Znaleziono 0 artykułów
03.09.2019

Olafur Eliasson: Zaklinacz natury

03.09.2019
Olafur Eliasson i Einar Thorsteinn, „Model room”, 2003 (Fot. Anders Sune Berg)

Artysta potrafi stworzyć sztuczną tęczę, mgłę, wodospad, a nawet słońce. Tematem jego prac są niebezpieczeństwa grożące środowisku naturalnemu. Wierzy, że sztuka może zmienić ludzką świadomość, a w konsekwencji – świat.

W 2003 roku zwiedzający Tate Modern kierowali wzrok ku słońcu. Nie temu prawdziwemu, lecz powstałemu z setek żółtych lamp oświetlających półkolisty ekran. Jego blask odbijał się w lustrzanym suficie, rozpromieniając surowe wnętrze hali turbin. Unosząca się w powietrzu lekka mgiełka z osłodzonej wody wzmacniała efekt poświaty. Po 16 latach od prezentacji spektakularnej instalacji „The Weather Project” Olafur Eliasson, duńsko-islandzki artysta, powrócił do Tate z retrospektywną wystawą. Przedsmak tego, czego można na niej doświadczyć, znajdziemy już przed wejściem do londyńskiej galerii. Na zewnętrznym tarasie stanęło bowiem „Waterfall” – 11-metrowe rusztowanie, z którego bez ustanku spadają kaskadami hektolitry wody. Praca ta – chociaż skonstruowana ze stalowych rur, węży i pomp – przypomina prawdziwy wodospad.

Olafur Eliasson, Waterfall, 2019 (Fot. Anders Sune Berg)

Sztuczna natura

Imitowanie przyrody Eliasson opanował do perfekcji. Przy użyciu syntetycznych materiałów i najnowszych technologii kreuje artystyczne odpowiedniki zjawisk naturalnych. Udaje mu się realizować z pozoru niemożliwe do urzeczywistnienia pomysły. Dowodem na to jest choćby praca „Beauty” z 1993 roku, upodabniająca się do zamkniętej w sali galerii zorzy polarnej. Dzięki reflektorowi świecącemu na kurtynę rozpylonej wody powstaje tęcza, w którą widzowie mogą się zanurzyć. W innej realizacji – „Your Blind Passenger” (2010) – artysta zbudował 39-metrowy tunel wypełniony gęstym dymem oraz światłem zmieniającym kolor. Ludzie, zatopieni w tej nieprzeniknionej barwnej mgle, poruszają się po omacku. I wciąż na nowo, z ostrożnością łapią poczucie równowagi i odzyskują orientację przestrzenną.

Olafur Eliasson, „Room of one colour”, 1997 (Fot. Dmitry Baranov)
Olafur Eliasson, „Your spiral view”, 2002 (Fot. Anders Sune Berg)

Gry z percepcją

Sztuka Eliassona koncentruje się na odbiorcy – jego obecności, interakcji i uczestnictwie. Badając relacje koloru, światła i przestrzeni, artysta tworzy specjalne warunki, w których widz zmuszony jest do uważności wobec własnej percepcji. Tak się dzieje nie tylko w mglistym tunelu, lecz także w instalacji „Your Spiral View” (2002). Goście Tate Modern mogą wejść do tej cylindrycznej konstrukcji złożonej z setek trójkątnych luster, by ujrzeć odbicia własnego, rozbitego na kawałki ciała. Z kolei w instalacji „Your Uncertain Shadow” (2010) zwiedzający, przechodząc przez galerię, rzucają pięciokolorowe zmultiplikowane cienie. Bez udziału człowieka pozostaje tylko pusta biała ściana. – Za każdym razem odbiorca wnosi do dzieła osobisty pierwiastek – mówi artysta. Często tytułuje swoje prace z użyciem zaimka dzierżawczego „your”. W ten sposób podkreśla subiektywny wymiar percepcji. Intensywność barw, natężenie światła czy skala odbierane są przecież przez każdego nieco inaczej.

Silna bezbronność

Instalacje Olafura Eliassona przywodzą na myśl wynalazki w stylu high-tech. Artysta chętnie współpracuje z akademikami, inżynierami i architektami, przez co efektowna sztuka nabiera cech eksperymentu naukowego. Mimo to pozostaje liryczna i subtelna. Korzystając z niekonwencjonalnych tworzyw takich jak woda, ziemia, lód, zastygła lawa, rośliny czy powietrze o określonej temperaturze Eliasson stara się oddać charakter zjawisk i procesów zachodzących w świecie natury. Materię biologiczną osadza w sztucznym środowisku, by zwrócić uwagę na to, obok czego często przechodzimy obojętnie. Można się o tym przekonać, stojąc w Tate Modern przed „Moss Wall” – monumentalną ścianą w całości pokrytą drobnym chrobotkiem reniferowym. Ten powszechny w Skandynawii porost bez wilgoci kurczy się i płowieje, lecz gdy go zrosić wodą, rozrasta się, zmienia kolor i wypełnia przestrzeń swoim zapachem. Artysta pokazuje, że przyroda jest równie silna, co bezbronna, wiecznotrwała i zarazem efemeryczna.

