Feministka, skandalistka, która przyznawała się do tysiąca romansów, mecenaska. W jej kolekcji można znaleźć setki prac autorstwa ponad stu najbardziej wpływowych twórców XX wieku. To ona odkryła Jacksona Pollocka. Przyszła przedstawicielka nowojorskiej śmietanki towarzyskiej z Wenecji uczyniła stolicę sztuki współczesnej. Więcej o jej niezwykłym życiu przeczytacie w nowej książce Antona Gilla „Peggy Guggenheim. Życie uzależnione od sztuki”.
Kochała sztukę. Kupowała jeden obraz dziennie. Dziś w jej kolekcji można znaleźć setki prac autorstwa ponad stu najbardziej wpływowych twórców XX wieku. W dużej mierze dzięki niej i założonej przez nią galerii, Wenecja zaczęła być postrzegana jako centrum sztuki nowoczesnej. To ona odkryła i wypromowała Jacksona Pollocka. Ale Peggy Guggenheim znana jest także jako bohaterka skandali i romansów. Na liście ponad tysiąca jej kochanków znajduje się śmietanka artystów europejskiej awangardy, w tym Samuel Beckett i Max Ernst. Przede wszystkim jednak była jedną z nielicznych kobiet, które odniosły sukces w zdominowanym przez mężczyzn artystycznym świecie. Peggy organizowała wystawy artystek i inspirowała kobiety do realizowania marzeń, dążenia do niezależności oraz robienia tego, co chcą.
„Uboga” krewna i jej artyści
Wywodząca się z bajecznie bogatego rodu szwajcarskich Żydów Margueritte Guggenheim przyszła na świat 26 sierpnia 1898 roku w Nowym Jorku. Ojciec dziewczynki i jej dwóch sióstr, Benjamin, był w domu tylko gościem. Zdecydowanie częściej widywano go w paryskich klubach, gdzie roztrwaniał rodzinną fortunę na kawior, szampana i tancerki. Przypominające karnawał życie Guggenheima skończyło się feralnego 14 kwietnia 1914 roku na pokładzie luksusowego statku RMS „Titanic”. W chwili śmierci ojca Peggy miała 14 lat. Żal po stracie rodzica był tym bardziej dotkliwy, że Benjamin zdążył wydać znaczną część majątku, córce zostawiając „jedyne” 2,5 miliona dolarów. Choć w ówczesnych czasach była to fortuna – dziś w przeliczeniu ok. 35 milionów dolarów – w porównaniu z majątkiem pozostałych Guggenheimów Peggy była ubogą krewną. W dodatku dziewczyna po dziadku odziedziczyła duży nos, który sprawiał, że trudno było nazwać ją pięknością. Jej wuj – filantrop, Solomon R. Guggenheim – nigdy nie wierzył, że bratanica osiągnie sukces. On i reszta rodziny wciąż powtarzali dorastającej Peggy, że jest brzydsza, głupsza i mniej utalentowana niż inni. Nic więc dziwnego, że młoda kobieta chciała być jak najdalej od domu rodzinnego i środowiska debiutantek. Choć pracujące kobiety były w jej kręgach źle widziane, zatrudniła się jako recepcjonistka w gabinecie dentystycznym, a następnie w księgarni. Do pracy przychodziła wystrojona w sznury pereł. Ale ślęczenie nad zakurzonymi tomami szybko znudziło się żądnej przygód Peggy. Dlatego tuż po 21. urodzinach, gdy zyskała dostęp do odziedziczonych po ojcu pieniędzy, wyjechała z Nowego Jorku do Europy, przez Amerykanów pokroju jej rodziny uważanej za siedlisko zepsucia i grzechu.
Paryż po pierwszej wojnie światowej stał się mekką artystów. I miejscem, który jak magnes przyciągał zmęczonych konserwatywną mentalnością swojej ojczyzny Amerykanów. Dla ludzi takich jak Ernest Hemingway, Scott i Zelda Fitzgeraldowie, czy Peggy Guggenheim, stolica Francji była nie tylko relatywnie tania, ale też dużo bardziej otwarta niż Nowy Jork. Peggy poczuła się tam jak w domu. Z dala od krytycznych uwag klanu Guggenheimów, rzuciła się w wir romansów z przedstawicielami obojga płci. Dzięki nietuzinkowej osobowości i pieniądzom, którymi hojnie wspierała ubogich artystów, stała się gwiazdą światka paryskiej bohemy. Szybko zaopiekował się nią Laurence Veil, wychowany w Paryżu Amerykanin, malarz i pisarz. Veil zabierał Peggy na spacery po Montmartre i przedstawiał znajomym artystom, a po krótkim czasie oświadczył się jej na szczycie wieży Eiffela. Para pobrała się 10 marca 1922. Wkrótce potem Peggy zorientowała się, że jest w ciąży. Ale przyjście na świat synka pary, Sindbada, nie przeszkodziło w organizacji hucznych imprez w małżeńskim apartamencie. Laurence zapraszał na nie wszystkich, których napotkał na swojej drodze. Znajomych artystów, ale też przypadkowych przechodniów, prostytutki i kloszardów. Veil miał problem z dochowaniem Peggy wierności, w dodatku dręczyła go niemoc twórcza, z którą walczył za pomocą hurtowych ilości alkoholu. Ale choć Veilowi daleko było do wymarzonego męża, to jemu w dużej mierze Peggy zawdzięczała swoją artystyczną edukację. Laurence tłumaczył jej istotę surrealizmu i rozbudził w niej miłość do dzieł sztuki. Pokazał też żonie Wenecję, w której Peggy zakochała się od pierwszego wejrzenia.
