Wystawy, warsztaty, koncert oraz spektakl teatru nō – to wszystko czeka na gości krakowskiego Muzeum Manggha na przełomie listopada i grudnia. 30. urodziny instytucji będą obchodzone bardzo hucznie i staną się pretekstem do przypomnienia jej historii.
Ufundowane przez Andrzeja Wajdę i Krystynę Zachwatowicz-Wajdę Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha znane jest zapewne wszystkim miłośnikom kultury wschodniej. W ciągu 30 lat odbyło się tu ponad 380 wystaw – wiele z nich sprowadzono z Japonii. O randze eksponatów znajdujących się w zbiorach Mangghi świadczyć może fakt, że wielokrotnie wypożyczane były przez galerie i muzea japońskie. Polska instytucja na stałe współpracuje m.in. z Sumida Hokusai Museum, Hiroshima Museum of Art czy Port of Humanity Tsuruga Museum. Z okazji jubileuszu przygotowano urodzinowe wystawy i wydarzenia, które przybliżają nie tylko kulturę i sztukę Kraju Kwitnącej Wiśni, lecz także historię osób, bez których nie było był Mangghi.
Historia Muzeum Manggha sięga początku XX wieku
To miejsce, za którym stoi idea niezwykłego człowieka. – Mówiąc o muzeum Manggha, myślimy o instytucji mającej 30 lat, jednak jego historia sięga daleko wstecz – tłumaczy dyrektorka muzeum, Katarzyna Nowak. – Zaczęło się od naszego patrona, czyli Feliksa „Mangghi” Jasieńskiego, który kolekcjonował sztukę japońską i chciał ją pokazać polskiemu społeczeństwu. Był zachwycony Japonią, uważał, że jest to cudowna kraina, cudowni ludzie, choć – co ciekawe – nigdy do Japonii nie dotarł. Znał ją tylko ze zbiorów i kolekcji zachodnioeuropejskich – przypomina.
Jasieński pokochał Kraj Kwitnącej Wiśni poprzez jego sztukę, której stał się kolekcjonerem i samozwańczym ambasadorem. W 1901 roku w Zachęcie odbyła się przygotowana przez niego wystawa, która nieoczekiwanie dla jej twórcy spotkała się z wielką falą krytyki. –Oglądającym nie podobało się właściwie nic. Polacy wychowani głównie na płótnach Matejki czy Grottgera nie rozumieli sztuki japońskiej, którą z kolei doskonale rozumiał Jasieński. Po serii bardzo krytycznych artykułów przyczepił na drzwiach zachęty tabliczkę: „Nie dla bydła” i znamienne zdanie: „Sztuka japońska i herbata chińska to są dwie różne rzeczy”, co było nawiązaniem do komentarzy, że pokazuje w galerii opakowania po herbacie chińskiej – a w rzeczywistości wystawiane były japońskie zwoje – opowiada Katarzyna Nowak. Zniechęcony „Manggha” wyniósł się z Warszawy, wyjechał do Krakowa i tutaj, w mieszkaniu przy ul. św. Jana przy rynku, zgromadził swoją ogromną kolekcję, tworząc swoiste pierwsze „muzeum japońskie”.
To w Krakowie Andrzej Wajda odkrył sztukę japońską
Przez lata Jasieński nie tylko gromadził i udostępniał swoje zbiory zwiedzającym, lecz także czynił starania, żeby namawiać polskich artystów modernizmu do podejmowania tematów japońskich. Jego kolekcja zainspirowała m.in. Boznańską, Wyspiańskiego czy Weissa. Po długich negocjacjach w 1920 roku „Manggha” przekazał swoje liczące kilkanaście tysięcy obiektów zbiory Muzeum Narodowemu w Krakowie. Zostały umieszczone w kamienicy Szołayskich. W czasie II wojny światowej Niemcy zdecydowali się na przygotowanie wystawy bazującej na kolekcji Jasieńskiego. – Japonia była jednym z państw osi, stąd w 1944 roku poświęcona jej sztuce wystawa prezentowana w Sukiennicach. W tym czasie w Krakowie u swojego stryja przebywał Andrzej Wajda. Marzył wówczas, żeby zapisać się na Akademię Sztuk Pięknych, żeby zostać malarzem. Wystawa kolekcji Jasieńskiego była jego pierwszym spotkaniem ze sztuką: to było dla niego formujące. Tyle jasności, ładu, harmonii wcześniej nie widział. Wtedy zaszczepił się u niego bakcyl miłości do sztuki japońskiej – wyjaśnia dyrektorka.