Olafur Eliasson (Fot. Runa Maya Mørk Huber / Studio Olafur Eliasson)

Sztuka w służbie ekologii

O tym, że potężna natura jest w niebezpieczeństwie, Eliasson zapewniał londyńczyków już w zeszłym roku. Umieścił wtedy przed Tate Modern 24 bryły lodowca z grenlandzkiego fiordu („Ice Watch”, 2018). Liczące ponad 800 lat bloki lodu o błękitnym odcieniu topniały w grudniowym powietrzu, uzmysławiając przechodniom, że zmiany klimatyczne to nie mit, lecz gorzka rzeczywistość. Co sekundę Grenlandia traci 10 tysięcy podobnych lodowcowych odłamków. Artysta sprowadził lód wyłowiony w Arktyce, by dać namacalny dowód postępującej ekologicznej tragedii. A ta zatacza coraz szersze kręgi. Od chwili prezentacji „The Weather Project” Eliassona poziom morskich i oceanicznych wód podniósł się o pięć centymetrów. Emisja CO2 co roku bije nowe niechlubne rekordy, a obecna średnia temperatura globalna jest o 1,5°C wyższa niż w XIX stuleciu. To nie wszystko. Rafa koralowa obumiera, fale upałów są coraz bardziej zabójcze, a ekstremalne anomalie pogodowe się nasilają. To tylko, nomen omen, wierzchołek góry lodowej.

Olafur Eliasson, „Big Bang Fountain”, 2014 (Fot. Anders Sune Berg)

Sztuka Eliassona to nie tyle efektowne widowisko, ile gorący apel. Zafascynowanie żywiołami przyrody ma często wymowę polityczną, społeczną, ekologiczną. Niedawno twórca zamieścił na Instagramie dwie fotografie islandzkiego lodowca Rótarjökull. Widać na nich zanikanie tego cudu natury. Artysta zwrócił się więc do premierów państw skandynawskich, aby podjęli stosowne kroki w celu przeciwdziałania globalnemu ociepleniu. Swoją odezwę kieruje też do każdego z nas. – Zawsze staram się kreować dzieła, które sprowokują widza, by stał się współtwórcą naszej rzeczywistości. Sam usiłuje czynić świat lepszym. W 2012 roku zaprojektował „Little Sun” – małe LED-owe lampy solarne, które przekazał mieszkańcom Etiopii, gdzie dostęp do elektryczności jest ograniczony lub pochodzi z nieekologicznych źródeł.

Olafur Eliasson, „Din blinde passager (Your blind passenger)”, 2010, /(Fot. Anders Sune Berg)

Dzieła Eliassona, czerpiące inspirację z natury, rodzą się w laboratoryjnych warunkach studia w Berlinie. Atelier na Prenzlauer Bergu to również miejsce wspólnych posiłków artysty z jego asystentami. Studyjna kuchnia odzwierciedla ich zainteresowanie naturą i troskę o ekologię. Wszystkie powstające tam dania są nie tylko apetyczne i wizualnie atrakcyjne, ale też przyjazne środowisku. Ich smak poznać można na ostatnim przystanku wystawy Eliassona, czyli w tarasowym barze Tate Modern. Pod każdą pozycją w menu widnieje gramowy ekwiwalent CO2 emitowanego do atmosfery podczas gotowania. Cały lunch wytwarza 52 proc. mniej dwutlenku węgla niż domowy obiad, a do tego przygotowany zostaje z produktów pochodzących z lokalnych, organicznych upraw. Eliasson mówi więc o klimacie nie tylko poprzez skomplikowane dzieła sztuki. Chce, by ekologiczna świadomość towarzyszyła nam w codziennym życiu. – Musimy pamiętać, że wspólnie mamy siłę przemieniania rzeczywistości. Zmieńmy wiedzę o środowisku w czyny.

Projekty Eliassona w podniebnym barze w Tate Modern (Fot. Anders Sune Berg)

 

Wojciech Delikta
  1. Kultura
  2. Sztuka
  3. Olafur Eliasson: Zaklinacz natury
Proszę czekać..
Zamknij