. Dlatego zawsze musimy być na łączach, gotowi do przejścia z jednego etapu do następnego, z jednego projektu do drugiego. Naszym zadaniem jest odnaleźć się w kontekście, który często jest nowy.

(Fot. Luka Łukasiak)

Trudno było ci zmienić bycie szeregowym pracownikiem na kierownicze stanowisko?

Zarządzałam zespołami już od kilku lat, zatem wiedziałam, z czym to się wiąże. Niemniej, praca z 90 osobami, znajdującymi się w siedmiu państwach, nie jest prostym zadaniem. Każdy z rynków jest inny, ma własne trudności oraz specyfikę. Zdarzają się dni, kiedy odbywam spotkania i rozmowy telefoniczne z czterema różnymi zespołami, a każdy z nich skupiony jest na czym innym: począwszy od otwarcia nowego centrum wsparcia i usprawnienia rozwiązań służących bezpieczeństwu po wdrożenie nowych regulacji prawnych. Jest to wyzwanie, ale w pozytywnym znaczeniu.

Niemniej jednak moim najważniejszym obowiązkiem jest wsparcie i zapewnienie poczucia siły zespołowi. Dzięki temu osiągną swoje cele.

Jesteś dla pracowników taką biurową mamą?

Staram się, żeby nasza relacja rozwijała się naturalnie, nie na zasadzie dorosły – dziecko. Skupiamy się na wzajemnym wsparciu i na tym budujemy wspomnianą relację. Klarowna, przejrzysta komunikacja stanowi klucz do sukcesu naszego zespołu.

Kim chciałaś zostać, gdy byłaś młodsza?

Piosenkarką. To było marzenie z dzieciństwa. Potem miałam poczucie, że niezależnie od tego, jaką pracę będę wykonywać, chcę w jakiś sposób zmienić świat na lepsze. Praca bez poczucia misji nie dawałaby mi satysfakcji. W obsłudze klienta właśnie tak jest – robisz coś, żeby inni poczuli się choć trochę szczęśliwsi. Pomagam komuś, więc robię coś dobrego. Ale teraz moim najważniejszym zadaniem jest sprawienie, żeby dobrze czuł się mój zespół.

Gdzie nauczyłaś się tak dojrzałego podejścia do pracy?

Rozwinęłam własny sposób pracy, zarówno jeśli chodzi o wykonywanie zadań, jak i zarządzanie ludźmi. Od początku kariery przykładam wagę do rozwoju osobistego i zdobywania wiedzy, a to przekłada się na to, jak wykonuję moje obowiązki. W 2017 r. zapisałam się na kurs coachingu. Było to dla mnie prawdziwe rewolucyjne doświadczenie, które pomogło mi odkryć siebie na nowo. Gdy się ze sobą zmierzysz, łatwiej ci podejmować wyzwania.

(Fot. Luka Łukasiak)

Całe życie mieszkałaś w Bukareszcie?

Tak, tu się wychowałam. Dużo podróżowałam, ale nigdy nie mieszkałam poza moim miastem. Gdy patrzę na Warszawę, gdzie się spotykamy, widzę Bukareszt za kilka lat. Nie jest to idealne miasto, ale zostałam, żeby wspierać jego potencjał.

Rodzice są z ciebie dumni?

Tak, na pewno. Moja mama jest moją wielką inspiracją. To niesamowicie optymistyczna kobieta. Zawsze powtarzała mi, że jestem panią swojego przeznaczenia. Nikt mi nie mówił, że jestem dziewczynką, więc czegoś nie mogę zrobić. Nikt nie próbował mnie ograniczać. Jestem za to wdzięczna rodzinie.

Co robisz dla siebie?

Jestem w ciągłym poszukiwaniu rozwoju i równowagi – osobistej i zawodowej. Staram się nie zaniedbywać swoich pasji oraz rzeczy, które sprawiają, że czuję się dobrze i pozwalają mi się zrelaksować. Myślę, że ważne jest, aby ustalić pewne granice i przez chwilę w tygodniu być offline, odświeżyć głowę. Ważne dla mnie jest znaleźć czas na siłownię, na spotkanie z przyjaciółmi i rodziną, na książki. Obecnie czytam „Becoming” Michelle Obamy.

A odnalazłaś już swojego Baracka?

Jeszcze nie. Ale opis ich romantycznego spotkania niezwykle mnie wzruszył.

Co oznacza dla ciebie luksus?

Może luksus to zbyt dużo powiedziane, ale kilka miesięcy temu miałam pewne problemy z kręgosłupem. Zaczęłam chodzić na fizjoterapię. I wtedy odkryłam korzyści płynące z dobrego masażu – fizyczne i psychiczne. Staram się regularnie rezerwować na to czas. Kiedyś odkładałam przyjemności na później. Jednak obecnie wiem, że czas na nie jest właśnie teraz – to chyba prawdziwy luksus. Lubię też długie spacery, które stały się moją ulubioną rozrywką w ostatnim roku. Po prostu chodzę przez kilka godzin po pięknych parkach Bukaresztu.

Największe odkrycie ostatnich miesięcy? Przyjaciółka namówiła mnie, aby zacząć pisać. Z początku byłam sceptyczna. Teraz nie wyobrażam sobie poranka bez pamiętnika. Codziennie zapisuję wszystko, co przychodzi mi do głowy. To bardzo oczyszczające.

Uczysz się też od dojrzalszych kobiet?

O, tak! Miałam szczęście być wręcz otoczona silnymi kobietami, zwłaszcza tutaj w Uberze. Wiele nauczyłam się od koleżanek z pracy, czy to pracując bezpośrednio z nimi, czy też mając możliwość obserwowania ich.

Moja obecna menedżerka jest również kimś, od kogo wiele się uczę. Mamy wyjątkową relację – jest dla mnie mentorką od początku naszej wspólnej pracy.

Co planujesz?

Chcę skupić się na rozwoju osobistym. Tego samego chcę dla mojego zespołu. Wierzę, że przyszłość związana będzie z przymiotnikami „elektryczny” i „współdzielony”. I nie myślę tylko o transporcie, lecz także o większości usług publicznych.

Jeśli chodzi o Ubera, mamy prosty cel: przekształcić mobilność tak, aby każdy mógł mieć dostęp do niezawodnego, bezpiecznego, taniego i czystego – a co najważniejsze – bezpiecznego transportu.

Zatem patrząc w przyszłość, widzę siebie działającą w dobrej sprawie. To coś, czego zawsze chciałam.

Anna Konieczyńska
  1. Ludzie
  2. Portrety
  3. Nie zaniedbuję swoich pasji
Proszę czekać..
Zamknij