Znaleziono 0 artykułów
13.11.2024

Serial Netflixa „Matki Pingwinów” w czuły sposób pokazuje prawdę o rodzicielstwie

13.11.2024
Polski serial Netflixa „Matki Pingwinów” opowiada o rodzicielstwie, neuroróżnorodności i przyjaźni (Fot. materiały prasowe)

Jaś, syn Kamy (Masza Wągrocka), trafia do Cudownej Przystani, szkoły dla dzieci z różnymi niepełnosprawnościami. I siedmiolatek, i jego mama, zawodniczka MMA, odnajdują tam przyjaciół. Na Netflixie zadebiutował serial „Matki Pingwinów” Klary Kochańskiej-Bajon o neuroatypowych dzieciach i ich rodzicach. Produkcja uwrażliwia na dziecko w każdym nas.

Każdy rodzic ma swoją strategię przetrwania. Kama wciąż gdzieś pędzi. Obawia się, że w chwili, gdy się zatrzyma, będzie musiała skonfrontować się z problemami. Tatiana (Magdalena Różczka) całą energię poświęca synowi, zapominając o sobie. Ula (Barbara Wypych) dostrzega tylko te jasne chwile rodzicielstwa. Jerzy (Tomasz Tyndyk) podąża za potrzebami córki, często nadmiernie jej folgując. Matki i ojcowie z „Matek Pingwinów” mają utrudnione zadanie, bo mierzą się nie tylko z codziennymi dylematami, lecz także z wyzwaniami związanymi z wychowaniem dzieci „trudnych” – dotkniętych chorobą, niepełnosprawnością, neuroatypowością. Jaś (Jan Lubas), syn Kamy, jest w spektrum, tak jak Hela (Amelia Sarzyńska) , córka Jerzego, Michał (Maksymilian Młodawski), syn Tatiany, porusza się na wózku, Tola (Tola Będzikowska), córka Uli, ma trisomię. 

Serial „Matki Pingwinów” opowiada o rodzicielstwie z nowej perspektywy

Rodzice i dzieci z serialu „Matki Pingwinów” spotykają się w Cudownej Przystani – szkole, która daje poczucie akceptacji, bezpieczeństwa i wolności dzieciom z różnymi niepełnosprawnościami. Kama trafia tam przypadkiem, gdy Jaś wylatuje z publicznej szkoły. Reszta od dawna tworzy społeczność, grupę wsparcia, wspólnotę. Dzieci się przyjaźnią, a rodzice znajdują pocieszenie w towarzystwie dorosłych, którzy doświadczyli podobnych trudności. W każdym z bohaterów – małym i dużym – dokonuje się przemiana. Kama zaczyna lepiej rozumieć syna i siebie samą, Tatiana zatroszczy się o siebie, Ula przyzna, że nie zawsze jest łatwo, Jerzy – postawi się despotycznej matce i zacznie żyć na własny rachunek. A dzieci cały czas są w procesie – każda interakcja je wzbogaca, każda konfrontacja daje siłę, każde potwierdzenie, że inność jest okej, pozwala dorosnąć. 

(Fot. materiały prasowe)

Twórczyni serialu Netflixa „Matki Pingwinów”, mama atypowego syna, bazowała na swoich doświadczeniach

Klara Kochańska-Bajon nakręciła serial na podstawie własnych przeżyć związanych z wychowaniem neuroatypowego dziecka. Razem z Jagodą Szelc stanęła za kamerą, by z wprawą i z wrażliwością poprowadzić opowieść o odnajdywaniu dziecka w sobie. Dziecka radosnego, spontanicznego, wolnego od stereotypów. Ale też dziecka wylęknionego, obawiającego się własnej inności, z oporami wchodzącego w relacje z innymi. 

„Matki Pingwinów” powstały z potrzeby serca, dla dzieci neuroatypowych i ich matek i ojców, dla widzów podobnych do Kamy. Ale w Cudownej Przystani, z Tatianą, Ulą i Jerzym, na wycieczce szkolnej, na przyjęciu urodzinowym, na lekcjach domowych, gdzie zawsze panują bałagan, chaos, hałas, odnajdą się wszyscy rodzice.

W serialu często powraca temat nieodwracalności. Gdy Ula urodziła córkę z trisomią, poczuła, że jej życie się skończyło. Kama obawia się diagnozy syna, bo dziecko neuroatypowe może spotkać się z nietolerancją. Tatiana przewiduje moment, gdy nie będzie w stanie towarzyszyć synowi, bo czuje, że bez niej sobie nie poradzi. Narodziny dziecka – nawet zupełnie „typowego” – zmieniają wszystko. „Matki Pingwinów” przekonują, że to nowe życie, życie rodzica, nie tylko wzbogaca, lecz także zwyczajnie bawi, wzrusza, pozwala nabrać do siebie dystansu. I chociaż przez chwilę znów być dzieckiem. A kto za tym nie tęskni. 

Anna Konieczyńska
  1. Kultura
  2. Kino i TV
  3. Serial Netflixa „Matki Pingwinów” w czuły sposób pokazuje prawdę o rodzicielstwie
Proszę czekać..
Zamknij