Znaleziono 0 artykułów
14.08.2019

Pola Godot: neowróżka

Pola Godot (Fot. Kasia Marcinkiewicz)

Już jutro na Vogue.pl horoskop lunarny. Dziś przedstawiamy Polę Godot – jego autorkę. 

Pola ma 37 lat, mogłaby się nazywać artystką. Studiowała na krakowskiej ASP i w Central Saint Martins, projektuje scenografię teatralną, kostiumy, ale na pytanie, czym się zajmuje, odpowiada: – Jestem wróżką. Tak naprawdę tarocistką, ale „wróżka” wywołuje taką konsternację w towarzystwie, że Pola nie może się powstrzymać.

Pola Godot (Fot. Kasia Marcinkiewicz)

Do czytania z kart podchodzi poważnie. Poczucie, że kabała, runy czy astrologia to integralny element rzeczywistości, wyniosła z domu. – Pochodzę z rodziny, która, żyjąc zwyczajnym mieszczańskim rytmem, od wielu pokoleń uprawia magię tak jak inne rodziny warzywa i owoce na działce – opowiada. – Prababka, młodo zmarła hrabianka, słynęła ze zdolności czytania w myślach, ciocia porzuciła socjologię na rzecz astrologii, a babcia, inżynier na robotach przymusowych podczas okupacji, zapełniała kajety notatkami z kabalistycznych seansów. Na moje dziecięce niedomagania ojciec, pan reżyser, prowadzał mnie do swojej byłej teściowej, kirgiskiej damy nazywanej Babcią Przyborową, która gorączkę „wyciągała” z ucha niczym niewidzialną nitkę – opowiada.

Historie karciane

Do kart Pola doszła sama. Kiedy na studiach w Londynie poczuła się zagubiona, przy okazji szkolnego projektu zaczęła się zajmować systemami wróżebnymi jako uproszczonym modelem świata i ludzkiego losu. Tak trafiła na tarot. – W średniowieczu był zwykłą grą karcianą. Ale gra i wróżbiarstwo mają coś wspólnego, mówią, czy los jest dla ciebie łaskawy. 
Najprostsza odpowiedź brzmi „tak” albo „nie”, ale jeśli poszczególnym kartom przypiszemy symboliczne znaczenia – archetypiczne postaci, wydarzenia czy emocje, dostaniemy narzędzia do budowania narracji. Przy pomocy talii można opowiedzieć nieskończoną ilość historii, które odnoszą się do życia.
– Byłam zafascynowana tarotem, kupowałam rozmaite talie, czytałam wszystkie opracowania – mówi Pola, która szybko odkryła, że repertuar 78 kart, który ukształtował się w renesansie, na przestrzeni wieków zmienia swoje pierwotne znaczenie w świetle przemian społecznych i światopoglądowych. – Na przykład postać Cesarza była wcześniej rozumiana jako symbol ładu i porządku, dziś częściej interpretuje się go jako patriarchalny symbol władzy i narzuconego systemu. 
Dlaczego? Bo moda na tarot kwitnie w Stanach Zjednoczonych, zwłaszcza w środowiskach LGBT+.

Pola Godot (Fot. Kasia Marcinkiewicz)

Co myśli kot

– Na początku robiłam duży research, bo myślałam o tym, żeby stworzyć własne ilustracje kart, oparte na moim życiu i doświadczeniach, ale im więcej się dowiadywałam, tym bardziej tarot mnie wciągał. Aż odkryłam, że to on sam w sobie stał się tematem – wspomina. 
Wtedy to było jeszcze hobby, nie myślała, że kiedykolwiek stanie się zawodem. Kilka lat później w wynajmowanym mieszkaniu w Warszawie znalazła talię kart i zaczęła regularnie ćwiczyć, najpierw trenując swoje umiejętności wspólnie z lokatorką, a później zapraszając na próbne wróżenie coraz liczniejsze grupy znajomych. Chodziło o wprawę, więc żadne pytanie nie było głupie albo banalne. Rozkładając karty, Pola szukała odpowiedzi na miłosne rozterki, ale też starała się rozwikłać zagadkę: „Co myśli o mnie mój kot?”. 

