Projektuje chusty dla Hermèsa, ilustruje książki dla wydawnictwa „Dwie Siostry” albo artykuły w „New York Timesie”, a w wolnym czasie maluje dla siebie. W Warszawie można oglądać wystawę osobistych prac Jana Bajtlika.
Jan Bajtlik jest jednym z najprężniej działających grafików młodego pokolenia. W swojej pracy łączy bardzo różne światy. Na stałe współpracuje z marką Hermès. Już w grudniu do sprzedaży trafią chusty z grafikami jego autorstwa. Regularnie ilustruje książki dla dzieci wydawnictwa Dwie Siostry, zdobywając prestiżowe nagrody Bologna Ragazzi Award. Jego prace można znaleźć też na łamach „The New York Times” i magazynu „Time”, a plakaty na podium międzynarodowych biennale. Teraz w Warszawie można oglądać obrazy i grafiki, które powstały gdzieś pomiędzy sztywnym harmonogramem zleceń, dla własnej przyjemności artysty, do czego nawiązuje m.in. tytuł „Jardin Particulier”, czyli ogród prywatny.
– Punktem wyjścia do stworzenia cyklu obrazów „Jardin Particulier” były rośliny doniczkowe, które mam w mieszkaniu – mówi artysta. – Inspiracją była intymna przestrzeń wypełniona naturą. Myślałem zarówno o jakimś zagajniku w lesie czy dżungli, jak i o wirydarzach klasztorów romańskich, ogrodach zen w Kioto, kompozycjach doniczkowych na ulicach Tokio, ale też i prowincjonalnych ogródkach skalnych – opowiada Jan. – Interesujące jest dla mnie malowanie rzeczy zwykłych, tego, co mam pod ręką, obok siebie. Punktem wyjścia są rośliny, które są w pomieszczeniu lub sytuacja, np.: pies wychodzący spomiędzy doniczek. W tych obrazach nie maluję świata wyobrażonego, fantastycznego, ani nie odpowiadam też na zadane hasło czy temat. Maluję intuicyjnie, bez żadnego przygotowania, szkicu.
Bajtlik sięga po czarną farbę akrylową, tusz albo ołówek, żeby sprawdzić, „jak graficzne podejście na granicy rysunku i malarstwa zachowa się na płótnie”. Zupełnie rezygnuje z koloru, bo jak przyznaje „malowanie to praca osobista, zawsze przedstawiasz własną wersję, interpretację”.
Stale powracający motyw w pracach Bajtlika to labirynt. – Linia w tych pracach jest na tyle mocna i gruba, że często przechodzi w działanie plamą. Ciekawiła mnie ta zmienność i granica percepcji, kiedy jeszcze tworzę linię, a kiedy plamę. Zależało mi, by widać było charakter poszukiwania linii, błądzenia w szukaniu kształtu jakby to była notacja ruchów oka wodzącego po kształcie – opowiada.
Wystawę „Jardin Particulier” można ogądać do końca września w Staromiejskim Domu Kultury w Warszawie.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.