Zamiast dziękować rodzinie, wykorzystał uwagę mediów, żeby podzielić się refleksją na temat współczesnych wyzwań ludzkości. To wystąpienie ma szansę przejść do historii.
Joaquin Phoenix był faworytem tegorocznych Oscarów. Krytycy i bukmacherzy przewidywali, że po czterech nominacjach wreszcie zdobędzie statuetkę za brawurową rolę w „Jokerze”. Odbierając nagrodę, 45-letni aktor nie krył wzruszenia. Ale zamiast ulegać konwenansom i składać podziękowania rodzinie, przyjaciołom i ekipie filmowej, wykorzystał swój wielki moment, żeby opowiedzieć o rzeczach tak uniwersalnych jak pokora wobec świata i troska o środowisko naturalne.
Phoenix zaczął od podkreślenia, że nie czuje się lepszy od swoich konkurentów. – Łączy nas miłość do filmu. Ta forma ekspresji dała mi niezwykłe życie. Nie wiem, kim byłbym bez niej. Ale najważniejsze, że daje mi to możliwość oddania głosu tym, którzy go nie mają.
W ten sposób przeszedł do sedna. – Zastanawiałem się nad niektórymi niepokojącymi problemami, z którymi wspólnie się borykamy. Może się wydawać, że walczymy o różne cele – mówił z przejęciem. – Niezależnie od tego, czy mówimy o nierówności płci, rasizmie, prawach mniejszości seksualnych, etnicznych czy prawach zwierząt, mówimy tak naprawę o walce z niesprawiedliwością. O walce z przekonaniem, że jedna płeć, jedna rasa, jedna orientacja seksualna, czy jeden gatunek może dominować, kontrolować i wykorzystywać bezkarnie inne.
– Jesteśmy egoistami, przekonanymi, że stanowimy centrum wszechświata. Rabujemy więc naturę, wykorzystując jej zasoby naturalne. Czujemy, że możemy w sztuczny sposób zapłodnić krowę, a kiedy rodzi, zabieramy jej dziecko, mimo że trudno nie zauważyć jej krzyku i cierpienia. Potem zabieramy jej mleko i wlewamy sobie do kawy i płatków. Myślę, że boimy się zmiany w swoim życiu, ponieważ uważamy, że będziemy musieli coś oddać albo poświęcić.
Phoenix w przemowie nawiązał też do prywatnych wątków – opowiedział o kilkuletniej przerwie w karierze oraz więzi z przedwcześnie zmarłym bratem, Riverem. – Byłem w swoim życiu łajdakiem, byłem samolubny i okrutny, trudno się ze mną pracowało. Jestem wdzięczny, że tyle osób tu obecnych dało mi drugą szansę. Ale musimy wybaczać sobie błędy przeszłości, pomagać sobie wzajemnie wzrastać, prowadzić siebie ku odkupieniu. To najlepsze, co może zrobić dla nas wszystkich. Mój brat, gdy miał 17 lat, napisał takie słowa: „Biegnij, by ratować z miłością, a pokój nadejdzie” – zakończył poruszony aktor, wywołując oklaski publiczności.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.