Film dokumentalny „Pamela: Historia miłosna” na platformie Netflix oddaje głos Anderson. Seksbomba lat 90. bez ogródek opowiada o molestowaniu, jakiego doznała w dzieciństwie, romansach z gwiazdami show-biznesu i sekstaśmie, która, jak mówi, zakończyła jej karierę.
– Wreszcie powiedziała „dość”. I przemówiła – mówi reżyser dokumentu „Pamela: Historia miłosna” Ryan White. Końcem stycznia 2023 r. ukazały się także wspomnienia napisane przez Anderson, symbol seksu lat 90. minionego wieku. White przyznaje, że bohaterkę interesował przede wszystkim proces twórczy, film powstał niejako mimochodem. Reżyser najpierw spotkał się z synami Pameli. Brandon i Dylan, wiedząc, że matkę zranił serial „Pam i Tommy”, który powstał bez jej zgody, uznali, że czas skierować kamerę na samą zainteresowaną.
„Pamela: Historia miłosna” to kolejny z serii dokumentów o kobietach – Taylor Swift, Selenie Gomez czy Lady Gadze, które opowiadają własną historię, bo do tej pory wypaczano znaczenie ich słów. W intymnym portrecie White’a Pamela jawi się jako istota nie z tej ziemi – w eterycznej bieli, w platynowym blond, właściwie bez makijażu stąpa po plaży na rodzinnej wyspie Vancouver u wybrzeży Kanady. Wychowała się w liczącej kilka tysięcy mieszkańców miejscowości Ladysmith. Jej mamie stały ląd wydawał się groźny. Gdy córka leciała do Los Angeles, by wystąpić w sesji dla „Playboya”, przestrzegała ją przed zagrożeniami czyhającymi na nią w Teksasie. Do Ladysmith Pamela powróciła, by napisać książkę. W domu znalazła setki tomów pamiętników, w których od najmłodszych lat notowała, że uwielbia pisać. Przed kamerą czyta fragmenty dzienniczków, czasem naprawdę intymne. Nie stawia granic, nie prosi o cenzurę. Już niczego się nie boi. Prosi tylko o jedno: żeby wysłuchać jej historii do końca.
Pamela Anderson: W poszukiwaniu miłości
A opowieść zaczyna się od krzywdy. Rodzice Anderson poznali się w szkole średniej, mama szybko zaszła w ciążę. Ją Pamela wspomina jako kobiecą, zainteresowaną ubraniami, kosmetykami, magazynami, starającą się stworzyć dla dzieci dom. Przyznaje, że ojciec pił. Relacja między rodzicami była toksyczna – bili się, a potem namiętnie godzili. W wychowaniu Pameli i jej brata pomagała im niania. – Zginęła dzień po tym, jak życzyłam jej śmierci. Żyłam z tym poczuciem winy przez lata – mówi Anderson, wyznając, że jako kilkuletnia dziewczynka była przez kobietę molestowana. Traumatyczne doświadczenie przypłaciła chorobliwą nieśmiałością. Gdy miała 12 lat, znów ją zraniono – zgwałcił ją 25-letni mężczyzna. Nikomu o tym nie powiedziała, ale nigdy o tym nie zapomniała.
– Podobali mi się niegrzeczni chłopcy – mówiła. Pierwszy poważny chłopak był dla niej okrutny. Uciekała w świat wyobraźni – już nie tylko w słowa, ale i w obrazy. Jej kariera rozpoczęła się trochę jak lata później Natalii Siwiec. Na mecz lokalnej drużyny przyszła ubrana w koszulkę z logo piwa. Producent zgłosił się do niej, by wystąpiła w reklamie. Przed obiektywem czuła się zupełnie inną osobą – piękną, pewną siebie, przebojową. Uśmiechniętą blondynkę z plakatu Labatt Blue Zone zauważył Hugh Hefner. Gdy zaprosił ją do Los Angeles na sesję do „Playboya”, po raz pierwszy wsiadła do samolotu.
Na początku lat 90. została playmate – nagość stała się jej zbroją. Z magazynu dla mężczyzn trafiła na plan „Słonecznego patrolu”, gdzie do perfekcji opanowała sztukę biegania w zwolnionym tempie. Żyła pełnią życia – pracowała, zarabiała, randkowała. Szukała miłości, zakochiwała się po uszy, a potem szukała dalej, bo chciała poczuć jeszcze mocniej. Została więcej niż gwiazdą – seksbombą, ikoną, symbolem. W archiwalnych nagraniach z popularnych talk-show widać jej elokwencję, humor, charyzmę. Gdy prowadzący bezpardonowo pytali, czy jej piersi są naturalne, z kim ostatnio się umawiała i czy lubi seks, zawsze znajdowała sposób, by błyskotliwie odpowiedzieć na żenujące uwagi. Film Ryana White’a, jak wiele ostatnich produkcji, opowiada o uprzedmiotowieniu kobiet w latach 90., ale nie pokazuje Pameli jako ofiary, tylko siłaczkę, która potrafiła poradzić sobie ze wszystkim. Do czasu.
Złamała ją sekstaśma. W 1995 r., po czterech dniach znajomości, na plaży w Cancun Pamela Anderson poślubiła Tommy’ego Lee z Mötley Crüe. Przyznaje, że takiego uczucia wcześniej nie zaznała. Nowożeńcom wszędzie towarzyszyła kamera – Pamela filmowała Tommy’ego, Tommy Pamelę. Domowymi nagraniami wyznawali sobie miłość – zachwycali się sobą nawzajem, upamiętniali swoje ciała, robili psikusy. Kasety zostały im skradzione. Z najbardziej intymnych chwil zmontowano porno, które mógł obejrzeć każdy.
Ani Pamela, ani Tommy nie zgodzili się na upublicznianie taśm, nie zarobili też na swojej (nie)sławie ani grosza. Reputacja Pameli ucierpiała – Anderson przestała dostawać role. Jej film „Żyleta” został zmiażdżony przez krytyków. Na planie poroniła pierwszą ciążę. Wkrótce urodziła dwóch synów, ale szczęśliwy czas z Tommym dobiegł końca. Chorobliwie zazdrosny, przyjeżdżał na plan „Słonecznego patrolu”, by pilnować, czy żona nie całuje się przed kamerą z innymi aktorami. W domu dochodziło do rękoczynów. – Najbardziej w życiu żałuję, że nie ułożyło mi się z ojcem moich dzieci – przyznaje Pamela ze smutkiem.
Ale ten smutek nie trwa długo. Anderson jawi się jednocześnie jak niewinne dziecko, naiwna nastolatka i stuletnia wszystkowiedząca. O traumach przeszłości potrafi mówić równie lekko i mądrze, jak o amerykańskiej popkulturze lat 90., która wyniosła ją na szczyt, a jednocześnie zniewoliła, uczyniła swoją własnością, zakładniczką. Widać, że Anderson czuje się bezpieczna – w malutkiej miejscowości, u boku rodziców i dzieci, w miękkim, obszernym swetrze. Ale też na scenie, bo ostatnio zrobiła sobie prezent – wystąpiła na Broadwayu jako Roxie Hart w musicalu „Chicago”, udowadniając, że wbrew krzywdzącej opinii, potrafi grać, śpiewać i tańczyć. No i pisać. Po pięćdziesiątce seksbomba stała się tym, kim może zawsze powinna była zostać – storytellerką.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.