By uczcić 50. rocznicę śmierci Pabla Picassa, Muzeum Narodowe w Warszawie przygotowało monograficzną wystawę hiszpańskiego artysty. Zaprezentowano na niej prace z kolekcji Museo Casa Natal Picasso w Maladze oraz z warszawskich zbiorów – w tym dzieła podarowane przez samego pioniera kubizmu. Z tej okazji przypominamy wyjątkową wizytę Picassa w Polsce w 1948 roku.
– Przecież to kubizm, czysty kubizm! Jakże jestem wam wdzięczny, że mogłem to zobaczyć! – miał wykrzyknąć Pablo Picasso w chwili, gdy polski samolot wzbił się w powietrze, ujawniając za oknem panoramę Paryża. Dla 66-letniego wówczas artysty była to pierwsza w życiu podróż aeroplanem, a zarazem pierwsza wyprawa do powojennej Polski. Towarzyszył mu w niej przyjaciel, Paul Éluard – znamienity poeta ruchu surrealistycznego. Rankiem 25 sierpnia 1948 r. wylądowali we Wrocławiu, Picasso przyjął bowiem zaproszenie do udziału w I Światowym Kongresie Intelektualistów w Obronie Pokoju. Sprowadzenie „ojca kubizmu” nie należało do najłatwiejszych. Picasso nie miał żadnych dokumentów (był wówczas apatrydą), a do tego bał się i lotu, i opuszczenia Francji (ponoć nosił przy sobie odrobinę francuskiej ziemi, by nie czuć się zupełnie wykorzenionym). Ostatecznie, wizyta Picassa w Polsce, zaplanowana na kilka dni, potrwała blisko dwa tygodnie.
Pablo Picasso w Polsce: Twórca i pacyfista
Kongresowi we Wrocławiu przyświecał jeden cel: wezwać do utrzymania pokoju i bezpieczeństwa przez zacieśnianie współpracy między państwami, żywiono bowiem obawy, że nadciąga widmo trzeciej wojny światowej. W rzeczywistości zimna wojna trwała w najlepsze, a sam kongres tylko potwierdził rozdźwięk między Wschodem a Zachodem – ścierającymi się siłami komunizmu i kapitalizmu. W obradach, odbywających się w auli Politechniki Wrocławskiej, uczestniczyło kilkuset delegatów z 46 krajów. Byli to literaci, filozofowie, naukowcy, artyści i działacze lewicowi. Wśród nich m.in. Julian Huxley, Bertolt Brecht, Fernand Léger, Michaił Szołochow, Zofia Nałkowska, Irène Joliot-Curie, Xawery Dunikowski i Jarosław Iwaszkiewicz. Jako prelegenta zaproszono Alberta Einsteina, lecz ten, nie mogąc przyjechać, przesłał pisemne orędzie.
Wizyta Pabla Picassa w Polsce wzbudzała sensację. Postrzegano go nie tylko jako członka Francuskiej Partii Komunistycznej, lecz przede wszystkim jako prominentnego twórcę oraz pacyfistę. Widziano w nim awangardystę, który pędzlem stawiał opór hitlerowcom i frankistom. On sam nie zajmował się czynnie polityką. Mimo to z zainteresowaniem uczestniczył w obradach, od czasu do czasu kreśląc piórem w szkicowniku. Wtedy właśnie powstała „Polska dziewczyna” – wizerunek młodej chłopki z chustką na głowie (jedyny rysunek hiszpańskiego kubisty w zbiorach warszawskiego Muzeum Narodowego). „Ogromnie zabiegano o jego autografy” – wspominał Jan Parandowski. Picasso – choć skory do gwiazdorstwa i łasy na poklask – przybył na kongres w dwóch poważnych celach. Pierwszy stanowiła przemowa, w której apelował o wsparcie i pomoc dla chilijskiego poety Pabla Nerudy, prześladowanego przez rząd Gabriela Gonzáleza Videli. Drugim powodem wizyty Picassa w Polsce była wystawa jego najnowszych dzieł.
Dar Picassa dla Polski: Corrida na talerzu
Kiedy Picasso odwiedził Polskę, nie przyleciał z pustymi rękami. Na pokład samolotu zabrał ze sobą skrzynię z 20 fajansowymi półmiskami, na których wymalował motywy mitologiczne, ptaki, martwe natury, twarze i sceny corridy. Fascynacji ceramiką uległ ok. 1946 r., kiedy osiadł w słynącym z tego rzemiosła miasteczku Vallauris na południu Francji. Nieopodal mieszkał Henri Matisse, a do garncarskiego warsztatu zaglądał czasem Marc Chagall. Przez pierwsze dwa lata Picasso stworzył blisko 2 tys. ceramicznych prac, łącząc wzornictwo, malarstwo i rzeźbę. Przetransportowane do Polski naczynia, które artysta wybrał osobiście, wyeksponowano w witrynach przed salą plenarną Politechniki. Ta z pozoru niewielka wystawa okazała się pierwszym w historii oficjalnym pokazem ceramiki Picassa. „Wrocław wyprzedził pod tym względem Paryż” – pisał w broszurze Mieczysław Bibrowski, współorganizator kongresu.
