Znaleziono 0 artykułów
12.12.2024

Maciej Musiał o roli w serialu kryminalnym „Śleboda”: Mój bohater jest okropną osobą

12.12.2024
Maciej Musiał jako Bastian Strzygoń (Fot. B. Mrozowski/SkyShowtime)

Pierwszy polski serial SkyShowtime opowiada o zawiłych relacjach rodzinnych, niesławnej przeszłości górali i brutalnym morderstwie. W tle romans w cieniu Tatr. W rolach głównych Maria Dębska i Maciej Musiał. Aktor opowiada nam m.in. o tym, co przyciągnęło go do scenariusza „Ślebody”.

W premierowym odcinku „Ślebody”, nowego polskiego serialu kryminalnego (pierwszego wyprodukowanego przez SkyShowtime), główna bohaterka Anka (Maria Dębska) wysiada z samochodu, z uśmiechem wita się ze znajomymi i kuzynem, a następnie z zaskoczeniem rozgląda się po świeżo wybudowanym kompleksie turystycznym. W tle pną się Tatry. Wiatr porusza koronami drzew. Dawno tu Anki nie było.

Kobieta lata temu wyjechała na studia antropologiczne do Krakowa. Została na doktoracie. Temat jej pracy „o roli języka w kulturze” witany jest na Podhalu bardziej z niedowierzaniem niż z podziwem. „Nie brzmi to jak romans”, usłyszy od swojej niegdysiejszej przyjaciółki (Joanna Balasz). Tu liczą się spryt, przynależność do tradycji, praca rąk własnych i dolary przywiezione ze Stanów, a nie jakieś nikomu niepotrzebne papierki od ceprów. Nie wiemy (przynajmniej na początku), dlaczego Anka przestała przyjeżdżać na Podhale. Teraz, gdy wraca, rozczarowana wielkomiejskim życiem i bezsensowną pogonią za karierą, czuje, że już tam nie przynależy.

„Śleboda” oznacza wolność

Andrzej Chyra jako Wendelin Pysior (Fot. B. Mrozowski/SkyShowtime)

Pewnie trudno zrozumieć dzisiejszy region z lektury „Sklepów potrzeb kulturalnych”, w których Antoni Kroh próbował oddać atmosferę Podhala środkowych dekad XX wieku, a które bohaterka pochłania w poszukiwaniu straconego czasu. Zanim go odnajdzie, w potoku natknie się na trupa. A dokładnie na kawałek ludzkiej głowy – resztki po posiłku niedźwiedzia, wystarczające, by CSI Zakopane zawyrokowało o domniemanym morderstwie Jana Ślebody (Jan Englert).

Niedopasowanie stanowi element tożsamości bohaterów najlepszych historii kryminalnych. Anka dodatkowo jest wycofana, wręcz wsobna. To czyni z niej postać ciekawą, bo też odmienną od tych, które Dębska dotychczas grywała. Widać, że aktorce wcielenie się w Ankę sprawia przyjemność. Znalezienie trupa, choć traumatyczne (to przypuszczenie, bo scenariusz tego nie oddaje, a szkoda), budzi coś w bohaterce. Jakiś lokalny patriotyzm? Chęć pomocy znajomym? A może martwy góral – paradoksalnie – reanimuje jej nudne, krakowskie życie? 

Maria Dębska jako Anka Serafin (Fot. B. Mrozowski/SkyShowtime)

Tytułowa „śleboda” po góralsku oznacza wolność, której Ance, mimo życia w wielkim mieście i zdobytego wykształcenia, wyraźnie brakuje. Wątek, jeśli chodzi o scenariusz (na podstawie powieści Michała Kuźmińskiego i Małgorzaty Fugiel-Kuźmińskiej), nie jest bardzo odkrywczy, niemniej w kontekście serialu okazuje się intrygujący, bo traktuje o – nawet jeśli nieuświadomionych – wojerystycznych ciągotach głównej bohaterki.

Maciej Musiał: Mój bohater jest okropną osobą

Piotr Pacek, Maria Dębska, Maciej Musiał (Fot. B.Mrozowski/SkyShowtime)

W podglądactwie towarzyszy jej grany przez Macieja Musiała Bastian, ambitny i zdeterminowany dziennikarz szmatławca. Aktor w rozmowie ze mną tak opisuje bohatera: – Dla wyświetleń artykułu zrobi wszystko. Umówi się na anonimowość źródła, a potem wrzuci osobę, z którą rozmawiał, na okładkę. Pójdzie z kimś do łóżka tylko po to, żeby się czegoś dowiedzieć. Jest mendą, okropną osobą, która nie waha się wykorzystać innych ludzi do swoich celów. Podobało mi się to z aktorskiej perspektywy. Takie postaci są zawsze bardzo ciekawe do grania.

Aktor wszedł w postać tanecznym krokiem. Gdy zaczynały się zdjęcia do serialu, brał udział w programie „Taniec z gwiazdami”. Miał tak dużo pracy, że zabrał do Zakopanego, gdzie kręcono „Ślebodę”, partnerkę z programu i dwie choreografki. – W ciągu dnia miałem zdjęcia w górach, a w nocy trenowałem w hotelu. Spałem po dwie godziny dziennie. Byłem wyczerpany. Nie miałem przestrzeni na interesowanie się innymi ludźmi, co świetnie łączyło się z Bastianem, który jest skupiony na sobie – opowiada. Stan psychofizyczny w trakcie „Tańca…” pomógł mu lepiej zrozumieć swojego bohatera.

