– Chciałem, żeby wydarzenie zamieniło się w fascynujący spektakl i aby miało też element edukacyjny – mówi kurator pokazu Tomasz Armada. Dziś, po 20-letniej przerwie, do Łodzi wróciła Parada Wolności, a młode pokolenie projektantów miało okazję ją współtworzyć, pokazując swoje kolekcje na głównej scenie.
– Kiedy 10 lat temu przyjechałem do Łodzi na studia, byłem zafascynowany życiem klubowym i kulturą rave'u – mówi projektant Tomasz Armada i dodaje: – Już wtedy Parada Wolności z 2002 roku była ważnym motywem wśród studentów ASP i w środowiskach undergroundowych. Wielu projektantów sięgało do nagrań po inspiracje, np. Martyna Sowik oparła na niej swoją kolekcję dyplomową – mówi.
Pierwsza parada w Łodzi została zorganizowana w 1997 roku, ulicami miasta przeszło wtedy 8 tys. osób – uczestników festiwalu techno, zorganizowanego w legendarnym klubie Alcatraz. Ostatnia, zorganizowana pięć lat później, liczyła już 25 tys. ludzi i choć wpisała się w kalendarz miasta, została zawieszona z pobudek politycznych. Kolejne edycje zablokował ówczesny prezydent miasta Jerzy Kropiwnicki. Łódź potrzebowała 20 lat, żeby wskrzesić to wydarzenie.
W sobotę 30 lipca 2022 roku na Piotrkowskiej w Łodzi pojawiło się 10 platform z muzyką i tańczącym tłumem. Z głównej sceny przemawiali prezydentka miasta Hanna Zdanowska i legendarny Dr. Motte, założyciel berlińskiej Love Parade. Były też moda i voguing. Kuratorem pokazu na głównej scenie parady był Tomasz Armada.
Parada Wolności: Kultura rave, Y2K i voguing
– Kluczem była energia i estetyka czerpiąca z lat 2000. – mówi Armada, który pokazał prace nie tylko własne, lecz także młodych niszowych projektantów: Maszyny Nikodema Płaczka, Holy Spells, Alicji Tkaczyk, Kamila Wesołowskiego, Roberta Gesericka i Klaudii Markiewicz. – Chciałem, żeby wydarzenie zamieniło się w fascynujący spektakl i aby miało też element edukacyjny, żeby modele i modelki wchodzili w relację z publicznością, która włączała się do tańca – dodaje. Za choreografię odpowiadała Madlen Revlon, performerka i prekursorka voguingu w Polsce. Madlen przeprowadziła casting, a w trakcie performansu była też narratorką. Opowiadała publiczności o tradycji voguingu, jego korzeniach w kulturze LGBT+ i symbolicznych znaczeniach poszczególnych kategorii.
– Nie wiem, czy Łódź jest bardziej homofobiczna np. od Warszawy, ale na pewno ma swoje mroczne rejony. Piotrkowska z pewnością do nich należy. Wielokrotnie zdarzało mi się słyszeć tu za plecami komentarze i wyzwiska. Nie czułem się wtedy bezpiecznie – mówi Armada i dodaje: – Dlatego jestem wzruszony, że właśnie tu, na Paradzie Wolności, mogłem pokazać zalążek swojej nowej, chyba najbardziej osobistej kolekcji. Czuje się łódzkim patriotą, to jest miasto, które wybrałem. Ubrania z nowej serii Armady „Glamour slur” są wykonywane przez niego ręcznie, co sam projektant nazywa „terapią zajęciową”. Odwołują się do prywatnych przeżyć, kryzysów, wykluczenia społecznego i emocji, które dopiero uczy się nazywać i identyfikować.
Organizatorzy Parady Wolności planują już kolejną edycję. – Mamy rok na przygotowania, dlatego myślę o większej skali: więcej projektantów, kolekcje przygotowane specjalnie na wydarzenie – zapowiada Armada.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.