„Japoński Nobel” Wajdy i kwesty na dworcach zaowocowały narodzinami Mangghi
Od końca lat 50. XX wieku filmy Andrzeja Wajdy były w Japonii nie tylko znane, lecz także niezwykle popularne. Przełożyło się to na wielkie wyróżnienie, jakim było przyznanie mu w 1987 roku Nagrody Fundacji Inamori – Kyoto Prize, nazywanej japońskim Noblem (wysokość nagrody wynosiła 450 000 dolarów). – Odbierając nagrodę, Andrzej Wajda zadeklarował, że chce ją przeznaczyć na japoński dom dla kolekcji Feliksa „Mangghi” Jasieńskiego. Od tego rozpoczęła się zbiórka pieniędzy przez japońskich kolejarzy, zresztą na dworcach kwestowali także państwo Wajdowie – mówi Katarzyna Nowak. Dzięki wszystkim tym funduszom 30 listopada 1994 roku miało miejsce uroczyste otwarcie Muzeum Manggha. – Był to pierwszy budynek po II wojnie światowej zaprojektowany jako muzeum i faktycznie przeznaczony na ten cel. Przez pierwsze 10 lat Manggha była oddziałem Muzeum Narodowego, a następnie stała się samodzielną instytucją, z kolekcją Jasieńskiego w formie depozytu.
Sercem kolekcji Jasieńskiego są drzeworyty
Kolekcjoner z rozwagą dobierał obiekty do swojego zbioru. Skupiał się na eksponatach reprezentujących okres Edo. – Ukochał sobie drzeworyty japońskie ukiyo-e, które pokazują życie Japończyków – to jest najcenniejszy zbiór. Prezentowany był także w Japonii, ponieważ Jasieńskiemu udało się zebrać jedne z najlepszych odbitek. Zgromadził aż 2020 prac Utagawy Hiroshigego, swojego ulubionego artysty. Drugi co do wielkości zbiór to militaria: zbroje samurajskie, miecze, wachlarze, naginaty [rodzaj broni drzewcowej – przyp. red.]. Muzeum posiada także cenne ceramiki i tkaniny japońskie. Od początku istnienia instytucja gromadzi swoją kolekcję, choć zebrane przez Jasieńskiego eksponaty są tu traktowane jako najcenniejsze.
Manggha prezentuje także prace współczesnych artystów, nie tylko japońskich
Choć oczywiście można tu zobaczyć wystawy mieczy japońskich czy kimon, muzeum organizuje także ekspozycje innego typu. Pokazywane były tu chociażby design i architektura japońskiego architekta Kengo Kumy czy prace krakowskiego rysownika Mateusza Kołka, który w swojej sztuce inspiruje się japońskimi drzeworytami. – Pokazujemy najciekawsze aspekty japońskiej kultury z dala od stereotypów. Staramy się mądrze prezentować tę sztukę, nie nawiązywać do orientalizmu, pokazywać ją nie z europocentrycznego punktu widzenia, ale jako pełnoprawną kulturę – mówi dyrektorka muzeum.
Cały rok 2024 traktowany jest jubileuszowo, z kulminacją obchodów zaplanowaną na przełom listopada i grudnia
Od połowy listopada w muzeum prezentowane będą wystawy ikebany – kompozycje kwiatowe przygotują przybyłe z Japonii panie ze szkoły Ikenobo – oraz drzewek bonsai. 1 grudnia otwarte zostaną 3 wystawy jubileuszowe. „ZBLIŻENIE. Feliks »Manggha« Jasieński i jego kolekcja” – to próba spojrzenia na inicjatora muzeum jako na nowoczesnego, świadomego kolekcjonera. Po raz pierwszy jego zbiory pokazane zostaną w przestrzeniach nowej galerii, powstałej po to, by prezentować sztukę pozajapońską i współczesną. Ma to symbolicznie oddawać uniwersalność i ponadczasowość kolekcji.
„Mnie się podoba” to z kolei prezentacja obiektów ze zbiorów muzeum w niecodziennej odsłonie. – To wystawa partycypacyjna. Poprosiliśmy ponad 30 osób: mi.n. artystów, kuratorów, pracowników muzeum, żeby wskazali i opisali swoje ulubione eksponaty. Te osoby mają lub miały wpływ na działalność i życie codzienne muzeum. Powstała piękna opowieść o naszym miejscu widzianym przez pryzmat osób z nim związanych. Opowieść emocjonalna, pełna wspomnień – cieszy się Katarzyna Nowak.
„To wszystko da się zrealizować. Krystyna Zachwatowicz-Wajda i Andrzej Wajda” to z kolei ekspozycja poświęcona fundatorom Mahgghi i rodzaj podziękowania. Przedstawia zarówno materiały historyczne związane z instytucją, jak i dwie równoległe drogi artystyczne państwa Wajdów.
1 grudnia muzeum zaprasza na Manggha Matsuri 2024
To będzie święto muzeum, festiwal pełen specjalnych wydarzeń. Tego dnia goście będą mogli wziąć udział w oprowadzaniach kuratorskich – także tych dla dzieci – uczestniczyć w ceremonii herbacianej, przymierzyć kimono czy spróbować swoich sił w sztuce kaligrafii lub origami. W ramach Manggha Matsuri odbędą się także pokaz tradycyjnego teatru nō, którego aktorzy są żywymi skarbami kultury japońskiej, oraz koncert pod hasłem Elektro Sinfonietta, w którym udział weźmie Sinfonietta Cracovia, także świętująca w tym roku swoje 30-lecie.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.