Znaleziono 0 artykułów
06.12.2024

Pawilon Polski na Biennale Architektury w Wenecji 2025 opowiada o potrzebie bezpieczeństwa

06.12.2024
Fot. Bartosz Górka, archiwum Zachęty

Przed czym i w jaki sposób szukamy schronienia? O „Larach i penatach. O budowaniu poczucia bezpieczeństwa w architekturze”, czyli zwycięskim projekcie wystawy w Pawilonie Polskim na Biennale Architektury w Wenecji w 2025 roku, opowiadają jego autorzy: Aleksandra Kędziorek, Maciej Siuda, Katarzyna Przezwańska i Krzysztof Maniak.

Spośród 45 zgłoszeń zakwalifikowanych do konkursu na projekt wystawy w Pawilonie Polskim na 19. Międzynarodowej Wystawie Architektury w Wenecji komisja pod przewodnictwem ministry kultury i dziedzictwa narodowego Hanny Wróblewskiej za najważniejszy uznała „Lary i penaty. O budowaniu poczucia bezpieczeństwa w architekturze” autorstwa kuratorki Aleksandry Kędziorek, architekta Macieja Siudy, artystki Katarzyny Przezwańskej i artysty Krzysztofa Maniaka.

– Lary i penaty to bóstwa, które w starożytnym Rzymie opiekowały się domowym ogniskiem – mówi kuratorka Aleksandra Kędziorek. – Odniesienie do nich jako gwaranta domowego bezpieczeństwa zachowało się w wielu językach, więc – podobnie jak robi to kurator Biennale Architektury 2025 Carlo Ratti ze słowem „Intelligens”, które będzie głównym hasłem przyszłorocznej wystawy – nawiązujemy do nich jako do pewnego uniwersalnego kodu.

Pomysł Carlo Rattiego na główną wystawę na Biennale Architektury 2025 opierać się ma na publicznej rozmowie na temat środowiska miejskiego, innowacyjnego projektowania oraz przedsiębiorczości start-upów. Kurator – inżynier i architekt, wykładowca w Massachusetts Institute of Technology (MIT), gdzie zarządza również projektem SENSEable City Laboratory – zajmuje się tematami przyszłości mobilności miejskiej i inteligentnych miast, przeciwstawiając się dominującej technokratycznej ich wizji. Podkreśla „ludzką twarz” technologii miejskich i ich potencjał w promowaniu oddolnego wzmocnienia pozycji społecznej. Jest autorem wielu publikacji i tekstów naukowych, jednym z dziesięciu najczęściej cytowanych naukowców w dziedzinie urbanistyki, łączącego w swoich badaniach świat naturalny ze sztucznym. 

Polski Pawilon na Biennale Architektury w Wenecji 2025 będzie tworzony przez multidyscyplinarny zespół złożony z kuratorki, architekta oraz dwójki osób artystycznych. – Wystawa w polskim pawilonie odnosi się do pierwotnej funkcji architektury jako schronienia i sprawdza, jak może odpowiadać ona na nasze różne lęki – zarówno te odwieczne, związane z żywiołami, jak i bardzo współczesne, związane z katastrofą klimatyczną, wojnami – mówi Aleksandra Kędziorek, a Maciej Siuda dodaje: – Jednocześnie do perspektywy sprawczej architektury dokładamy drugą perspektywę: sprawczego użytkownika. Badamy, co my, użytkownicy, robimy w architekturze lub z architekturą, żeby czuć się w niej bezpieczniej.

Szerzej o koncepcji Pawilonu Polskiego na 19. Międzynarodową Wystawę Architektury w Wenecji – który będzie można zobaczyć od 10 maja do 23 listopada 2025 roku – o relacjach, zadaniach i dotychczasowej współpracy opowiada zwycięski zespół.

Koncepcja wystawy opiera się na uniwersalnych założeniach, które z pewnością każdy przepisze na własną kulturę. Jakie będą polskie aspekty tej wystawy?

Aleksandra Kędziorek: Wystawa będzie oparta na lokalnych przykładach, mocno zakorzenionych w polskiej tradycji, ale tematy, które porusza, są bardzo uniwersalne i odniesienia do nich można znaleźć w różnych kręgach kulturowych, co ważne w przypadku międzynarodowego biennale.

