Kopenhaski sklep połączony z luksusową kawiarnią, nieduża przestrzeń w starej kamienicy w Notting Hill czy miejsce w Nowym Jorku, gdzie każdą rzecz zatwierdza kurator. A w nich wazony w stylu minimalistek-influencerek, limitowane szklanki ze szkła murano, drippery jak z muzeum designu. Oto miejsca, które podnoszą przedmioty kuchenne i codzienne do rangi sztuki użytkowej, a przyjemność z ich zakupu windują wysoko.
Louise Roe Gallery, Kopenhaga: Design ze smakiem
Nie mylić z popularną influencerką o tym samym nazwisku, też zresztą związaną z designem. Louise Roe to marka wnętrzarska, której produktów można… spróbować, bo prowadzi również kawiarnię spécialité z piekarnią i organiczną kuchnią – z tych luksusowych, w kopenhaskim stylu. Nic dziwnego, specjalizacją Roe są szkło i ceramika. Kultowe wazony-rzeźby Balloon czy Pirout i lampy na kamiennych podstawach w showroomie wyeksponowano na autorskich minimalistycznych formach. Można tu przychodzić po gotowe rozwiązania na wnętrza skandynawskie, można na bułkę z kardamonem. Kto usiadł i spróbował, najpewniej wyjdzie z zakupami. Dla chcących jadać jak minimalistki z Instagrama to najlepszy adres.
FindersKeepers, Frederiksberg: Rodzinne tradycje
Herle Jarlgaard Hansen dorastała w domu pełnym zabawnych i barwnych przedmiotów. Pochodzi z rodziny, w której każdy jest w jakiś sposób związany z designem – jedni to profesjonaliści z dyplomem z wzornictwa, inni właściciele sklepów z włóczkami. Chciała kontynuować rodzinną tradycję i trafiła do Royal Danish Design School. Przy okazji zmieniła perspektywę. Okazało się, że niewiele jest miejsc, w których można pokazywać i sprzedawać prace młodych artystów i projektantów. Dlatego w 2011 roku stworzyła wydarzenie FindersKeepers Design Markets. Projekt okazał się takim sukcesem, że musiała rzucić studia, by zająć się nim na pełny etat. A że związała się ze specem od IT, pomógł on jej przenieść biznes do przestrzeni wirtualnej i poważnie rozwinąć. Tak w listopadzie 2018 roku udało się otworzyć miejsce stacjonarne – FindersKeepers Shop we Frederiksbergu. Do dziś marka trzyma się wstępnych założeń i oferuje głównie niszowe młode marki. Ofertę uzupełniają skandynawskie marki wnętrzarskie, jak np. Montana Vintage. Do najciekawszych rzeczy w ich selekcji należy rumuńska ceramika Horezu – ręcznie robiona i malowana. Herle coraz mocniej koncentruje się na tworzeniu autorskich minikolekcji, choćby z dmuchaczem szkła Filippo z Glass d’Italia, włoskiej manufaktury. Wspólnie zaprojektowali limitowaną kolekcję szklanek z kolorowego murano. Na szkle oferta tego sklepu się oczywiście nie kończy.
Summerill & Bishop, Londyn: Zapraszam do stołu
Witamy na Portland Road, ulicy w londyńskiej dzielnicy Notting Hill znanej z pięknych sklepów, także tych z modą vintage. To tu na rogu starej kamienicy w cieniu pasiastej markizy połyskują wielkie witryny wypełnione kolorowym szkłem i ręcznie malowaną porcelaną. Hasło tego ciasnego sklepiku na rogu brzmi: „najpiękniejsze na świecie nakrycia stołu”. To z grubsza opisuje bogactwo kolorowej szkliwionej ceramiki, lnianych obrusów i sztućców o najróżniejszych kształtach. Wchodzi się tutaj jak do przyjaciół na kolację. Gra muzyka i pięknie pachnie. Poupychane wszędzie stoły są przystrojone niemal barokowo. Gotowe, by usiąść albo inspirację przenieść do własnego wnętrza. Wyroby Summerill & Bishop można kupić na luksusowych platformach sprzedażowych, choćby na Matches Fashion. To jednak nie pełnia doświadczenia, bo nie chodzi tu o przedmioty, ale o pewną kulturę celebracji wspólnego spędzania czasu przy stole i niezwykłość codziennych przedmiotów.
MoMA Design Store, Nowy Jork, Tokio, Hongkong, Berlin: Zatwierdzone przez kuratora
W 1930 roku MoMA zaczęła sprzedawać katalogi wystaw i pocztówki. Od tamtej pory selekcja rosła i rosła. Dziś oprócz oryginalnego sklepu przy słynnym muzeum działa jeszcze kilka innych, flagowe są w Berlinie, Hongkongu i Tokio. Wspólnym mianownikiem wszystkich sprzedawanych tu obiektów – od małych technologicznych gadżetów po meble ogrodowe – jest dobry, przyjazny użytkownikom design. Każdy nowy przedmiot na półce jest zatwierdzany przez kuratora, ale to raczej wzornictwo dostępne, które zmienia się wraz z potrzebami klientów. Ci ostatnio pytają o gadżety do pracy zdalnej i wszystko, co nadaje się do wnętrza. Życie z biur i knajp przeniosło się do mieszkań, a menedżerowie nowojorskiego MoMA Design Store widzą wyraźny zwrot w kierunku tego, co przenośne, i tego, co codzienne. Można tu znaleźć piękne kobaltowe patery, herbaciane czajniczki we wszystkich możliwych formach, szklanki z pastelową podstawą, bomboniery z kaktusami zamiast uszka. Choć to przymuzealny sklep, wyposaży się tu nawet profesjonalny barista. A przedmioty mieszczą się w estetyce lat 90. – najmodniejszym dziś kierunku we wnętrzach.
Więcej inspiracji znajdziecie w pierwszym wydaniu „Vogue Polska Living”. Do kupienia w salonach prasowych i online.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.