Nowy model Hyundaia, który sprawi, że poczujesz wolność i obudzisz zew swojej natury
Często siadacie w bagażniku swojego auta? A na dachu? Nie za kierownicą, nie na miejscu pasażera, gdzie mniej lub bardziej uważnie patrzymy na migający za oknem krajobraz. Usiądźmy dziś w bagażniku. Próbujecie, lecz bez skutku? Tak, w wielu modelach nie jest to zbyt komfortowe, a często w sumie niemożliwe – na przykład w tych, gdzie bagażnik znajduje się pod maską samochodu i mieści co najwyżej piknikowy kosz... Choć czasem to jedyne, czego nam w życiu potrzeba. Ale o tym zaraz.
Nie zmieściliście się do bagażnika swojego auta? To zapraszam tu, obok mnie, do bagażnika Hyundaia Santa Fe. Rozłożyłem kraciasty koc, otworzyłem piknikowy kosz, mam przekąski, napoje. Gdybym trochę pokombinował, zmieściłbym tu nawet „Śniadanie na trawie” Claude’a Moneta. Choć w zasadzie nie trzeba – czuję się równie sielsko, jak wtedy, gdy patrzę na ten obraz. Siedzę, macham nogami i patrzę przed siebie. Nadal jestem w aucie, lecz nastąpiła diametralna zmiana perspektywy. Nigdzie nie jadę, nie mijam świata. Zatrzymałem się, siedzę wygodnie, jestem tu i teraz. I jest dobrze.
Elementy nowej bryły Hyundaia jak obłe mury domów w Santa Fe
Wyobraźmy sobie, że przed nami roztacza się panorama Santa Fe. To takie senne miasto w Nowym Meksyku, gdzie odnosi się wrażenie, że wciąż panuje tam spokojna pora dnia – dopiero wschodzi lub właśnie zachodzi słońce. Wszystko tonie w pastelowych, ciepłych, słodkich odcieniach lemoniady, arbuzów, różowego wina. Weź łyk. W mieście pełno jest charakterystycznych budynków, których styl wziął swoją nazwę od surowca budowlanego – cegieł adobe. Nie wypala się ich, lecz powoli suszy w palącym słońcu. Mury są grube, masywne, lekko wyoblone tynkiem w ciepłej, ziemistej gamie. W tych prostych liniach łatwo odnajduję elementy nowej bryły Hyundaia, szczególnie w poszyciu w wariancie matowym, miedzianym (Earthy Brass Metallic Matte), uzupełnionym błyszczącymi czarnymi detalami.
Zwracam uwagę na coś jeszcze. Z radia płynie piosenka Bon Jovi „Santa Fe”:
„Mówią, że żaden człowiek nie jest wyspą,
a dobre rzeczy spotykają tych, którzy czekają. (...)
Jadę gdzieś na południe od nieba,
wracam do Santa Fe”.
Nowy Hyundai Santa Fe – pojemny i praktyczny
Wszystko w tym modelu zachęca, by cieszyć się z życia w towarzystwie. Rodziny, grupy przyjaciół, drużyny kabaddi (składa się z siedmiu graczy, czyli akurat). Albo pięciu kotów i dwóch przekarmionych berneńczyków, które bez problemu zmieszczą się w przestrzeni bagażnika. W tym wypadku załadunkowi po dach przychodzi na ratunek cyfrowe lusterko wyświetlające otoczenie z tyłu samochodu (okaże się także pomocne podczas nocnej jazdy, oferuje bowiem jaśniejszy i bardziej klarowny widok w tył). Pojemne, użyteczne auto, mobilny taras. Idealne na wspólną wycieczkę, nawet nieplanowaną. To wspaniałe uczucie, gdy wiesz, że z pasażerami łączy cię ta nienazwana więź, która sprawia, że zwykła przejażdżka po mieście nabiera barw potencjalnej przygody. A gdy nowy objazd wyprowadzi was za miasto, na wzgórze z punktem widokowym – nikt nie będzie biadolił, że źle pojechaliście.
Cel podróży nie jest najważniejszy, liczy się sama droga
I o to chodzi. W najnowszej reklamie Hyundaia Santa Fe rodzinka wikingów (+ biały wilk) gna przez wiekowy iglasty las idealnie prostą, asfaltową drogą. Uwagę przyciągają światła do jazdy dziennej w kształcie litery H, jak Harald, Hæfnir, Hakon. Lub Hyundai. Ten graficzny symbol odnajdujemy również w osłonie chłodnicy czy tylnych światłach. Ogólne proporcje bryły – wspierane przez duże nadkola, czyste i zdecydowane sekcje boczne, krótki przedni nawis wraz z wysoką maską – kreują pełen majestatu, odważny pojazd.
Gdy w surowym skandynawskim krajobrazie mężczyzna nagle dostrzega szutrowy zjazd, kobieta tylko lekko kiwa głową na znak zgody – i już pędzą w nieznane. Odkrywanie nie zna granic. Brodzą w lodowatej rzece, przemierzają czarną plażę jeziora, odnajdują drogę tam, gdzie wydaje się, że jej nie ma. A przy tym wyją jak wilki, dmą w róg, gołymi rękami łowią łososie i dają upust swojej prawdziwej naturze. Coś pięknego.
