Znaleziono 0 artykułów
06.01.2025

Dlaczego warto nauczyć się od zoomersów sztuki nicnierobienia?

06.01.2025
(Fot. Arthur Elgort/Conde Nast via Getty Images)

A może by tak rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady? To, co dla wielu jest tylko żartobliwym powiedzonkiem lub niemożliwym do zrealizowania marzeniem, może okazać się najlepszym sposobem na wypalenie zawodowe czy kryzys emocjonalny. Koncepcję „roku niczego” opisała w swojej nowej książce brytyjska pisarka, Emma Gannon.

Wokół nas wciąż rezonują takie hasła, jak „załamanie nerwowe”, „depresja” czy „wypalenie zawodowe”. Być może czasem ich nadużywamy, ale w pędzącym świecie trudno znaleźć nam chwilę na złapanie oddechu i równowagi. Paradoksalnie, czasami, kiedy wykonaliśmy już wszystkie swoje zadania, zamiast ulgi i satysfakcji zaczynamy odczuwać niepokój. Wówczas albo sami narzucamy sobie kolejne misje, albo zajmujemy się zagłuszającymi własne myśli smartfonami i scrollujemy media społecznościowe. Wydaje się, że straciliśmy umiejętność robienia niczego, nie potrafimy się nudzić (tak, rodzice powtarzali nam przecież, że ludzie inteligentni nigdy się nie nudzą!), a to wcale nie jest dobre dla mózgu. Emma Gannon, brytyjska pisarka, postanowiła odciąć się na rok od świata, a swoje doświadczenia opisała w książce „A Year of Nothing”.

Problemy emocjonalne często wynikają z nieumiejętności „wciśnięcia hamulca”

Jak zauważa Emma Gannon, w naturze nie jest możliwe, aby rozkwitać przez cały rok. „A jednak tego się od nas wymaga. Mamy być cały czas produktywni, zawsze dawać z siebie wszystko, nigdy nie chorować, nigdy nie brać dnia wolnego”, pisze w swojej książce. Właśnie życie na najwyższych obrotach, bez używania hamulca, prowadzi do rosnącego niepokoju i – tak, to moment na użycie znanej frazy – wypalenia. Gannon w „A Year of Nothing” opisuje swoje bardzo osobiste doświadczenie załamania, które dopadło ją mimo satysfakcjonującej kariery. Jej książki i podcasty odnosiły sukcesy, ale nie przynosiło jej to wewnętrznego poczucia szczęścia. Jako osoba, która nie ma dzieci, wciąż słyszała, że musi wymyślić, jak spędzić swoje życie bez nich. Presja przychodziła z zewnątrz, ale łączyła się też z wewnętrznymi przemianami. „Nie chciałam panikować. Rozpracowanie, jak spędzać czas, nie wydawało się problemem – jest wiele rzeczy do zrobienia w tym życiu – problemem było to, że musiałam pogodzić się ze swoją >>bezdzietną tożsamością<<. Nie byłam już młoda. Wchodziłam w inną fazę. Dziecko czy nie, nie dajemy sobie czasu na przekształcenie się w nasze nowe ja. W naturze procesy rozkładu i odbudowy są naturalne. Ale u ludzi nie wygląda to tak łatwo. Życie jest pełne zajętości. Nie możesz wpisać w grafik załamania. Pozwolenie sobie na odcięcie się od wszystkiego zdaje się być w zabieganym współczesnym świecie przywilejem”. I choć rzeczywiście ucieczka na rok dla większości ludzi jest mało realna, zaczęcie od małych kroków także robi różnicę.

(Fot. Jacobsen /Three Lions/Getty Images)

Jak dać sobie czas na regenerację

Wszystko zależy od tego, jak bardzo jest nam potrzebna. Zapewne większość z nas odczuje różnicę, zmieniając kilka nawyków i ucząc się uważności, czyli w pewnym stopniu właśnie robienia niczego. Jadąc autobusem, nie chwytajmy za smartfona, w domu, kiedy mamy chwilę ciszy i samotności, usiądźmy wygodnie z zamkniętymi oczami. Zwracanie uwagi na oddech, dźwięki, które nas otaczają, poczucie swojego ciała czy faktury ubrania to drobiazgi, które uspokajają nasz mózg. Trudno nam myśleć o niczym, a skoncentrowanie uwagi na zmysłach pozwala odciążyć psychikę. Można to też nazwać medytacją, choć u wielu to słowo wywołuje mieszane uczucia. W pewnym sensie jednak jest właśnie tak dobrym dla wyciszenia i odciążenia mózgu nicnierobieniem. Warto też od czasu do czasu niczego nie planować. Pozwolenie sobie na nudę pozwala nie tylko odpocząć, lecz także pobudzić naszą kreatywność i zrozumieć, czego naprawdę chcemy i czego nam brakuje, dać sobie czas na autorefleksję. W przypadku Emmy Gannon, „rok niczego” był czasem na zadbanie o własne zdrowie. Pisarka opisuje, jak zmieniła swoje życie, które zawsze było uporządkowane. „Nie miałam żadnych planów w moim dzienniku. Nie miałam niczego, co by mnie wspierało lub mną kierowało. Moja zwykła rutyna została odrzucona, byłam zmuszona spojrzeć na to, czym stało się życie: na rzeczy, które cenię, które mają znaczenie, małe rzeczy: fakturę zielonych liści na moich roślinach doniczkowych, miękką fakturę moich koców, zapach kadzidła. Podczas gdy większość moich przyjaciółek była w ciąży lub zajęta budowaniem rodziny, ja mierzyłam się z tym, jak będzie wyglądało moje życie bez żadnych zwykłych kulturowych koców komfortu i jak sobie poradzić z szeroką otwartą przestrzenią przede mną”.

