Na miesiąc przed rozpoczęciem letnich igrzysk olimpijskich, Paryż spowił blichtr mody haute couture. I choć podobnie jak aranżowany na Place de la Concorde stadion, wybiegi zamieniły się w przestrzeń rywalizacji na kunszt, fantazję i przepych, nie każdy przystąpił do wyścigu po złoto. Ze stylowych zmagań wyłamała się dyrektorka kreatywna Diora Maria Grazia Chiuri, która swoim pokazem pragnęła przede wszystkim złożyć hołd kobietom.
W sportowym zawirowaniu najbliższych sześciu tygodni (igrzyska olimpijskie trwają wprawdzie od 26 lipca do 11 sierpnia, ale już teraz w Paryżu rozpoczynają się intensywne przygotowania) dyrektorka kreatywna domu mody Dior Maria Grazia Chiuri nie miała wątpliwości komu poświęcić jesienno-zimową kolekcję haute couture. Tym, które – o równe szanse, nie tylko w sporcie – musiały walczyć najdłużej. Kobietom.
Patronką jej opowieści stała się malarka, feministka, aktywistka oraz działaczka na rzecz praw obywatelskich i praw kobiet Faith Ringgold. 32 najsłynniejsze obrazy artystki w rzemieślniczym centrum Chanakya przetransformowano w hafciarskie mozaiki, a następnie ozdobiono nimi wnętrza Muzeum Rodina, w którym odbywał się pokaz. Filarem narracji Chiuri była z kolei dekonstrukcja. Podczas konferencji prasowej projektantka zwracała uwagę na łączącą sport i modę couture ideę „formowania ciała, sylwetki”. – A ja nie chcę jej budować, chcę je uwolnić – mówiła. Wróciła więc do źródła – początku Igrzysk Olimpijskich, kształtowania się ubioru – starożytności.
Na warsztat wzięła najbardziej demokratyczny (oraz niejednokrotnie reinterpretowany przez założyciela francuskiego domu mody Christiana Diora) element ówczesnego stroju, peplos, i zaprezentowała ją w kilkudziesięciu nowych odsłonach. Fascynowała ją lekkość tkanin, przestrzeń, jaką szata ta dawała ciału. Jako że jeszcze na początku XX wieku sportsmenki były zobowiązane nosić gorsety, pod spód niektórych wszyła podobny kształtem podkoszulek. Stosowała nieoczywisty dla couture jersey, który przeplatała jedwabiem, złocistymi i srebrzystymi nićmi. Powtarzające się w kolekcji plisy nadawały płynności ruchom, drapowania nawiązywały do klasycystycznych rzeźb. Jedyne ograniczenie Maria narzuciła w palecie barw, zamykając ją między bielami, beżami, szarościami, a czernią. Bo realizując wizję wolności, nawet klasyczne szpilki, zamieniła na 61 par wygodnych sandałów rzymianek.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.