Kilka wersji nowego Hyundaia Santa Fe
Nowy Santa Fe występuje w kilku wersjach – HEV, PHEV, FWD i AWD. Dla ułatwienia dekoduję: nowego Santa Fe możesz mieć z napędem na przednią oś, na wszystkie koła, może być hybrydą, którą doładujesz z gniazdka (PHEV) lub taką, która wykorzystuje rekuperację do ładowania baterii podczas jazdy. Scenariusz użytkowy i wszystkie inżynieryjne, technologiczne udogodnienia to zachęta do kontaktu z naturą nie tylko w kontekście przyrody, krajobrazu, lecz także z naturą ludzką, prawdziwą, wielopoziomową. À propos poziomów. Poziom bagażnika to niejedyny, jaki dziś osiągniemy.
Wspominałem o dachu. Przyjrzyjmy się dokładnie słupkowi C. Teraz poczujemy się jak Indiana Jones szukający ukrytego zamka do tajemnej komnaty. Instynktownie go znajdujemy, pewnie wsuwamy dłoń, chwytamy, stopa na oponę i raz-dwa – siedzimy na dachu. Znowu słychać piosenkę Bon Joviego: „Jadę gdzieś na południe od nieba”. Gwiazdy mrugają nam na powitanie: „Dawno się nie widzieliśmy”. Teraz rozkładamy na dachu kraciasty koc i możemy z ukochaną osobą przez całą noc patrzeć w nieskończoność, wymyślać nowe nazwy dla gwiazdozbiorów, liczyć Perseidy. Jeśli zacznie padać, wracamy na sofę bagażnika, pod markizę klapy. Powiększony rozstaw osi nadmuchał tył niemal do rozmiarów kampera – pewnie na wypadek, gdyby zew wolności i przygody spontanicznie poniósł nas dalej, w drogę. Koc, dwie poduszki i możemy nie wracać do domu przez cały weekend, szwendając się po krainach, które mają w ofercie wszystko poza hotelami.
Hyundai Santa Fe: Ergonomiczne rozwiązania i certyfikaty najwyższej jakości
A jeśli zatęsknimy za luksusem? Wystarczy wsiąść do środka. Przednie fotele wyposażono w przycisk, który pod względem komfortu zamienia je w szezlong LC4 Le Corbusiera, sprawiając, że wręcz lewitujemy (w koreańskiej wersji foteli Ergo Motion efekt ten potęgują specjalne kieszenie powietrzne, które wpływają na ergonomię poprzez dostosowywanie się do ciała w trakcie jazdy). Wnętrze wypełniają tkaniny szlachetnie miłe w dotyku, przyjazne dla środowiska, o najwyższych certyfikatach i bezpieczne nawet dla niemowląt (na wypadek, gdyby któreś miało ochotę wykorzystać brzeg fotela jako gryzak).
Znalazłem też kilka wielce ciekawych elementów. Pierwszy raz spotkałem się ze schowkiem w podłokietniku, który można otwierać nie tylko z przodu, lecz także z tylnego fotela – Bilateral Multi-Console. Drugie nowatorskie rozwiązanie kładzie kres licytacji o dostęp do ładowania pt. „Ile masz procent?”, bowiem w panelu przewidziano miejsce na dwa telefony. I – mój ulubiony – specjalna taca z promieniowaniem UV-C do sterylizacji przedmiotów. Coś wspaniałego.
Hyundai: Dojrzała stylistyka, wzornicza odwaga
Mój świat kręci się wokół motoryzacyjnej garderoby – znajdowania idealnych pojazdów na poszczególne okazje. W kategorii samochodu o charakterze kosza piknikowego zamaszyście wpisuję dziś Hyundai Santa Fe. Przyznaję, nie byłem wielkim fanem wcześniejszych czterech generacji. Ale to, co po 23 latach prezentuje sobą piąte wcielenie, maluje na mojej twarzy wyraz pozytywnego zaskoczenia.
Dojrzewający obecnie język stylistyczny Hyundaia jest estetycznie niezmiernie interesujący. Z nieśmiałego koreańskiego producenta samochodów zmienia się w pełnego odwagi wzorniczej dojrzałego, światowego gracza. W ostatnim czasie obserwujemy metamorfozę o niebywałej skali. Produkty prezentowane jako samochody koncepcyjne – na przykład N Vision 74 czy Concept 45 – pokazują nowy kierunek stylistyczny tej marki. No tak, ale to są samochody koncepcyjne. Świetnie prezentują się w materiałach prasowych, zostaną pokazane na kilku Motor Show w Paryżu, Genewie czy Poznaniu, a później koncern zapomina o nich i oferuje rozwodnione wspomnienie wozów pełnych obietnic.
Faktycznie, często tak bywa. Ale nie w przypadku tego Hyundaia. Patrząc na niego, co jakiś czas zastanawiam się, czy to, co widzę, jest po prostu wersją produkcyjną, czy jednak w pełni urzeczywistnionym concept car? Przy najbliższej okazji zapytam, co myśli o tym moja prywatna drużyna kabaddi. Najlepiej, gdy wybierzemy się tym Hyundaiem na spontaniczną wycieczkę do Santa Fe.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.