Otaczamy się nimi na każdym kroku – kontaktując się z bliskimi, umawiając się do lekarza, robiąc zakupy, sprawdzając oceny szkolne dzieci. Lubimy nowe technologie, bo usprawniają nasze życie. Rzadko jednak zastanawiamy się, co nam robią na dłuższą metę. Opowiada o tym psycholożka Anna Cyklińska „Psychoedu”.
W dziedzinie zdrowia psychicznego nowe technologie, a szczególnie media społecznościowe, wzbudzają kontrowersje od lat. Trudno nie zauważyć ich mocnych stron – umożliwiają bycie w kontakcie z bliskimi, nawet tymi na drugim końcu świata. Pomagają zadbać o kondycję – wystarczy włączyć trening w aplikacji lub jogę z YouTube’a. W okresie pandemii na całym świecie mnożyły się start-upy zapewniające dostęp do terapii online. Mamy też aplikacje do medytacji, monitorowania nastroju, snu, spożywanych posiłków, a nawet odliczające dni od ostatniego wypitego kieliszka lub epizodu samookaleczeń. Same media społecznościowe mogą być również źródłem edukacji, m.in. na temat zdrowia psychicznego.
Mózg na technologicznym haju
Choć listę tę można kontynuować, to po głębszej analizie zalety okazują się pozorne. Badania przeprowadzane w ostatnich latach wskazują na negatywny wpływ korzystania z internetu, a szczególnie z mediów społecznościowych, na zdrowie psychiczne. Jednym z elementów, który zaburza zdrowe funkcjonowanie mózgu, jest ten związany z dopaminą – neuroprzekaźnikiem odpowiedzialnym za motywację, odgrywającym kluczową rolę w obszarze potocznie nazywanym „układem nagrody”. Odpowiedni poziom dopaminy sprawia, że jesteśmy zmotywowani i podejmujemy codzienne wyzwania.
Problem pojawia się, kiedy dostarczamy sobie szybkich i łatwych przyjemności – to na przykład zakupy online, oglądanie zabawnych reelsów czy scrollowanie Facebooka. Podbijają one próg tego neuroprzekaźnika, sprawiając, że codzienne zadania stają się mniej atrakcyjne. Nie wytwarzają tak wysokiego poziomu dopaminy, dlatego więcej wysiłku kosztuje nas zmotywowanie się do takich czynności. Badania nad social mediami wykazały, że najwyższy poziom dopaminy wytwarza się w mózgu nie wtedy, gdy aktywnie korzystamy z aplikacji, ale kiedy usłyszymy dźwięk powiadomienia lub zobaczymy je na ekranie. To dlatego tak trudno oprzeć się leżącemu na biurku smartfonowi, który co chwilę rozbłyskuje i wibruje. Przekłada się to również na coraz częstsze problemy z koncentracją i skupieniem, nie tylko u osób neuroróżnorodnych.
Smartfon kontra sen
Nowe technologie są także cichym złodziejem jednej z podstaw naszego zdrowia psychicznego – snu. To właśnie on odpowiada za regenerację całego organizmu, konsolidację pamięci, regulację emocji, a tak często jest zaniedbywany. Według Jean Twenge, amerykańskiej psycholożki i badaczki, to właśnie związek pomiędzy mediami społecznościowymi i zaburzonym snem jest głównym sprawcą nasilającego się w ostatniej dekadzie kryzysu zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży. W swoich książkach „iGen” oraz „Generations” udowadnia, że problem zaczął się nasilać w okresie, kiedy większość Amerykanów, a zatem również dzieci, stała się posiadaczami smartfonów.
Telefony dostarczające nam dużo szybkiej przyjemności sprawiają, że trudno jest oderwać się od nich przed pójściem spać. Dla wielu osób to jedyny czas, w którym mogą nadrobić zaległości i dostarczyć sobie rozrywki. Powszechny staje się efekt revenge bedtime procrastination, czyli opóźniania pory snu właśnie na rzecz korzystania z nowych technologii ze świadomością, że będzie to niekorzystne. Umysł ma jednak zwykle trudność z przyznawaniem pierwszeństwa korzyściom odległym w czasie, dlatego łatwiej ulec kolejnemu memowi, krótkiemu wideo czy kolejnej stronie na ulubionym sklepie online. Dodatkowo ekrany urządzeń emitują niebieskie światło, które imituje dzień i zaburza wydzielanie melatoniny – hormonu powodującego senność.
Media (nie)społecznościowe
Nie tylko nasze nawyki, uwaga i sen obrywają przez nowe technologie. Przekaz płynący z nowych mediów ma również ogromny wpływ na nasze relacje – z innymi i sobą samym. Przede wszystkim mając dostęp do milionów użytkowników z całego świata, częściej dokonujemy niesprawiedliwych porównań. Nastolatki z Polski mogą odnosić się już nie tylko do swoich rówieśników z podwórka, ale również do każdej innej osoby, którą napotkają w internecie.
Dorośli również temu ulegają. Mimo świadomości, że Instagram przekłamuje rzeczywistość, nieświadomie porównujemy się pod kątem obrazu ciała, zarobków, kariery czy stylu życia. Media społecznościowe, choć pozornie dają poczucie bycia w kontakcie, sprawiają, że bardziej skupiamy się na sobie i rywalizujemy ze znajomymi. Czas spędzany w bezpośrednim kontakcie z rodziną czy przyjaciółmi również bywa zakłócany przez nowe technologie. Smartfony są obecne podczas wspólnych posiłków, przy oglądaniu seriali czy codziennych rozmowach.
Jak żyć w zgodzie z nowymi technologiami?
W odpowiedzi na straszenie nowymi technologiami niewiele z nas wybierze życie bez dostępu do internetu. Nie chodzi o to, żebyśmy całkiem rezygnowali z udogodnień XXI wieku, ale żebyśmy podchodzili do nich z głową. Czyli jak?
Przede wszystkim świadomie. Często korzystamy z telefonu dla zabicia czasu, a nasze palce automatycznie wędrują w miejsce, gdzie znajdują się nasze ulubione aplikacje. Warto monitorować czas spędzany przed ekranem i korzystać z limitów ograniczających używanie danej aplikacji – to opcje, które umożliwiają zarówno Apple, jak i Android. Apka ScreenZen umożliwia zatrzymanie się na chwilę, po włączeniu na przykład Instagrama, pytając nas: „Czy to naprawdę ważne?”. Warto również ograniczyć liczbę powiadomień na smartfonie, zachowując te dla nas najistotniejsze, jak wiadomości tekstowe i połączenia.
Za nadmiernym korzystaniem z mediów społecznościowych i aplikacji mobilnych może również kryć się przekonanie: „Muszę zawsze być na bieżąco”. Warto się zastanowić, co jest dla nas najważniejsze – dobrostan, sen, umiejętność koncentracji czy wiedza o bieżących wydarzeniach społecznych, kulturalnych albo politycznych. Żyjemy w świecie nadmiaru informacji i to od nas zależy, jak i kiedy będziemy je czerpać.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.