
Oglądanie tej wystawy to zanurzenie się w mgławicę przedmiotów. Szpitalne łóżko lewituje nad ziemią, obok niego gigantyczny grzyb. W dalszym planie suknie, atrapy penisów i diadem. 250 rekwizytów, które Katarzyna Kozyra wykorzystywała w swoich pracach przez ostatnie 30 lat, zmienia się w jedną instalację. W warszawskim Instytucie Wzornictwa możemy oglądać przewrotną monografię artystki „Świat wzorcowy”.
Jak powstawała wystawa „Świat wzorcowy”
250 zapomnianych rekwizytów wyciągnięto z kartonów Fundacji Katarzyny Kozyry.
– Po wyjęciu te przedmioty nagle „rozprężyły się”, nie zdawałam sobie sprawy, że wypełnią tak dużą przestrzeń – mówi kuratorka Asia Tsisar. Projektowanie ekspozycji było wyzwaniem. Najpierw selekcja przedmiotów, później budowanie makiety. – Wykonaliśmy model w skali 1:10 i bardzo precyzyjnie umieszczaliśmy w nim kolejne rzeczy. Na tej podstawie podwieszaliśmy je w galerii – opowiada kuratorka. Instalowanie na nitkach oryginalnych obiektów, szukanie dobrego ustawienia w przestrzeni IWP zajęło półtora miesiąca.

Wystawę zwiedza się bez ścieżki, opisów i gablot. Obiekty możemy poznawać od każdej strony i pod każdym kątem. Pozbawione przytłaczających not informacyjnych, filtrujemy przez wrażenie, skojarzenie. Jeśli chcemy, możemy wziąć ulotkę z mapką albo obejrzeć performance’y na ekranie z boku sali. Ale to, jak mówi Kozyra, jedynie ściągawka. Wystawa w swoim zamyśle jest wielką analogową rzeźbą. Tematem – materialna część pracy artystycznej.
– Z mojego punktu widzenia to jak pokazywanie eksponatów kultury afrykańskiej w różnych muzeach etnograficznych na całym świecie. Funkcjonują jako artefakty, nikt nie myśli o nich jako przedmiotach magicznych, elementach rytuału i performance’u. Tu podobnie – mówi artystka. – Być może za wiele lat, kiedy zginie cyfrowy zapis „Łaźni” albo „Zbrodni i kary”, pozostaną tylko przedmioty. Może ktoś je wtedy ożywi.
Co zobaczymy na wystawie Katarzyny Kozyry
Niektóre rekwizyty Katarzyna Kozyra wykorzystywała w swoich pracach wielokrotnie. Dziś nie ma już z nimi łączności. – One już odeszły ode mnie, to niezależne prace i obiekty – mówi.
Czy można było coś poprawić, wymyślić inaczej? – Nie, wszystko należało zrobić właśnie tak.
Jakie nasuwają się wnioski? – Że dopiero teraz można wyciągać ciekawe wnioski.

Żelazne łóżko ze słynnej „Olimpii”, w którym artystka sfotografowała się w 1996 r. w trakcie leczenia choroby nowotworowej, nawiązując do słynnego dzieła Édouarda Maneta, dziś wydaje się najbardziej z aktualnych symboli globalnego lęku. Choroba przestaje być tabu, a normy i kanony kobiecego piękna jeszcze nigdy nie były tak szeroko dyskutowane.
Sztuczne penisy i owłosienie, dzięki którym artystce udało się w 1999 r. wejść do męskiej łaźni, zaistnieć w zakazanym świecie, teraz też wydają się przełomowe. Bo czy rzeczywistość, która posługuje się terminem „płynność płciowa”, nie uchyla zaryglowanych dotąd drzwi pomiędzy tym co kobiece i męskie?
Wreszcie kostiumy karłów z „Opowieści zimowej” (2006), inscenizowanej wariacji na temat bajki o Królewnie Śnieżce. Ta fabuła jest – jak czytamy w ulotce – „dokumentem zmagań artystki usiłującej siebie i wszystkich wokół wtłoczyć w pewną konwencję, tak by ją z hukiem rozsadzić”. Znów, aktualne.
Wystawa „Świat wzorcowy”: Czego nie widać
– Moim ulubionym elementem wystawy są nitki instalacyjne – mówi Anna Tsisar. – Naprawdę uważam, że to bardzo ważny element wystawy. Są jak sznurki w teatrzyku lalkowym – ktoś je trzyma, ale to nie jest Katarzyna ani widz. Patrząc pod światło, zobaczymy, że tysiące nitek budują misterną strukturę, pozwalają przedmiotom na dyskretny ruch.

Na wystawie nie znajdziemy niestety słynnej „Piramidy zwierząt”, dyplomu artystki z 1993 r., nie pozwolił na to zły stan techniczny. Brakuje też przedmiotów z „Szukają Jezusa” – projektu z 2014 r., w którym artystka bada tzw. syndrom jerozolimski – specyficzne zaburzenie dotykające pielgrzymów w Ziemi Świętej. Jak przyznaje Kozyra, praca nad tym projektem wciąż trwa. Podobnie jak nad operą, którą zobaczymy niebawem. – Gdybym miała dołożyć artefakty, które określałyby moje poszukiwania z ostatniego czasu, byłyby to pewnie korpus, garnki i kostki lodu. Wracam do ciała.
Wystawę „Katarzyna Kozyra. Świat wzorcowy" można oglądać do 23 maja w Instytucie Wzornictwa Przemysłowego w Warszawie.
Wystawie patronuje „Vogue Polska”.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.