Pochodzą z natury, mają szerokie spektrum działania i można je różnie aplikować. Posiadają też grono nieuczciwych konkurentów zwanych olejkami zapachowymi. Wyjaśniamy, jak poznać te prawdziwe, w jaki sposób ich używać i czego można się po nich spodziewać.
W budynku tokijskiej giełdy papierów wartościowych pachnie miętą. Zwłaszcza po południu, gdy poziom koncentracji pracujących tu maklerów spada najbardziej. Galerie handlowe na całym świecie od wejścia witają klientów zapachem pieczywa i ciasteczek, które zwiększają apetyt na jedzenie i… zakupy. Podczas premiery filmu „Jasminum” Jana Jakuba Kolskiego w salach kinowych pachniało jak w letnim ogrodzie – jaśminem. W nowych samochodach marki Lexus unosi się aromat piżma i drewna, a w samych salonach tej marki – woń trawy cytrynowej i pomarańczy, czyli olfaktoryczne synonimy luksusu. Tak działa marketing zapachowy będący częścią sensorycznego, w którym zapach ma wywoływać określone zachowania konsumenckie. I wywołuje, bo droga impulsów elektrycznych między receptorami węchowymi znajdującymi się w pobliżu przegrody nosowej a korą mózgową u ludzi jest prosta, krótka i bezpośrednia, czyniąc węch najdoskonalszym ze zmysłów. Badania przeprowadzone przez laureatów Nagrody Nobla – Richarda Axela i Lindę Buck – dowiodły, że jest też najbardziej emocjonalny. Docierający do mózgu zapach wymyka się racjonalnej analizie. Bawi się odczuciami, które podlegają prostej kategoryzacji: przyjemne bądź nieprzyjemne. Okazuje się, że człowiek jest w stanie zidentyfikować aż 10 tysięcy różnych woni i połączyć je ze wspomnieniami z dzieciństwa, dzięki czemu wpływają na nasze samopoczucie, zdrowie i wygląd. Zwłaszcza gdy są czyste i intensywne, czyli pochodzą z naturalnych źródeł i mają najwyższe stężenie – od olejków eterycznych.
Kropla w morzu
Olejki eteryczne są najbardziej skoncentrowaną formą zapachu pozyskiwaną z roślin (tylko 1 procent z nich produkuje olejki eteryczne). Jedna kropla olejku miętowego to ekwiwalent ok. 28 saszetek herbaty miętowej. Rachunek w drugą stronę robi równie duże wrażenie. Jedna cytryna daje zaledwie pięć kropli olejku eterycznego. Aby otrzymać 15 ml olejku lawendowego, potrzeba ok. 1,3 kg kwiatów tej rośliny, a 5 ml różanego wymaga destylacji ok. 240 tysięcy płatków róż. Jak wygląda proces pozyskiwania olejków eterycznych? Są dwa sposoby. Pierwszy – poprzez destylację porową różnych części rośliny. – W przypadku olejku różanego są to płatki róż. Zbiera się je ręcznie, następnie wkłada do kadzi i poddaje destylacji w ciągu doby od zbiorów, w przeciwnym razie uszkodzona róża zgnije. Najlepszy olejek cynamonowy pochodzi z kolei z kory cynamonowca. Inne esencje można pozyskiwać także z owoców, pędów, kłączy, liści, nasion lub korzeni roślin. Zasada zawsze jest ta sama: przez wybraną część przechodzi gorąca para i wychwytuje związki lotne, które są potem osnową olejku eterycznego. Para następnie jest schładzana. Efektem ubocznym procesu jest woda, a esencją olejek eteryczny, który później trafia do butelek – wyjaśnia Dariusz Cwajda, założyciel Instytutu Aromaterapii i członek zarządu Polskiego Towarzystwa Aromaterapeutycznego. Druga metoda zarezerwowana jest wyłącznie dla cytrusów – to prasowanie na zimno, czyli wyciskanie pod dużą prasą.