Garncarstwo, które Pablo Picasso cenił za pierwotność i archaiczność, było dla niego nowo odkrytym środkiem ekspresji, a zarazem twórczym wyzwaniem. Jak przystało na awangardystę, łamał zasady rzemiosła. Eksperymentował z barwnymi glazurami, kształtowaniem gliny i technikami wypału. – Chciałbym przyczynić się do odnowienia tej sztuki. Żeby przedmioty użytkowe nabrały nowego wyrazu – mówił. Doświadczywszy drugiej wojny światowej, chciał też zmierzyć się z założycielskimi mitami cywilizacji Zachodu. Na ceramice malował więc symbole bukolicznego antyku (sowy, gołębie, twarze podobne do cykladzkich idoli i etruskich masek), jak również przedstawienia nieokiełznanej agresji (tauromachia, pikadorzy). W jego rękach zwykłe talerze zmieniały się w arenę walk byków lub intymne portrety. Przywiezione wyroby ceramiczne stały się częścią zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie. Był to dar Picassa dla Polski i narodu „w dowód hołdu dla jego bohaterskiej wytrwałości i wysiłków w budowaniu nowej kultury”.
Gość specjalny: Z papierosem przez muzeum
Po zakończeniu wrocławskiego kongresu następnego dnia Picasso udał się do stolicy, był 29 sierpnia 1948 r. W hotelu Bristol, gdzie przyszykowano dla niego apartament, znalazł chwilę, by narysować portrety pisarza Ilji Erenburga i tłumaczki Ewy Lipińskiej. Niedługo później pod hotel zajechała limuzyna, którą Picasso przyjechał do gmachu Muzeum Narodowego. W progu czekał już dyrektor Stanisław Lorentz, który oprowadził gościa po salach galeryjnych. Na Picassie – dla którego uczyniono wyjątek i pozwolono mu palić papierosy podczas zwiedzania – szczególne wrażenie wywarła polska sztuka gotycka. Zatrzymał się też dłuższą chwilę przed malarstwem Polaków należących do paryskiej bohemy: Józefa Pankiewicza (którego znał osobiście), Olgi Boznańskiej czy Tadeusza Makowskiego.
Pamiątka z Polski: Portrety w góralskim kożuchu
Głównym powodem wizyty Picassa w Warszawie była zaplanowana na 4 września uroczystość przyznania mu (i Éluardowi) państwowego orderu. Zanim jednak do tego doszło, Hiszpan spędzał czas na licznych, mniej lub bardziej oficjalnych spotkaniach. Wygospodarowano również dwa dni na wyjazd do Krakowa i Oświęcimia (z Auschwitz-Birkenau Picasso wrócił w milczeniu, „wstrząśnięty wrażeniem, jakie wywarł na nim obóz” – odnotowała Lipińska). Artysta odwiedził Sukiennice, Muzeum Książąt Czartoryskich oraz Wawel, gdzie trwały akurat prace konserwatorskie nad Ołtarzem Mariackim Wita Stwosza. Picasso zafascynowany polskim rękodziełem i folklorem później nawiązał do nich w cyklu litografii „Kobieta w fotelu”. Tytułową bohaterką była ówczesna towarzyszka życia Picassa, Françoise Gilot. W autobiografii wspominała o prezentach, jakie malarz nabył dla niej i ich syna: „Przywiózł mi z Polski płaszcz – brązowy kożuch z ludowym haftem w czerwonym, niebieskim i żółtym kolorze, podszyty czarną owczą wełną. Podobny, podbity białą wełną, kupił dla Claude'a”. To właśnie w góralskim kożuchu Gilot pozowała do graficznej serii, z której 14 odbitek zasila dziś kolekcję warszawskiego Muzeum Narodowego.
