– Mam pomysły na ubrania, które noszę w głowie od czasów licealnych – mówi uznana malarka Aleksandra Waliszewska, która podejmuje współpracę z krakowską projektantką Pat Guzik. Tak powstają ubrania, które przykują wzrok innych, sprowokują pytania, a może po prostu przeniosą motywy twoich ulubionych obrazów w zbyt cukierkową i gładką codzienność.
– Kiedy artyści byli nazywani rzemieślnikami i stali nisko w hierarchii społecznej, ich sztuka była o wiele lepsza niż obecnie. Teraz jest mnóstwo wzniosłych słów określających cokolwiek, a produkty wcale nie stają się przez to lepsze – mówi Aleksandra Waliszewska, która lubi wychodzić poza klasyczne środki malarskie. Swoje obrazy przenosiła już na kimona Joanny Hawrot czy streetwearowe ubrania Neige Tees. Teraz do nowego projektu zaprosiła projektantkę Pat Guzik.
Krótkie edycje, wywrotowe treści
Za flagowy produkt w kolekcji casualowych ubrań Pat Guzik x Aleksandra Waliszewska uznać można czerwone skarpety z tańczącym demonicznym kozłem Krampusem. Albo longsleeve z kotkiem, którego nastroszona sierść i przekrwione oczy napawają niepokojem. Wrażenie robi też plisowana spódnica „Hybrydy” z sylwetkami rudowłosych dziewcząt-łań czy torba „Ignacy” z ziemistą twarzą młodego mężczyzny. Obok dwustronnych kurtek bomberek i koszul są też berety, paski, kolczyki.
– To krótkie edycje, co wynika z założeń mojej marki, lokalnej produkcji i tempa powstawania – mówi Pat, która od lat rozwija własny brand, wcielając w życie ideały zrównoważonej mody. – Chciałam dać odbiorcom coś więcej niż tylko ubranie. Chciałam, żeby było etycznie wyprodukowane, przemyślane i prawdziwe. I żeby jego cena była osiągalna. Każde ubranie ma autorski krój zaprojektowany w taki sposób, by wykorzystać maksymalnie tkaninę i zredukować ścinki odzieżowe podczas produkcji – podkreśla, dodając, że współpraca z malarką była dla niej kolejnym krokiem w rozwoju brandu. – Super jest świadomość, że mogę stworzyć przestrzeń/nośnik dla obrazów/elementów z obrazów. Dostałam możliwość wyboru prac z archiwum, co było bardzo miłym gestem ze strony Aleksandry.
Na pytanie o to, czy ubrania stały się obiektami kolekcjonerskimi, Waliszewska odpowiada zdecydowanie: – Nie wiem – po czym dodaje: – Nie lubię tej nadbudowy słownej, która chce pokazać rzeczy lepszymi. One są, jakie są, są wspaniałe i nie trzeba ich nazywać sztuką. Nie potrzebują takiej protezy.
Spełnione marzenie malarki
Bo geneza projektu tkwi nostalgicznym wspomnieniu, powrocie do bardzo konkretnego czasu i emocji. – Mam pomysły na ubrania które noszę w głowie od czasów licealnych, kiedy realnie interesowałam się modą – mówi Waliszewska, przywołując postać Chloë Sevigny, która w 1992 roku, jako nieznana jeszcze nikomu nastolatka, pojawiła się w teledysku do piosenki „Suger Kane” zespołu Sonic Youth. Proroczo wciela się w nim w rolę nowojorskiej it-girl, zbuntowanej modelki, która tuż przed wyjściem na wybieg ściąga t-shirt i spódnicę. W pokazie idzie nago, żeby zamanifestować swój bunt przeciwko komercyjnemu stylowi życia. Teledysk emitowany w stacjach telewizyjnych został ocenzurowany czarnymi paskami, co nadało mu dodatkowego rebelianckiego smaku. Ale to właśnie proste, streetwearowe ciuchy zapadły w pamięć Waliszewskiej.
– Chodzi o pomysł zrobienia rekonstrukcji stroju Chloë Sevigny. Męczyłam Pat, aż powstała koszulka inspirowana tą stylizacją. Miałam też pomysł na sukienkę w kotki-kwiatki. Reszta kolekcji to już pomysły Pat, które bardzo mi się podobają.
Wśród nich znajdziemy też koszulkę z czarnym pieskiem wyłaniającym się z waginy. Na jaką okazję można go założyć? – Na każdą – zapewnia Pat. – Ja chodzę w nim do pracy, ale byłam też u lekarki, która mówiła, że też kocha pieski.
Modelka: Julia H. (Xmanagement)
Zdjęcia i art directing: Alicja Lesiak
Stylizacja i art directing: Dominika Lodzińska
Włosy: Hela Hair
Make up: Wiktoria Ziomek
Scenografia: Kasia Balicka
Światło: Grzegorz Wełnicki
Retusz: Alicja Łabądź
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.