Wojna i sztuka
W przyszłości to Wenecja miała stać się domem Peggy i jej „dzieci”, jak nazywała swoją kolekcję dzieł sztuki. Na razie jednak kobieta dowiedziała się, że mąż ją zdradza i ma nieślubne dziecko z pewną Francuzką, a ona sama również jest w ciąży. Wkrótce przyszła na świat córeczka, którą nazwano Pegeen. Rodzinna sielanka nie trwała jednak długo. Na wakacjach w Saint Tropez Peggy poznała brytyjskiego pisarza, Johna Holmesa. I zakochała się w nim bez pamięci. Rozwód z Veilem kosztował ją utratę praw do opieki nad dziećmi. Ale Guggenheim bez wahania poświęciła Pegeen i Sindbada dla mężczyzny, którego nazywała miłością swojego życia. Zamieszkała z Johnem w domu wśród wrzosowisk, w którym przyjmowała brytyjskich artystów. To właśnie w posiadłości Guggenheim w Hayford Hall Djuna Barnes napisała swą głośną powieść „Nightwood”. Miłość ukochanego mężczyzny i otoczenie ludzi sztuki sprawiło, że Peggy czuła się szczęśliwa. Aż do pewnego popołudnia pod koniec sierpnia 1933 roku, kiedy John wybrał się na konną przejażdżkę po wrzosowiskach. Jego koń poślizgnął się na mokrej po deszczu trawie i zrzucił mężczyznę z grzbietu. Ten upadając, podparł się ręką i złamał nadgarstek. Ręka została źle nastawiona przez prowincjonalnych lekarzy i wymagała ponownej operacji pod narkozą. W trakcie zabiegu wyszło na jaw, że Holmes ma słabe serce. Mężczyzna nie przeżył zabiegu.
Peggy była zdruzgotana śmiercią ukochanego. Jego pamięć czciła do końca życia. Ukojenie znalazła w sztuce. Za radą przyjaciółki Peggy Waldman postanowiła otworzyć galerię. Pierwsze dzieło kupiła jeszcze w 1933 roku. Była to rzeźba Hansa Arpa „Głowa i muszla”, której nabycie zasugerował Peggy jej poznany w Paryżu przyjaciel, Marcel Duchamp. Gdy po śmierci matki w 1937 Guggenheim dostała kolejny spadek, wynajęła galerię w Londynie, którą nazwała „Guggenheim Jeune”. Już pierwszy wernisaż, podczas którego goście mogli podziwiać dzieła mało jeszcze wówczas znanego Wassily’ego Kandinsky’ego, zrobił furorę. Wkrótce swoje prace pokazywali tam tacy artyści jak Hans Arp, Georges Braque, Marcel Duchamp, Max Ernst, Juan Gris, Kandinsky, Joan Miró, Piet Mondrian, Picasso czy Yves Tanguy. Kolekcja dzieł Peggy rosła w błyskawicznym tempie, więc kobieta postanowiła otworzyć w Londynie muzeum sztuki nowoczesnej. Takie jakie w Nowym Jorku niedawno zainaugurował jej wuj Solomon Guggenheim. Plany pokrzyżował jej wybuch drugiej wojny światowej.
Wojna była dla Peggy tak zagrożeniem, jak wielką szansą. „Wojna to najlepszy czas na zakup obrazów. Artyści się nie targują, kolekcjonerzy się wyprzedają” – pisała w swojej autobiografii. W Paryżu, do którego pojechała wkrótce po wybuchu konfliktu, kupiła 50 obrazów twórców takich jak Picasso czy Mondrian. Ale stolica Francji szybko przestała być bezpiecznym miejscem dla osób żydowskiego pochodzenia. Bojąc się o losy swojej świeżo nabytej kolekcji, Guggenheim chciała ją oddać na przechowanie do muzeum w Luwrze. Ale dyrekcja odmówiła, swoją decyzję motywując faktem, że dzieła były zbyt nowoczesne. Ostatecznie kolekcja Peggy znalazła schronienie w szkole dla dziewcząt pod Paryżem, a ona sama w Megeve w strefie Vichy. Ale kiedy kolaboracyjny rząd wydał dekrety antyżydowskie, miasteczko w Alpach Prowansalskich również przestało być dla Guggenheim bezpieczne. Peggy wykorzystała więc swoje koneksje i fundusze, aby obrazy jako „przedmioty użytku osobistego” mogły wraz z nią wyjechać z Francji do Nowego Jorku.