Syrenka namalowana przez Picassa: Młotek zamiast miecza
„Na Kole najbardziej chyba uderzył go kontrast pomiędzy surowcem – zwałami gruzu, w który samoloty niemieckie obróciły Warszawę, tak jak ongiś Guernicę – a białymi domami, które z gruzu tego powstawały” – tak architektka Helena Syrkus wspominała oprowadzanie Picassa po osiedlu mieszkaniowym na warszawskiej Woli, którego (wraz z mężem Szymonem Syrkusem) była autorką. Picasso wszedł do jednego z parterowych lokali w świeżo wzniesionym bloku i na białej ścianie wykonał węglem rysunek przedstawiający warszawską Syrenkę. Herbowa postać, zamiast miecza wzniesionego nad głową, trzymała młotek – symbol odbudowy i robotniczej mobilizacji. Pokaźnych rozmiarów rysunek chcieli zobaczyć wszyscy. – Przybiegano do mnie do pracy, żebym otwierała mieszkanie, bo zagraniczni przyjechali. Bywało, że dziennie przewijało się przez nasz pokój 300-400 ludzi – mówiła Franciszka Sawicka-Prószyńska, która mieszkała z mężem i Syrenką Pabla Picassa. „Domowe muzeum” nawiedzały wycieczki zakładowe i szkolne. Pani Franciszka zbierała nawet wpisy do księgi pamiątkowej. Małżeństwo musiało znosić codzienną gehennę wizyt, a gdy miarka się przebrała, wystosowało pismo do spółdzielni.
Odpowiedź przyszła po pół roku: „Zarząd WSM nie stawia przeszkód w odnowieniu lokalu nr 28 przy ul. Deotymy 48 i wyraża zgodę na zamalowanie Syreny wymalowanej na ścianie pokoju przez artystę malarza Pikacco [sic!]”. Tak też się stało. W 1953 r. Syrenka Picassa zniknęła bezpowrotnie pod warstwą farby. Szczęśliwie jej wizerunek zachował się na fotografii. Ponad 20 lat później okazało się, że Hiszpan stworzył nie jedną, lecz dwie syreny z młotkiem w dłoni. Drugą, podobną, nakreślił w notesie Joanny Tołwińskiej, małżonki Stanisława Tołwińskiego – pierwszego po wojnie prezydenta stolicy. W wywiadzie z 2017 r. Jarosław Trybuś, dyrektor Muzeum Warszawy, mówił: – Sądzę, że czas poszukać, i obiecuję, że w muzeum zarządzimy kwerendę i postaramy się dowiedzieć, gdzie jest druga Syrenka Picassa. Niestety, do dziś oryginału nie udało się odnaleźć.
Order w Belwederze i kawa w Bristolu: Coś jeszcze Picasso w Warszawie zostawił
Tego samego dnia, w którym sprezentował rysunek Tołwińskiej, Picasso udał się wraz z Éluardem do Belwederu. Tam, w obecności ministrów, ambasadorów i partyjnych oficjeli, prezydent Bolesław Bierut udekorował obu artystów Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. Medale przyznano za „wybitny wkład twórczy w dzieło międzynarodowej współpracy kulturalnej i wysiłki na polu przyjaźni polsko-francuskiej”. Uroczystość zwieńczyły odwiedziny w Pałacu w Wilanowie, gdzie autor „Guerniki” wyraźnie złapał chwilę wytchnienia.
Wizyta Picassa w Polsce dobiegła końca w poniedziałek 6 września. Krótko przed powrotnym lotem do Paryża artysta wypił poranną kawę w Bristolu. Na pożegnanie pozostawił po sobie jeszcze jedną nietypową pamiątkę. Na spodku filiżanki złożył swój autograf, dopisując „Varsovie Bristol” oraz datę. Ten mały talerzyk z hotelowej zastawy znajduje się obecnie w kolekcji Muzeum Warszawy.
Sztuka Picassa: Owoc pracy artysty
Nowo otwarta wystawa „Picasso” w stołecznym Muzeum Narodowym powstała z okazji 50. rocznicy śmierci artysty oraz objęcia przez Hiszpanię prezydencji Rady Unii Europejskiej. W sierpniu natomiast minęło 75 lat od historycznych odwiedzin kubisty w Polsce. To właśnie wyroby ceramiczne, które Picasso podarował muzeum, i nadesłane później grafiki (które nie są prezentowane na co dzień na stałej ekspozycji) zasilają trwający obecnie pokaz. Jego główną część stanowią prace wypożyczone z kolekcji Museo Casa Natal Picasso w Maladze. W sumie zwiedzającym dano możliwość obejrzenia ponad 120 dzieł. Z połączenia obu zbiorów ujawnia się obraz artysty – niezwykle ambitnego, płodnego twórczo i eksperymentującego z formą.
– Kiedy w roku 1948 leciałem niedużym samolotem śmigłowym do Polski, rzuciłem przez okienko jabłko, które zostało mi z deseru – wspominał Hiszpan. – Często zastanawiałem się nad tym, gdzie upadło, co się stało z tym jabłkiem. Wprawdzie nigdy nie poznamy rozwiązania tej zagadki, to pewne jest jednak, że prawdziwy owoc zostawiony Polsce przez Picassa stanowi jego sztuka, którą podziwiać możemy w Warszawie do dziś.
Wystawa „Picasso” w Muzeum Narodowym w Warszawie potrwa do 14 stycznia 2024 r.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.