W „Ślebodzie” zagrożenie kolejnym pozwem sprawia, że Bastian wylatuje z redakcji „Obserwatora” (sic!). Gdy (w mało wiarygodny, acz dogodny dla fabuły sposób) dowiaduje się od Anki o zwłokach z potoku, przeczuwa „góralską sensację”. Pędzi na Podhale. Bohaterkę z dziennikarzem łączy przeszłość. On przeinaczył jej słowa w przynajmniej jednym artykule, ona – być może naiwnie – dostrzega w nim tę dobrą stronę. Dębska i Musiał grali już razem w serialu „Kiedy ślub?”, lubią się prywatnie. Gdy pytam o tę „nieromansową” chemię między nimi w „Ślebodzie”, Maciej zauważa, że „w pracy z innymi aktorami najważniejsza jest relacja”. Następnie przytacza anegdotę: – Pamiętam, jak do „Rodzinki.pl” castingowaliśmy dziewczynę dla granego przeze mnie Tomka. Miałem 17 lat i strasznie się stresowałem, bo mieliśmy odgrywać scenę, w której się całujemy. Na castingu pojawiła się Olga Kalicka. Była ode mnie trochę starsza, znaliśmy się ze szkoły, ale wtedy nie przepadaliśmy za sobą. Mimo to reżyser wybrał właśnie ją, bo, jak powiedział, mieliśmy już zbudowaną relację. Dodam, że dziś z Olgą bardzo się lubimy.

Góralska mądrość i piękno Tatr

Anna Nehrebecka jako Babońka (Fot. B. Mrozowski/SkyShowtime)

Wprowadzenie do akcji Bastiana uwypukla dwa poziomy obcości. Anka, przez osobistą historię, jest bliżej lokalnych mieszkańców i mieszkanek, zależy jej na nich, co nie znaczy, że nie musi udowadniać czystości swoich intencji. Natomiast Bastian jest z marszu brany za intruza, żerującego na „góralskich przewinach” (w tle goralenvolk, czyli bratanie się górali z nazistami w czasie II wojny światowej). Jedną z kluczowych postaci jest grana przez Annę Nehrebecką Babońka, która w drugim odcinku przegania widłami dziennikarza. Wie, co to za typ, wielokrotnie spotkała takich jak on w swoim długim życiu. Wystraszony Bastian przysięga, że nie ma złych zamiarów. W chwili szczerości krzyczy: „Jestem tylko marnym dziennikarzem”. Pytam Maćka, czy jego bohater codzienną buńczucznością próbuje sobie coś zrekompensować. Słyszę w odpowiedzi: – Chyba brak miłości i zrozumienia. Przydałaby mu się terapia. Chociaż prawdę mówiąc, terapeucie pewnie powiedziałby po prostu: tak, taki jestem i co z tego? Dobrze mu z tym. Może kiedyś dojrzeje do pracy nad sobą?

W „Ślebodzie” dużo uwagi poświęcono, jak Maria Dębska mówi w wywiadach, „kobiecej mądrości przekazywanej z pokolenia na pokolenie”. Takim przykładem ma być właśnie relacja Anki i wspomnianej Babońki, co prawda opiera się ona na trosce, ale też na „nauce kobiecej siły”. Mimo że Nehrebecka gra świetnie, jej postać została napisana dość banalnie, jako pokrewna wieszczce, szeptusze, która (parafrazując) „woli patrzeć ludziom w ślepia, niż czytać od nich kartki”. To wielkomiejska stereotypizacja. Znacznie ciekawiej i naturalniej wypada grana przez wspomnianą Balasz Kaśka.

Jak Englert jako Jan Śleboda (Fot. B. Mrozowski/SkyShowtime)

Natomiast dużą siłą produkcji – obok bogatego aktorskiego zaplecza (na drugim planie m.in. Chyra, Lichota, Zieliński, Pawłowski) – są świetnie sfotografowane Tatry. W naszej rozmowie Musiał również to podkreślił: – Jest taka scena, w której bohater pali papierosa, pada deszcz, a w tle pną się monumentalne góry. Samograj! – opowiada aktor. – Pamiętam, jak kręciliśmy wysoko, na Kasprowym Wierchu. Skoro świt ruszaliśmy kolejką, aby na górę dotrzeć przed turystami. Rozkładaliśmy namioty, a o szóstej rano słyszeliśmy: Akcja!. Zjeżdżaliśmy dopiero wieczorem. Wspaniały czas.

Ten nastrój udziela się widowni. Przyjemnie się „Ślebodę” ogląda. Słabiej wypada scenariusz, pełen nielogicznych i nieprzekonujących fałszywych tropów. Twórcy za wszelką cenę próbują odciągnąć widownię od odkrycia PRAWDY, przez co fabuła traci spójność. Pozostaje nam zachwyt nad pięknem Tatr. Nie dajcie się więc zwieść marketingowi: pierwszy polski serial SkyShowtime nie jest najlepszą rodzimą produkcją mijającego roku. Niemniej jest dobrze skrojoną rozrywką. „Śleboda” stoi w rozkroku między kryminałem TVN-u a (prestiżową) produkcją Netflixa. I naprawdę nie ma w tym nic złego.

Jakub Wojtaszczyk
  1. Kultura
  2. Kino i TV
  3. Maciej Musiał o roli w serialu kryminalnym „Śleboda”: Mój bohater jest okropną osobą
Proszę czekać..
Zamknij