Maciej Siuda: Przykładami lokalnych praktyk może być między innymi zapalanie gromnicy w oknie w czasie burzy w celu ochrony budynku przed piorunami czy wieszanie wiechy na zakończenie budowy, aby zapewnić domostwu pomyślność. Co ciekawe, tradycja wiechy, mimo że datowana na XIV wiek, ma prapoczątki w Polsce pogańskiej. Wierzono wówczas w zamieszkiwanie drzew przez opiekuńcze bóstwa. Stąd kluczowe było wykonanie wiechy z naturalnego drewna, gałązek i liści. 

Olu, czym się kierowałaś przy wyborze artystów? Na jakich aspektach ich twórczości się skupiłaś?

Aleksandra Kędziorek: To pytanie zakłada dość tradycyjny podział ról między artystami a kuratorem, a my pracujemy inaczej, zespołowo. Temat wystawy i skład zespołu kształtował się w trakcie długich rozmów – najpierw między Maćkiem Siudą i mną, potem dołączyli do nas kolejno Krzysiek Maniak i Kasia Przezwańska. Propozycja zaproszenia akurat tych artystów wyszła od Maćka, a ja jej tylko gorąco przyklasnęłam. Każdy z nas wnosi do zespołu inne umiejętności i inne spojrzenie, które razem pozwalają nam wielowymiarowo zmierzyć się z tym tematem. Krzysiek pracuje z naturą, jej cyklicznością, efemerycznymi i ulotnymi zjawiskami, jest mocno osadzony w lokalności; Kasia potrafi pracować ze znalezionymi przedmiotami i przez nieoczywiste zestawienia budować z nich nową jakość. Maciek wnosi pierwiastek projektowy i przestrzenny, a ja – kuratorski, badawczy.

W jaki sposób będziecie zestawiać ze sobą dwie koncepcje architektury?

Maciej Siuda: Nie nazywałabym tego dwiema koncepcjami architektury, raczej odnosimy się do pojmowania architektury jako schronienia, pokazujemy za to wielowymiarowość tej koncepcji – mieści się w niej i racjonalna ochrona ujęta w rozwiązaniach technicznych i przepisach, i to, co mniej racjonalne, wspólnotowe, przedoświeceniowe, odpowiadające na nasze potrzeby psychiczne.

Katarzyna Przezwańska: Zestawiamy je na równi – zrównujemy porządek racjonalny z porządkiem rytuału. Gaśnica, kamera itp. mogą nam pomóc z pożarem, kradzieżą. Rytuał, nawet jeśli nie ma racjonalnego umocowania, daje nam poczucie sprawczości. Często jest też związany z działaniem kolektywnym, powtarzanym od wieków, pomaga nam poczuć się pewniej. Jak przyjdzie jakiś poważny kataklizm, pewnie oba okażą się nieskuteczne, ale ważne jest samopoczucie, dopóki żyjemy.

Rozumiem, że wystawa opiera się na koncepcji Laugiera. Czy są jakieś przeciwstawne koncepcje?

Aleksandra Kędziorek: Marc-Antoine Laugier to teoretyk, który w XVIII wieku opisał prapoczątki architektury, jego koncepcja jest znana w historii architektury jako „mit pierwotnej chatki”. Przywołujemy go jako jednego z wielu teoretyków, którzy podkreślali w architekturze funkcję schronienia – jest to nawiązanie, a nie podbudowa teoretyczna całej wystawy.

Jak wyglądała twoja dotychczasowa praktyka kuratorska i jak twoje doświadczenie wpływało na projekt Pawilonu Polskiego?

