Intryga zgodna z wymogami gatunku, małomiasteczkowa sceneria, wyraziste postaci drugoplanowe. Twórcy nowego miniserialu kryminalnego HBO zrobili wszystko, by Kate Winslet mogła w tytułowej roli pokazać pełnię aktorskich możliwości.
Mistrzowski występ Kate Winslet
– Zbudowałem serialowy świat wokół małomiasteczkowej policjantki, która nie potrafi zmierzyć się z traumą – mówi scenarzysta Brad Ingelsby, odpowiedzialny wcześniej za film „Droga powrotna” z Benem Affleckiem. Postać Mare niesie fabułę, więc twórca potrzebował doświadczonej aktorki. – Kate Winslet powiedziała mi, że nigdy na potrzeby filmu nie trzymała w ręku broni. Potrzebowała wyzwania. Trafiliśmy na siebie we właściwym czasie – tłumaczy. – Nie mam z nią nic wspólnego. To dla aktora fascynujące doświadczenie – dodaje Winslet, która wraca do telewizji dekadę po nagrodzonej Emmy roli w „Mildred Pierce”. Za tę rolę z pewnością zasłuży co najmniej na nominację. Jej Mare Sheehan, sfrustrowana policjantka w średnim wieku, straciła w życiu niemal wszystko – męża, który po rozwodzie zaręczył się z nową ukochaną, syna, którego nie uchroniła przed narkomanią, matkę (Jean Smart), z którą łączy ją napięta relacja. W pracy też nie wiedzie jej się najlepiej – od roku nie udało jej się rozwiązać sprawy zaginięcia nastolatki. W śledztwie nie pomaga, że w prowincjonalnym Easttown w Pensylwanii wszyscy się znają – matką zaginionej jest szkolna koleżanka Mare, która na dodatek choruje na raka. Były mąż wciąż mieszka po sąsiedzku. W Easttown nie da się uciec od wspomnień z przeszłości, zwłaszcza tych bolesnych. Powiewem świeżego powietrza jest pojawienie się niespełnionego pisarza (Guy Pearce), który podrywa Mare w barze. Dla niego na chwilę przejdzie metamorfozę – z zaniedbanej kobiety w parce khaki, za dużych dżinsach i związanych w kitkę włosach przeobrazi się w Kate Winslet, jaką znamy z oscarowych czerwonych dywanów. Ale to przemiana tylko pozorna – nie odegna demonów. Winslet jako Mare ma ograniczoną mimikę – zaledwie kilka grymasów, jeden, rzadki uśmiech. Na tych subtelnych nutach wygrywa wszystkie emocje – od rezygnacji po szok.
Intryga kryminalna
Znacie? To posłuchajcie! W lesie w Easttown zostaje znalezione ciało nastolatki. Podobno jej ojciec za dużo pije, podobno ojciec jej dziecka nie chciał, by urodziła, podobno jej powiernikiem był ksiądz. Krąg podejrzanych rośnie. Wtedy okazuje się, że jej zabójstwo jest powiązane z zaginięciem innej dziewczyny sprzed roku i nowym, które właśnie wstrząsnęło miasteczkiem. Mare, tak jak podobne jej bohaterki, choćby z „Tajemnic Laketop”, musi przesłuchać wszystkich, łącznie z najbliższymi przyjaciółmi. Do prawdy zbliży się dzięki pomocy młodego zdolnego detektywa z zewnątrz (Evan Peters). Czy rozwiąże sprawę?
Problemy dojrzałych ludzi
Samobójcza śmierć, uzależnienie, zdrada – każdy z bohaterów „Mare z Easttown” boryka się z problemami, na które nie ma łatwego rozwiązania. Wszyscy są tu zwyczajni – nikt nie zrobił olśniewającej kariery, mało komu udało się wyrwać z rodzinnego miasteczka, frustracja pojawia się nawet wtedy, gdy wiodą z pozoru udane życie. Mare kłopotów ma oczywiście najwięcej, a wraz z rozwojem akcji okazuje się, że wielu z nich sama sobie przysporzyła.
Niejednoznaczne postaci
Mare trudno polubić. Jest małomówna, opryskliwa, skryta. Jak niemal każdy detektyw z serialu. Tyle że jest kobietą, a bohaterek gburowatych wciąż oglądamy mniej niż ich męskich odpowiedników. Z czasem zaczynamy rozumieć skalę problemów, z jakimi się boryka. Chyba nie może być inna, skoro żyje z ciężarem poczucia winy za śmierć syna. Nie potrafi się otworzyć, nie daje sobie pomóc, odrzuca każdą propozycję wsparcia. Gdy zostaje przymusowo skierowana na terapię, deklaruje, że „to nie dla niej”. Mare otaczają ludzie podobni do niej – mniej lub bardziej złamani. Jej najlepsza przyjaciółka (Julianne Nicholson) chyba ma niewiernego męża, jej były mąż coś kręci w sprawie zabójstwa nastolatki, jej pomocnik w śledztwie wcale nie zrobił takiej kariery, jak się wydawało. Każdy ma coś do ukrycia, każdego te tajemnice zżerają od środka, nikt nie jest bez winy. Choć zabójca może być tylko jeden, wielu członków społeczności nie dbało, nie dopatrzyło, nie pomogło.
Małomiasteczkowy klimat
W Easttown można nabawić się klaustrofobii. To typowe amerykańskie miasteczko z kilkoma ulicami na krzyż, przedmieściami zabudowanymi podobnymi do siebie domkami i obrzeża, gdzie dzieją się rzeczy zakazane. Odniesienia do wielkiego miasta właściwie się tu nie pojawiają (jedynym przybyszem z zewnątrz jest pisarz) – wszystko rozgrywa się w mikrokosmosie, gnije od bliskości. Już w pierwszym odcinku oglądamy przyjęcie na cześć Mare, która wiele lat temu zapewniła licealnej drużynie koszykówki mistrzostwo stanu. Nikt nie uwalnia się od dawnych ról – zmęczona życiem policjantka dla wielu wciąż jest obiecującą młodą kobietą. Czy znajdując mordercę, spełni oczekiwania społeczności?
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.