Spektrum dobrodziejstw
„When life gives you lemon, make essential oil” – głosi jedno z haseł popularyzujących aromaterapię, której historia zaczęła się od olejku lawendowego użytego ponad 100 lat temu przez francuskiego chemika Renégo-Maurice’a Gattefossé. Przemywając rany żołnierzy podczas pierwszej wojny światowej, odkrył, że przyspiesza gojenie ran i poparzeń. – Lawenda skupia w sobie całe spektrum dobrodziejstw, które daje nam aromaterapia. Chociaż jest znana z właściwości uspokajających, to warto wiedzieć, że jest też rośliną o działaniu silnie bakteriobójczym, oczyszczającym, przeciwbólowym i antydepresyjnym – mówi Dariusz Cwajda. Geranium też koi nerwy i dodatkowo zmniejsza poczucie zmęczenia. Grejpfrut dodaje energii i co udowodniono w badaniach – zmniejsza apetyt. Pomarańcza poprawia nastój. Ylang-ylang obniża ciśnienie krwi i reguluje pracę serca. Kadzidłowiec (Frankincense) poprawia skupienie, „otwiera głowę” i regeneruje skórę, dzięki czemu od niedawna robi karierę w kosmetologii. Drzewo herbaciane słynie z właściwości bakteriobójczych, radzi sobie z infekcjami, nawet z opryszczką. Mięta działa chłodząco i rozkurczowo na mięśnie gładkie układu pokarmowego, zapobiega mdłościom. Kłącze kurkumy łagodzi poparzenia słoneczne i popromienne. A róża wykazuje silne działanie antyseptyczne, działa łagodząco na skórę.
Różne zastosowania
– Użycie olejków eterycznych jest tak proste, jak oddychanie. Po prostu otwiera się butelkę i czerpie przyjemność z inhalacji. Można nałożyć kroplę na skórę dłoni, rozetrzeć ją i powąchać. Albo wkroplić do dyfuzora – mówi Nicole Stevens, dyrektorka działu badań klinicznych w firmie dōTERRA. Można dodać kilka kropli do kąpieli, kremu do twarzy, balsamu albo do dowolnego oleju bazowego, który akurat jest pod ręką – lnianego, z migdałów, awokado, oliwy z oliwek – i wmasować w skórę ciała. Nie należy nakładać olejków eterycznych bezpośrednio na skórę, bo zadziałają drażniąco. – Olejki eteryczne to mieszanina terpenów, z którymi człowiek styka się rzadko. Oczywiście można je stosować dla poprawy samopoczucia lub wyglądu skóry, ale trzeba robić to ostrożnie – mówi Zbigniew Majka, chemik organik, doktor nauk chemicznych. W aromaterapii mniej znaczy lepiej. Warto zaczynać od najmniejszych rozcieńczeń, zrobić próbę na zgięciu łokcia, sprawdzić, czy nie zawiera niebezpiecznych dla nas alergenów. Większość olejków cytrusowych jest na przykład fotouczulająca. – Substancją, która w nich najczęściej uczula, jest psoralen. Dlatego odradza się stosowanie ich przed wyjściem na słońce, ponieważ mogą spowodować nadwrażliwość na światło. Olejki piołunowe i te z niektórych gatunków szałwii mogą zawierać tujon, który wpływa na ośrodkowy układ nerwowy. W małych ilościach nie ma znaczenia dla naszego organizmu, ale przy inhalacjach może osiągnąć poziom toksyczny – przestrzega chemik. Troje przywołanych ekspertów odradza konsumpcję olejków. – Trwają badania ich wpływu na organizm człowieka w wyniku aplikacji doustnej. Warto czytać etykiety i przestrzegać rekomendacji producenta – mówi Stevens.
Olejek eteryczny kontra olejek zapachowy
Rynek zapachów w buteleczkach nasycił się różnymi produktami, które często nie mają nic wspólnego z olejkami eterycznymi. – Kompozycje zapachowe do dyfuzorów to złożone mieszaniny składające się z olejków eterycznych, substancji syntetycznych i rozpuszczalników, które pozwalają uzyskać odpowiednie efekty zapachowe. Jako substancje chemiczne mają wpływ na nasz nastrój, ale w przeciwieństwie do olejków eterycznych wiedza na temat ich wpływu i właściwości jest mało ugruntowana – wyjaśnia Zbigniew Majka. Jak odróżnić 100-procentowy olejek od podróbki? Na etykiecie powinna znaleźć się informacja, z jakiej rośliny pochodzi i zapis: „100% Pure Essential Oil”. – Warto sięgać po olejki z certyfikatem IFA (International Federation of Aromatherapists). To międzynarodowa organizacja, która zajmuje się bezpieczeństwem stosowania olejków eterycznych i innych substancji zapachowych. Certyfikowane olejki są bezpieczne – dodaje chemik. Także cena może zdradzać jakość produktu. – Jeden z najdroższych olejków eterycznych na świecie, różany, jest bardzo drogi. W handlu detalicznym kosztuje średnio 500-600 złotych za 5 ml. Nietrudno się domyślić, że olejek o zapachu różanym za 10, 20 czy 40 złotych będzie podróbką, czasem z minimalną ilością właściwego produktu – przestrzega Dariusz Cwajda.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.