Aleksandra Kędziorek: Działam na przecięciu architektury, designu i sztuk wizualnych, staram się pracować w zespołach, których członkowie wnoszą do projektów różne wrażliwości i kompetencje. Z takiego połączenia zawsze powstaje wartość dodana, a w tych procesach bardzo dużo uczymy się od siebie nawzajem. Tak od lat pracuję z grupą projektową Centrala, z którą spotkaliśmy się, gdy zaprosiłam ich do inwentaryzacji domu Hansenów w Szuminie i aranżacji wystawy „Oskar Hansen: Forma Otwarta”. Kuratorowaliśmy ją wspólnie z Soledad Gutiérrez i Łukaszem Rondudą, a aranżacja podróżującej wystawy przez Centralę przerodziła się we wspólny projekt badawczy nad polskim wystawiennictwem. Zespołowo działaliśmy też przy projekcie podróżującej wystawy „Dom odziany”, z Centralą i Alicją Bielawską, która poruszała temat tkanin jako narzędzi do moderowania temperatury w domu przed upowszechnieniem się centralnego ogrzewania i klimatyzacji (we wrześniu 2025 roku będzie można ją zobaczyć w Seulu). Zespołowość towarzyszyła mi też przy innych projektach kuratorskich – w Fundacji Bauhausu w Dessau, w Pawilonie Miesa van der Rohe w Barcelonie, ostatnio w czasie studiów kuratorskich na CuratorLab w Sztokholmie. Jest dla mnie ważną wartością. Jedną z inspiracji do takiego działania są na pewno Zakłady Artystyczno-Badawcze ASP w Warszawie, interesuję się nimi od studiów – zawsze imponowało mi to, że w powstające tam projekty architektoniczne od początku na równi byli zaangażowani architekci, inżynierowie, malarze, rzeźbiarze, architekci krajobrazu i z takiego połączenia brały się bardzo nieoczywiste rozwiązania.

Maciej Siuda: Ta postawa Oli jest mi bardzo bliska. Od początku działania pracowni większość projektów architektonicznych realizujemy we współpracy z osobami z pola nauk humanistycznych, społecznych, przyrodniczych, inżynieryjnych, projektowych czy artystycznych. Są takie osoby, jak na przykład Mateusz Falkowski (filozof), Jakub Gawkowski (kurator) czy właśnie Kasia Przezwańska (artystka wizualna), z którymi pracuję wielokrotnie i na swój sposób regularnie. Ta wieloletnia praktyka bycia we współpracy z bliskimi osobami o odmiennej wrażliwości i narzędziach myślowych utwierdziła mnie w przekonaniu, że architektura – rozumiana jako element środowiska zamieszkiwanego przez wspólnotę – nie powinna powstawać inaczej. W przypadku naszej koncepcji na Pawilon Polski na Biennale w Wenecji współpraca z artystą performatywnym i artystką wizualną wydaje mi się tym bardziej zasadna, że proponujemy wprowadzenie do twardej infrastruktury budynku rozwiązania z porządku efemerycznego, intuicyjnego czy psychologicznego. Tego typu narzędzia i wrażliwość jest dużo bardziej obecna w polu sztuki. 

Czy decyzja o uczestnictwie w konkursie łączyła się z jakimś aktualnie szczególnym momentem we współczesnej architekturze, czy były to przemyślenia, które teraz pojawiły się jako klarowna kuratorska koncepcja?

Aleksandra Kędziorek: Wynikała ze spotkania, długich rozmów, wspólnych poszukiwań. 

Krzysztof Maniak: Pamiętam, że na początku naszych spotkań zastanawialiśmy się nad zagadnieniem „budowania nowego na starym”, tworzenia na bazie istniejącego zasobu architektury. Maciek podał wtedy przykład niedawnej siedziby Muzeum nad Wisłą, która ma zostać przekształcona w Pawilon Tańca według projektu jego pracowni. Koncepcja opiera się na drobnej, ale istotnej zmianie – przeniesieniu głównych drzwi wejściowych na drugą stronę budynku. Gest ten wywołuje zupełnie nową sytuację. Z zewnątrz niby wszystko wygląda podobnie, w środku jest zupełnie inaczej, powstają nowe ciągi komunikacyjne, sposób poruszania się po budynku, podziały przestrzenne. Dla mnie sposób myślenia Maćka, który nie powoduje tworzenia nowych bytów, lecz aktualizuje już istniejące poprzez zmianę ich kontekstu czy drobne przesunięcia, był bardzo otwierający i motywujący do działania. Pomysł, który wtedy analizowaliśmy, jest bliski temu, o czym rozmawiamy teraz. W końcu praktyki i rytuały, które bierzemy na warsztat w polskim pawilonie, też nie są niczym nowym – pokazujemy je tylko w nowym kontekście.

Czy będziecie ze sobą współpracować pierwszy raz?

