Otwarta w Serpentine Galleries ekspozycja „Atelier E.B.: Passer-by”, której patronuje „Vogue Polska”, to eklektyczny projekt z pogranicza mody i sztuki.
Atelier E.B. jest czymś więcej niż tylko modową marką. To mariaż krawiectwa ze sztuką instalacji, grafiką, wzornictwem przemysłowym, rękodziełem, architekturą wnętrz i lokalną historią. Kształt temu multidyscyplinarnemu działaniu nadały w 2007 roku dwie Szkotki: Lucy McKenzie oraz Beca Lipscombe. Pierwsza studiowała sztuki piękne w Duncan of Jordanstone College of Art & Design, druga – grafikę i tkaninę w Central Saint Martins w Londynie, a następnie praktykowała m.in. u Chloé i Stelli McCartney. Litery w nazwie ich wspólnego przedsięwzięcia pochodzą od Edynburga i Brukseli, gdzie obecnie pracują. Już od początku, aktywność Atelier E.B. wymykała się jednoznacznej definicji. Stylistyczną spójność zastąpił eklektyzm, a projektowanie mody rozciągnęło się na rozmaite dziedziny twórczości. – Sztuka jest zafascynowana modą. Olśniona jej tempem oraz urokiem. Zazdrosna o jej użyteczność. Z drugiej strony, sposoby funkcjonowania mody zaczerpnięte ze współczesnej sztuki rzadko kiedy przyczyniają się do zmiany fundamentalnych hierarchii, uprzedzeń i form eksploatacji, które istnieją w przemyśle modowym – czytamy w założeniach programowych duetu. Atelier E.B. nie daje się zaszufladkować. Zamiast awangardowych sylwetek czy innowacyjnych technik wybiera klasyczne kroje oraz rzemiosło o długiej tradycji. Nie podporządkowuje się rytmowi sezonowych kolekcji. Tworzy kreacje na indywidualne zamówienia, przez co redukuje koszty i współgra z ekologią, nie tracąc nic z wysokiej jakości wykonania ani niszowego charakteru. Butiki i pokazy mody ustąpiły miejsca wystawom w galeriach sztuki, a bezpośredni kontakt z nabywcą zastąpił stylistów-marszandów.
Szkockie korzenie
W 2011 roku McKenzie i Lipscombe zrealizowały pierwszą wspólną kolekcję „The Inventors of Tradition”. Składały się na nią gabardynowe płaszcze, jedwabne chusty, spodnie z kaszmiru, moherowe swetry czy spódnice z wełny merynosów. Wysokogatunkowe tkaniny oraz rzemieślniczy kunszt to zasługa doświadczonych krawców i przedsiębiorstw włókienniczych, które cieszą się w Szkocji estymą (m.in. Begg Scotland, Makintosh, Hawick Cashmere). Tytuł kolekcji nawiązywał do eseju z 1983 roku autorstwa Hugh Trevor-Ropera zgłębiającego historię szkockiego tartanu klanowego. – Pragnęłyśmy zbadać, co kryje się pod powszechnym wyobrażeniem o szkockim stylu, jak miejscowy przemysł przetrwał przeniesienie produkcji na Daleki Wschód, a także, czy rzeczywiście symboliczna wartość straciła na znaczeniu – pisała McKenzie w tekście towarzyszącym kolekcji. Modowy projekt krążył więc wokół wielopokoleniowej tradycji włókiennictwa w Szkocji oraz miejscowej myśli projektowej. Kreacje duetu różniły się znacznie od subwersywnych interpretacji kaledońskiej kultury Alexandra McQueena czy Vivienne Westwood. Motywy meandrów i falowane bordiury (zamiast stereotypowej tartanowej kraty) pojawiające się na ubraniach z Atelier E.B. stanowiły odwołanie do neoklasycyzmu XIX-wiecznych szkockich architektów, Alexandra Thomsona i Roberta Adama. Natomiast skromne sylwetki i proste kroje czyniły aluzję do strojów popularnych w Glasgow w latach 20. i 30. ubiegłego stulecia. Kolekcji „The Inventors of Tradition”, którą prezentowano jako wystawę, towarzyszyły projekcje filmów (udostępnionych przez Scottish Screen Archive) dokumentujących dzieje szkockiego przemysłu tekstylnego.