Z Nowego Jorku do Wenecji
Peggy wraz z obrazami wywiozła do Ameryki Maxa Ernsta. Jako przedstawiciel „sztuki zdegenerowanej” artysta nie był w okupowanej przez Niemców Francji mile widziany. Tych dwoje wzięło w Ameryce ślub, ale szybko okazało się, że Peggy kocha bardziej obrazy Maxa niż jego samego. On z kolei uganiał się za dużo młodszymi od swojej żony aspirującymi artystkami. Małżeńska pomyłka nie stanęła jednak na drodze zawodowym planom Peggy. Kobieta tchnęła nowe życie w artystyczny świat Nowego Jorku. W jej artystycznym salonie spotykali się młodzi Amerykanie, zafascynowani europejską sztuką i libertyńskim stylem życia paryskiej bohemy. Peggy organizowała w swoim mieszkaniu wystawy obrazów – zarówno tych przywiezionych z Europy, jak tych kupionych już w Ameryce. Były wśród nich min. dzieła Giorgia de Chirico, Paula Klee i Alberto Giacomettiego i wielu innych. Goście toczyli dysputy o sztuce popijając whisky i wspomagając się zastrzykami z amfetaminy. Ale nowojorskie mieszkanie szybko stało się za małe dla powiększającej się kolekcji i 20 października 1941 roku swoje podwoje otworzyła założona przez Peggy galeria.
W zaprojektowanych przez Marcela Duchampa wnętrzach galerii Art of This Century Peggy Guggenheim organizowała wystawy sztuki nowoczesnej, które zbierały świetne recenzje. Sukces zawodowy rekompensował jej niepowodzenia w życiu prywatnym – nieudane małżeństwo z Maxem Ernstem i romanse z mężczyznami, których interesowały wyłącznie jej pieniądze i wpływy. Guggenheim promowała wyłącznie tych, których podpowiadał jej instynkt. Takich jak tworzący szalone obrazy cieśla z Wyoming, Jackson Pollock. Peggy zakochała się w jego dziełach do tego stopnia, że zaoferowała mu wysoką wówczas kwotę 150 dolarów miesięcznie w zamian za wszystko, co namaluje. Guggenheim chciała przestrzeń swojej galerii oddać również artystkom. W 1943 roku zorganizowała pierwszą, poświęconą wyłącznie kobietom wystawę. Można było na niej podziwiać prace min. Fridy Kahlo, Leonor Fini i Leonory Carrington. Ale choć jej galeria stała się modnym miejscem spotkań nowojorskiej śmietanki towarzyskiej, Peggy nigdy nie czuła się do końca dobrze w zbyt konserwatywnej jak na jej gust Ameryce, gdzie każdy romans stawał się towarzyskim skandalem. Dlatego w 1947 s roku pakowała swoją kolekcję i wróciła do Europy.
Zniszczone wojną Włochy bardzo powoli podnosiły się z gruzów. Wielu potomków wielkich rodów wystawiało resztki swych fortun na sprzedaż za bezcen. Właśnie na taką okazję trafiła Guggenheim w Wenecji. Kupiony za stosunkowo niewielkie pieniądze, niedokończony Palazzo Venier dei Leoni, stał się domem dla Peggy i jej wciąż powiększającej się kolekcji dzieł sztuki. Kobieta znalazła tam swoje miejsce na ziemi, otoczona zawsze mile widzianymi miłośnikami sztuki i psami tybetańskiej rasy lhasa apso. Częstym gościem w jej progach był m.in. Truman Capote, który wizyty w Palazzo dei Leoni wspominał w swojej ostatniej, niedokończonej książce „Wysłuchane modlitwy”. „Miło było spędzać weneckie zimowe wieczory w niewielkim białym Palazzo dei Leoni, gdzie mieszkała z 11 psami i szkockim kamerdynerem pederastą” – pisał Capote.
Peggy swoją kolekcję wypożyczała największym muzeom w Europie, a w 1976, roku będąc u schyłku życia, przepisała ją fundacji swego wuja, Solomon R. Guggenheim Foundation. Po tym, jak 23 grudnia 1979 roku roku kolekcjonerka zmarła na udar mózgu, fundacja Guggenheima otworzyła muzeum. Wartość dzieł sztuki, na które Peggy wydała ok. 250 tysięcy dolarów, szacuje się dziś na przeszło 350 milionów. Zgromadzona przez Peggy Guggenheim kolekcja pozostaje pomnikiem sztuki. I upamiętnieniem nieskrępowanego ducha wolności jej właścicielki.
Anton Gill, „Peggy Guggenheim. Życie uzależnione od sztuki”, przeł. Mariusz Ferek, Znak Literanova, 2022.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.