Bistro Charlotte otwiera nowy lokal w przedwojennej kamienicy na warszawskim Żoliborzu
Właścicielki Charlotte – Justyna Kosmala i Ewa Dobak – na dobry początek jesieni otwierają nowy lokal na warszawskim Placu Inwalidów. Paryski sznyt połączyły z żoliborską elegancją oraz młodą polską sztuką.
– Gdy 11 lat temu otwierałyśmy z Ewą naszą pierwszą Charlotte, wiedziałyśmy, że na tej jednej się nie skończy, choć nie miałyśmy żadnego doświadczenia w gastronomii – nie wiedziałyśmy o wielu problemach, jakie się z tą branżą wiążą. Stąd pewnie wzięła się niezachwiana wiara w to, że to ambitne marzenie uda nam się zrealizować – przyznaje Justyna Kosmala, współwłaścicielka piekarni i bistro Charlotte.
Ósmy lokal z szyldem Charlotte powstał w przedwojennej kamienicy na Żoliborzu Oficerskim w Warszawie. – O rozwoju myślimy dwutorowo. Z jednej strony otwieramy się w kolejnych miastach, nie tylko tych wielkich, ale także mniejszych. Po Warszawie pojawiły się Kraków i Wrocław, teraz przymierzamy się do lokalizacji w Poznaniu. Z drugiej strony myślimy o Charlotte jako o miejscu lokalnym, sąsiedzkim, które jest związane z okolicą i z życiem jej mieszkańców – wyjaśnia Kosmala.
Każdy z lokali został dopasowany do tkanki miejskiej, sąsiedztwa, budynku, w którym powstał
Choć Charlotte stała się małą siecią, każdy z jej lokali wyróżnia się indywidualnym charakterem. Łączy je oferta – croissanty, pain au chocolat, francuski chleb i bagietki, tartine z rostbefem czy z serem brie oraz owocami figi, sałatka z kozim serem, sernik z białą czekoladą – oraz wspólny stół, który zawsze stanowi serce lokalu. – Gdy otwierałam pierwszą Charlotte, zależało mi na przeniesieniu do Polski ducha paryskich piekarni i kawiarni, ale rzeczywistość szybko nam pokazała, że nie możemy tego robić jeden do jednego. Powojenna kamienica albo nowy apartamentowiec nie będą odpowiednią ramą dla rustykalnych wnętrz – każdy z projektów musi być dopasowany do okolicy. Inaczej uzyskalibyśmy powtarzalne, zunifikowane, ale sztuczne w odbiorze przestrzenie – podkreśla Kosmala.
Dodaje, że mariaż francuskości z lokalnością okazał się świetnym ćwiczeniem z kreatywności. – Zawsze zaczynamy od budynku. W przypadku zabytkowych lokalizacji, staramy się zachować tak dużo z oryginalnej tkanki, ile tylko możliwe. W Charlotte przy Placu Szczepańskim w Krakowie walczymy o każdy secesyjny kafel w roślinne wzory, o stare drewniane okna, które mozolnie remontujemy, choć pewnie łatwiej i praktycznej byłoby je wymienić. We Wrocławiu we wnętrzach widać sporo kafli, co nawiązuje do płytek zdobiących fasadę kamienicy Pasażu Pokoyhof – tłumaczy Kosmala. W Miasteczku Wilanów zdecydowano się na nowoczesny wystrój z blatem z powtórnie przetworzonego plastiku. – Duch Charlotte pozostaje w naszych wypiekach, w winie, we wspólnym stole – mówi Kosmala.
Justyna Kosmala: Wnętrze lokalu odzwierciedla klimat Żoliborza, gdzie czas wolniej płynie
Koncepcję projektową wnętrz nowego lokalu powierzono Loskiewicz.Studio - Annie Łoskiewicz z Krzysztofem Benke i Janem Binzerem. Za projekt wykonawczy byli odpowiedzialni Janusz Mączewski i Joachim Surdy z 89 stopni. W gronie architektów, którzy przyczynili się do powstania projektu nowej Charlotte jest także Maciej Dudkiewicz, którzy pracował z marką przy poprzednich realizacjach. – Postanowiliśmy sięgnąć do źródeł. Udało nam się znaleźć stare fotografie przedstawiające kamienicę. Oczywiście, na przestrzeni lat budynek przeszedł wiele modyfikacji, ale archiwalne zdjęcia pomogły nam w uchwyceniu ducha eleganckiego, dystyngowanego Żoliborza, który chciałam oddać w naszych wnętrzach – mówi Kosmala. W lokalu wydzielono dwie strefy – sklepową z ladą z pieczywem i ciastkami oraz jadalną ze stolikami o różnej wysokości. – Na Żoliborzu czas płynie tu wolniej – nasze wnętrze ma do tej niespieszności zachęcać – mówi współwłaścicielka. Uwagę zwracają zasłonki rozdzielające stoliki oraz oświetlające je bordowe lampy projektu Nikodema Szpunara, a także wykonana na zamówienie duża lampa nad wspólnym stołem, ubrana w materiałowy abażur z odręcznym haftem „żolie” [francuskie słowo „jolie”, od którego wywodzi się nazwa Żoliborza, oznacza „ładny, przyjemny” – przyp. red.].
Podczas gdy ściany Charlotte Bouillon zdobi fresk przedstawiający splecione w miłosnym uścisku fantasmagoryczne jednorożce Konrada Żukowskiego, a Charlotte Menorę – rzeźba w kształcie gigantycznego bochna chleba od Armana Galstyana, do współpracy na Żoliborzu zaproszono mieszkankę dzielnicy, Karolinę Bielawską, znaną z abstrakcyjnych obrazów, która stworzy kompozycję malarską na ceramicznych płytkach.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.