Futbol i nylon
Debiutancki projekt McKenzie i Lipscombe doczekał się rozwinięcia w kolekcji „The Inventors of Tradition II” (z 2015 roku), którą eksponowano w Palace of Art w Glasgow. Podobnie jak cztery lata wcześniej, designerki skupiły się na modowej tradycji rodzinnych stron, z tą jednak różnicą, że punkt ciężkości został przeniesiony na lata 80. XX wieku. Źródłami inspiracji (które zgromadzono w bogato ilustrowanej książce Atelier E.B.) był new-wave’owy zespół Strawberry Switchblade oraz szkockie drużyny piłkarskie, a dokładniej ich stroje. W efekcie powstała kolekcja o wyraźnie sportowym rysie, ale niepozbawiona krawieckiego sznytu (dzianinowe minispódniczki, wełniane kamizelki, nylonowe dresy). O znaczeniu futbolu w budowaniu własnej tożsamości Szkotów (jak i wszystkich mieszkańców Zjednoczonego Królestwa) nie trzeba mówić wiele. Duet Atelier E.B. połączył tę sportową schedę ze sztuką, prezentując swoje projekty w Pałacu, gdzie w 1938 roku odbyła się Empire Exhibition, a dziś mieści się sala gimnastyczna. Przestrzeń tę McKenzie i Lipscombe wypełniły imitacjami domowych pokojów. Przy wytapetowanych ścianach stały prowizoryczne meble, parawany i piedestały, a na nich manekiny w kreacjach z najnowszej kolekcji. Część przestronnej hali zajął efemeryczny butik Atelier E.B. Całość tego pokazu-wystawy tworzyła przestrzeń, gdzie artystyczne instalacje zmieniły się w pop-up shop.
Manekin i przechodzień
McKenzie i Lipscombe pozostają wierne strategii upłynniania granic między modą a sztuką. Potwierdza to wystawa „Atelier E.B.: Passer-by” w Serpentine Galleries. To pierwsza ekspozycja mody w Kensington Gardens, a jednocześnie premiera „Jasperware”, najnowszej kolekcji duetu. Nazwa „Jasperware” nawiązuje do specjalnej metody wyrobu ceramiki opracowanej w XVIII-wiecznej Anglii. Naczynia w pastelowych barwach ozdabiano antykizującymi reliefami (tzw. pâte-sur-pâte). W ten sposób powstawały również dekoracyjne plakiety lub biżuteria zbliżona do kamei. Taką właśnie formę przybrały naszyjniki projektu Szkotek, uzupełniające ubrania z dżerseju, merino czy kaszmiru.
Galeryjny pawilon podzielono na trzy części. Pierwsza zaaranżowana została na showroom szkockich projektantek, w którym zwiedzający mogą nie tylko zobaczyć ich kreacje, ale również je przymierzyć i zamówić. Drugą część zajmują dzieła artystyczne wykorzystujące motyw manekina, znanego tak samo w świecie mody, co sztuki. Na wystawie znalazły się więc antropomorficzne lalki Adel Rootstein, iluzjonistyczne zdjęcia Pasquale De Antonisa, kubofuturystyczne rzeźby Rudolfa Bellinga, a także instalacje Freda Wilsona. Ten ostatni to autor autobiograficznej realizacji „Guarded View” (z 1991 roku) – czterech bezgłowych manekinów odzianych w mundury muzealnych strażników. – Gdy pracujesz jako strażnik, jesteś niejako na ekspozycji tak, jak wszystko inne. Stoisz w milczeniu, ludzie cię mijają, ale w przeciwieństwie do dzieła sztuki, pozostajesz niewidzialny – komentował Wilson. Dla McKenzie i Lipscombe manekin jest swoistym obiektem-fenomenem, dzięki któremu można opowiadać historię: od dioram z muzeów etnograficznych, po wystawy światowe z początku XX stulecia. W manekinach tkwią także narracje nierealne – fantazje snute przez scenografów i specjalistów od visual merchandisingu (stąd obecność prac Natashy Kroll czy Gene’a Moore’a).
Trzecia część londyńskiej ekspozycji poświęcona jest twórczym kolaboracjom Atelier E.B. z artystami, m.in. fotografką Josephine Pryde, autorką artbooków Taubą Auerbach i Steffem Nordwoodem, twórcą instalacji z pogranicza rzeźby i designu. Wśród współpracowników McKenzie i Lipscombe znalazł się także Marc Camille Chaimowicz, z którym w 2014 roku z okazji Igrzysk Wspólnoty Narodów w Glasgow zaprojektowały wełniano-kaszmirowe koce, będące w tym samym stopniu praktycznym przedmiotem, co obiektem artystycznym.
Wystawa w Serpentine Galleries to, wedle słów jej kuratorów, Hansa Ulricha Obrista i Yany Peel, „hybrydyczny krajobraz”, w którym atmosfera targów Expo łączy się z domem handlowym. Widz odgrywa w nim rolę tytułowego przechodnia (passer-by), lawirującego pomiędzy instalacjami z obiektów i opowieściami o nich. Być może tak w najbliższej przyszłości wyglądać będzie rynek mody. Już dziś wielu projektantów, podobnie jak Atelier E.B, podkreśla w swoich kolekcjach znaczenie mikro- i makrohistorii, angażuje lokalne manufaktury, kładzie nacisk na zrównoważoną produkcję i upłynnia granice, przekształcając modę w artystyczne środowiska.
Wystawę „Atelier E.B: Passer-by” oglądać można w Serpentine Galleries w Londynie (Serpentine Sackler Gallery) od 3 października 2018 do 6 stycznia 2019. W lutym 2019 roku ekspozycja zostanie przeniesiona do paryskich Galeries Lafayette.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.