Katarzyna Przezwańska: Z Maćkiem współpracowaliśmy parę razy na przestrzeni paru ostatnich lat – najpierw przy szkole podstawowej na Zaruby w Warszawie (2018), w tym roku przy domu jednorodzinnym w Warszawie i przy paru mniejszych projektach po drodze. Gramy też razem w ping-ponga. Krzysia i Olę poznałam przy pracy nad „Larami i penatami”.

Krzysztof Maniak: Pracujemy razem po raz pierwszy, choć od początku, gdy pojawiła się myśl o uczestniczeniu w konkursie na Pawilon Polski, pracowaliśmy kolektywnie – stąd mam wrażenie, jakbyśmy już nie pierwszy raz spotkali się w ramach procesu twórczego. Jest to wspaniałe, że praktycznie każdy pomysł, kontekst są omawiane wspólnie. Wykładamy wszystko na stół i nad każdą rzeczą myślimy razem, każdy dokłada coś od siebie – czasem akceptację, czasem skojarzenia, a czasem rozwiązanie formalne czy gotowy szkic. Wiadomo, że każdy ma swoją rolę i odpowiada za inne akcenty tej konstrukcji. Ola z narzędziami kuratorskimi świetnie wszystko scala i opisuje, robi badania, Maciek rysuje i przygląda się przestrzeni, a my z Kasią dzielimy się swoją praktyką i warsztatem z pola sztuk wizualnych i performance’u.

Maciej Siuda: Faktycznie w takim zestawieniu pracujemy po raz pierwszy, choć braliśmy udział wspólnie w jednym projekcie. Miałem okazję zaprojektować pudełko-narzędziownik do trzeciej odsłony projektu „Formy Podstawowe” oraz towarzyszącą jej wystawę w Tajlandii. Kasia i Krzysiek natomiast byli jednymi z artystów, których instrukcje były przenoszone w „narzędziowniku” i prezentowane (używane) na wystawie. Z Olą z kolei znamy się od lat i dawno temu rozmawialiśmy już o współpracy. Naszym pierwszym spoiwem była Alina Ślesińska, z którą „współdzielę” pracownię.

Czy wypracowaliście już wstępne pomysły na wystawę? 

Krzysztof Maniak: Prace rozpoczęliśmy w lipcu i główny zarys wystawy już powstał – wiemy, co na niej będzie i do czego dążymy. W dalszym procesie twórczym będziemy pracowali już nad materialnością zaproponowanych obiektów, a także z elementami zastanymi w pawilonie, ich skalą, proporcjami i sensami, które będziemy chcieli z nich wydobyć.

Katarzyna Przezwańska: Istotną częścią tej wystawy jest to, że pracujemy nad nią jako grupa. Do tej pory wyglądało to tak, że spotykamy się – fizycznie lub online – i przegadujemy pomysły, kierunki, intuicje i w trakcie, w wyniku wymiany, powstają nowe koncepcje, za którymi idziemy dalej. Każdy ma oczywiście swoje naturalnie mocne strony, jest również miejsce na osobistą ekspresję każdego z nas; główną strukturę wyznaczamy sobie wspólnie jako grupa. Ten wspólnotowy sposób pracy jest również częścią naszej odpowiedzi na zagadnienie poczucia bezpieczeństwa.

Krzysztof Maniak: Tym, co wydaje mi się niezwykle pociągające w naszej pracy zespołowej, to trudne do oddzielenia role (ich przenikanie się) i trudność w jednoznacznym przypisaniu autorstwa danej realizacji konkretnej osobie. Rozmowy zaczęliśmy od zgłębiania tematu chodzenia po architekturze, a skończyliśmy na temacie budowania poczucia bezpieczeństwa. Był to naprawdę żywy proces koncepcyjny, w którym drobne przesunięcia miały znaczącą rolę. Ślady tych pierwszych rozmów o chodzeniu zostały w koncepcji – praktyka, którą analizowaliśmy na początku, jej wyciszający i medytacyjny charakter, daje podobne poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa w szybko zmieniającym się i pędzącym świecie, co zawieszenie podkowy nad drzwiami na szczęście czy oczyszczanie pomieszczeń z negatywnej energii za pomocą kijów smugowych.

Marta Czyż
  1. Kultura
  2. Sztuka
  3. Pawilon Polski na Biennale Architektury w Wenecji 2025 opowiada o potrzebie bezpieczeństwa
Proszę czekać..
Zamknij