Sztuka odpuszczania i znikania

„Niksen” to holenderskie słowo pojawiające się w tytule książki Olgi Mecking „Holenderska sztuka nierobienia niczego”. Można je przetłumaczyć na kilka sposobów, m.in. jako odpuszczanie, zatrzymywanie się, ale też porzucanie wyniku. To ostatnie chyba najbardziej może przemówić do naszej wyobraźni: bo robiąc coś, zwykle nastawiamy się na efekt. Jadąc na wakacje, „zaliczamy zabytki” lub chcemy zdobyć piękną opaleniznę czy oryginalne pamiątki. Bywamy na wystawach i innych wydarzeniach, o których jest głośno, i relacjonujemy to w mediach społecznościowych. Chcemy być widoczni, bo, jak pisze Gannon, metaforyczne zejście pod ziemię jest formą doświadczenia własnej śmierci. „Pojawiają się w nas przerażające i dramatyczne myśli: a jeśli nikt nie zauważy, że nas nie ma? A jeśli nikt za nami nie zatęskni?”. Pisarka przywołuje też słowa wypowiedziane przez odbierającą nagrodę Emmy aktorkę Michaelę Coel: „Nie bójcie się zniknąć: od tego, od nas, na jakiś czas. I zobaczcie, co przyjdzie do was w ciszy”.

Jak zniknąć na rok

W przypadku Emmy Gannon roczne odcięcie się było możliwe dzięki pieniądzom, które odkładała na czas potencjalnego urlopu macierzyńskiego. Jako osoba samozatrudniona wciąż słyszała, że musi się zabezpieczyć finansowo na wypadek „przerwy na dziecko”. Dzięki oszczędnościom mogła przez rok zapomnieć o pracy i dorosłym świecie pełnym obowiązków. Pozwolenie sobie na leżenie w łóżku, płakanie, przeżywanie załamania, było dla niej ważnym etapem, dzięki któremu mogła się podnieść. Większość z nas zapewne nie ma odłożonej kwoty pozwalającej na odcięcie się i skupienie na sobie. W polskim prawie urlop dla poratowania zdrowia przysługuje jedynie nauczycielom z odpowiednio długim stażem pracy. W pozostałych przypadkach należy liczyć na L4 wypisane przez lekarza pierwszego kontaktu lub psychiatrę. Nie otrzymasz zwolnienia z powodu wypalenia zawodowego, ponieważ WHO nie uznaje go za chorobę. Natomiast łączące się z nim symptomy, takie jak przewlekły stres, są podstawą do uzyskania L4. Na takim zwolnieniu możesz przebywać do 182 dni. W niektórych firmach istnieje także tzw. „sabbatical leave”, czyli urlop sabatowy. W Polce jest on wciąż mało popularny. Zwykle dotyczy kadry wyższego szczebla. Ten długotrwały urlop może mieć formę płatną i jest udzielany poza standardowo przysługującym. Choć łatwo to powiedzieć, a trudniej zrobić: lepiej zapobiegać niż leczyć. Najlepsze sposoby na harmonijne życie to zawczasu nauczyć się zwalniać tempo, odcinać od pracy i „nic nie robić”.

Slow life i trendy, takie jak lazy girl job, pokazują, że coraz częściej szukamy w życiu równowagi

Warto uczyć się od Gen Z, bo właśnie to pokolenie ma zupełnie inne podejście do kariery zawodowej. Praca nie jest priorytetem, a środkiem do realizacji własnych celów. I nie, nie oznacza to, że osoby urodzone po 1995 r. nie przykładają się do pracy i są niekompetentne. Mają jednak także konkretne oczekiwania i nie dają zarzucać się obowiązkami ponad miarę za zbyt niskie stawki. Kariera ma być także źródłem satysfakcji, a nie frustracji. Trendy, takie jak quiet quitting i lazy girl job, pokazują, że zmiana priorytetów i skupienie się na robieniu niczego są możliwe. Nowa kultura pracy wiąże się z niższym zaangażowaniem w zadania, które wybiegają poza zakres obowiązków, i dążeniem do kończenia pracy zgodnie z określonymi w umowie porami. Z takim podejściem o wiele łatwiej nauczyć się nicnierobienia i lenistwa, bo kiedy obowiązki zawodowe nie są na pierwszym planie, możemy uczyć się zamykania przed światem zewnętrznym. Odcięcie się od pracy jest możliwe – to kwestia znajomości swoich praw, odpowiedniej organizacji przy samozatrudnieniu, ale przede wszystkim mentalności i umiejętności wyznaczenia granic, także samemu sobie. A w międzyczasie – warto odkładać na swój „rok niczego”...

Dorota Nasiorowska-Wróblewska
  1. Styl życia
  2. Psychologia
  3. Dlaczego warto nauczyć się od zoomersów sztuki nicnierobienia?
Proszę czekać..
Zamknij