Meet me at Midnight – zaśpiewała Taylor Swift w pierwszym wersie pierwszej piosenki z „Midnights”. Fani posłusznie odpowiedzieli na wezwanie. W jeden dzień wokalistka pobiła rekord na Spotify – album odsłuchano ponad 200 mln razy. Czy dziesiąta płyta amerykańskiej ikony jest najlepszą w jej dotychczasowej karierze?
Taylor Swift, która zaczynała jako wokalistka country, wraz z płytą „Red” z 2012 roku ostatecznie przeszła drogę do popu. Od tego czasu zdarza jej się flirtować z elektroniką, folkiem czy indie. Za szczytowe osiągnięcie jej popowego wcielenia należy pewnie uznać „1989” z 2014 roku, za najsubtelniejszą odsłonę, bliską Bon Iver, „Folklore”, wydaną w pandemicznym 2020 roku. „Midnights” łączy przebojowość „1989” z wrażliwością „Folklore”. Taylor zaskoczyła fanów zapowiedzią dziesiątego studyjnego albumu, gdy odbierała nagrodę za teledysk roku – „All Too Well” nakręcony na potrzeby nowej wersji piosenki sprzed dziesięciu lat, która ukazała się na „Red (Taylor’s Version)” – na rozdaniu VMA. Przez kolejne tygodnie systematycznie zostawiała wskazówki na profilach w mediach społecznościowych, zdradzając najpierw koncepcję albumu, potem tytuły piosenek, w końcu całe wersy (wyświetlano je też na telebimach w różnych częściach świata). „»Midnights« to zapiski z bezsennych nocy”, ujawniła najpierw Taylor. Niektóre z tych nocy przyniosły ciepło, miłość, radość, inne obudziły demony.
„Midnights” Taylor Swift: Zasłużony rekord popularności
Swift zaczyna od frazy „Meet me at Midnight” z pierwszego utworu „Lavender Haze”. – Tak mówiło się w latach 50. o cudownym stanie zakochania – tłumaczyła Taylor. Nawiązanie do tamtej epoki pojawia się też w tekście piosenki o ukochanym gwiazdy, brytyjskim aktorze Joe Alwynie, który często pisze z nią piosenki. Swift irytują pytania o to, czy już została żoną swojego długoletniego chłopaka. Nie daje się wtłoczyć w staroświeckie ramy. Wie, że kobieta ma już więcej do wyboru, niż być żoną albo kochanką.
„Maroon” opowiada o imprezowej nocy w Nowym Jorku, „Anti-Hero” to kolejna po „Shake it Off” z albumu „1989” i całej płycie „Reputation” konfrontacja z hejtem, nagrany z Laną Del Rey „Snow on the Beach” mówi o równie pięknym, jak dziwnym śniegu na plaży. Piąty utwór na każdej z płyt Taylor należy do najbardziej rozdzierających. Tym razem w „You’re On Your Own, Kid” gwiazda sięga do chwil samotności, zagubienia i zwątpienia. Płytę uzupełniają słodkie słówka „Sweet Nothing”, kameralny „Labyrinth” i dynamiczny „Vigilante Shit”. Każda z piosenek jest niczym nowela w tomie opowiadań – jednocześnie tworzy zamkniętą całość i spójnie łączy się z pozostałymi w jedną opowieść. O Taylor szczęśliwie zakochanej, o Taylor dojrzałej, o Taylor spełnionej. Między wierszami wciąż pobrzmiewa jednak niepokój.
Swift karierę zbudowała na niebywałej ambicji, perfekcjonizmie, zawziętości. Czy znów uda jej się zakasować samą siebie? Tym razem może odetchnąć z ulgą – „Midnights” pobiło wszelkie rekordy, stając się streamingowym hitem na wszystkich platformach. Ale wyniki to nie wszystko – Swift jak zwykle udała się jeszcze o wiele trudniejsza sztuka. Uchwyciła emocje danej chwili – nie tylko własne, ale i nastrój panujący w świecie. Sporo tu dekadencji i antycypacji zarazem, refleksji przeplatającej się z zabawą, niewinności na zawsze utraconej.
Trzy godziny po premierze „Midnights” Taylor zrobiła fanom niespodziankę, wypuszczając dodatkowe utwory „3am Edition”. – Nagraliśmy te piosenki z Jackiem, gdy nasze najbliższe osoby kręciły razem film w Panamie – mówiła. Alwyn w „Stars at Noon” zagrał u boku Margaret Qualley, ukochanej producenta TayTay, Jacka Antonoffa.
Do każdej z piosenek Taylor nakręciła klip. Kontynuując swoją reżyserską drogę, uczyniła „Midnights” „albumem wizualnym”. W jej filmach wystąpili m.in. Laura Dern, Dita von Teese, siostry Haim i Jack Antonoff. Na razie światło dzienne ujrzało wideo do wiodącego singla „Anti-Hero”, w którym twórczyni pokazała, czego boi się najbardziej. Na liście jej lęków znalazły się zarówno ocena ze względu na rozmiar, jak i… śmierć z rąk przyszłej synowej chcącej zagarnąć majątek Swift.
Fani uznali „Midnights” za natychmiastowy klasyk, krytycy przyznają płycie pięć gwiazdek, nawet hejterzy muszą się zgodzić, że Taylor jest perfekcjonistką. A co myśli sama artystka? Na pewno planuje już kolejny projekt.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.