Z czasem śmiech zastąpiło skupienie, a w mieszkaniu zaczęli się pojawiać obcy ludzie, którzy jej wróżby traktowali zaskakująco serio. – Pierwszy raz miałam kontakt z taką liczbą osobistych, wrażliwych informacji. Zdarzyło się, że musiałam przysięgać, że to, o czym będziemy rozmawiać, pozostanie tajemnicą – opowiada Pola. 
Kiedyś przerwała rozkładanie kart, bo zorientowała się, że rozmawia o sytuacji, w którą powinna wkroczyć policja. – Zdarzało się też, że odmawiałam postawienia wróżby, bo miałam do czynienia z kimś bardzo przesądnym, kto nie miał dystansu do moich słów. Oczekiwał, że rozwiążę problemy, odpowiem na wszystkie pytania. A ja nie chcę za nikogo brać odpowiedzialności ani od siebie uzależniać
Z tego powodu nie stawia też tarota dzieciom. W ogóle, zanim zacznie pracę, zawsze rozmawia. Sprawdza, w jakiej kondycji psychicznej jest osoba, która do niej przychodzi. Choć oczywiście wszystkiego nie może, nomen omen, przewidzieć. – Bywa, że ludzie są po prostu rozczarowani. Oczekują, że z kart wyczytam im spektakularną przyszłość. 

Tarot, czyli język

Przełom w jej wróżbiarskiej karierze nastąpił, kiedy jedna z klientek zaproponowała jej pracę w telewizji ezoterycznej.
Pola miała rozkładać karty na wizji i odpowiadać na pytania telewidzów. – To było tak abstrakcyjne, że od razu się zgodziłam. Pomyślałam, że taka szansa się nie powtórzy. Stała się profesjonalną wróżką, ale, paradoksalnie, wcale się nią nie czuła. Warunki pracy uniemożliwiały jej jakiekolwiek skupienie. – Ludzie dzwonili cały czas, w kilka minut musiałam odpowiedzieć na pytania, które były dla nich bardzo ważne. Jednocześnie w uchu miałam słuchawkę, przez którą reżyser krzyczał: „Tego nie mów. Więcej emocji”. Nie mogłam tego wytrzymać, zrezygnowałam. 

Dzisiaj pracuje z klientami indywidualnie. Na sesje przynosi zawsze pudełko z dwoma taliami. Jedną z tradycyjnym tarotem marsylskim, kupionym na targu w Paru, i drugą, nawiązującą do ikonografii talii Ridera Waite’a, ale z figurami kotów. – Tarot czyta się, patrząc na obrazki, więc rodzaj talii wpływa na język wróżby. W marsylskim mamy do czynienia z bardzo starą symboliką, która łączy tradycje chrześcijańskie, judaistyczne, islamskie i pogańskie motywy. Druga talia jest bardziej fabularna, może być przystępna dla laika. Czasami używam techniki, według której przychodząca do mnie osoba zaczyna opowiadać o kartach i w ten sposób umieszcza siebie w historii opowiedzianej przez wróżbę – tłumaczy Pola. 
Ale bez względu na to, jaką talię i technikę wybierze, przebieg spotkania zawsze jest taki sam: po przetasowaniu i przełożeniu kart Pola słucha jednego pytania, po czym wybiera trzy karty i po chwili namysłu zaczyna czytać. Taka sesja trwa zazwyczaj dwie godziny.

Kiedy pytam Polę, czym jest dla niej tarot, zawiesza głos. – Jestem agnostyczką, dla mnie prawdziwy świat nie składa się z zerojedynkowych odpowiedzi. Tarot może być skomplikowanym testem Rorschacha, energią innego wymiaru, pretekstem do spotkania, wehikułem czasu, narzędziem samopoznania albo każdą z tych rzeczy jednocześnie. Dla mnie to przede wszystkim język, którym szczególnie lubię się posługiwać.

Od 15 sierpnia na łamach Vogue.pl zacznie się ukazywać lunarny horoskop Poli Godot oparty na rozkładzie kart tarota. Wróżby będą publikowane na każdy nów i pełnię Księżyca.

Basia Czyżewska
  1. Ludzie
  2. Pola Godot: neowróżka
Proszę czekać..
Zamknij