
W klipie „Let Me Reintroduce Myself” w reżyserii Philipa Andelmana Gwen Stefani powraca do najsłynniejszych stylizacji z początków kariery.
Po zachwytach nad klimatem końcówki XX wieku, szturmem powracają lata dwutysięczne. Przeglądając Instagram, co chwila natrafia się na zdjęcia Lindsay Lohan z komisariatu policji, Ski Glasses wylansowanych przez Johna Galliano, i różu – od fuksji po millennial pink. Widać też powrót stringów, dresów i biodrówek, a wraz z nimi kicz i niewinność czasów prosperity.
Kolejną dawką nostalgii jest najnowszy singiel ikony przełomu XX i XXI wieku, Gwen Stefani. W teledysku do piosenki „Let Me Reintroduce Myself” [„pozwólcie, że przedstawię się raz jeszcze” – przyp. red.] gwiazda odtwarza najsłynniejsze stylizacje z początków kariery. Zobaczymy komplet niebieskich spodni i koledżowego topu z klipu do „Just A Girl”, sukienkę w kropki z „Don’t Speak” i, oczywiście, puszystą braletkę, którą Gwen założyła na rozdanie nagród MTV Music Awards w 1998 roku.

Znalazło się także miejsce na odniesienia do obecnych czasów – w otwierającym kadrze Stefani ma na sobie maseczkę, a całe wideo zostało zmontowane tak, by przypominać obraz uchwycony przez Zooma. Oprócz tego pojawiają się środek dezynfekujący i powitanie będące domeną ostatnich miesięcy, czyli uderzenie łokciami.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.