Paulina Pyszkiewicz na 2024 rok zapowiada 10 kapsułowych kolekcji. Jej priorytety na nadchodzący sezon to wzmacnianie społeczności zebranej wokół marki, kreatywne współprace i ubrania, w których można czuć się modnie i komfortowo. Oto pierwsza część tego, co marka Lebrand zaoferuje w najbliższych miesiącach.
– To pierwsza z 10 minikolekcji, które w tym roku do sprzedaży wypuści LEBRAND – planujemy często dodawać nowe modele i tworzyć sesje, które zainspirują nasze klientki – zapowiada założycielka marki Paulina Pyszkiewicz. Taki model działania na ten rok wypracowała w ostatnich sezonach, poszukując optimum, które pogodzi odpowiedni poziom produkcji i wrażenie świeżości dla powracających klientek. – Nie chcemy mnożyć modeli, mimo 10 premier rocznie zachowamy taką liczbę produktów, jak przy 4 sezonach, według których pracowaliśmy wcześniej. Jeśli już coś zmieniamy, to liczbę modeli redukujemy. W nowej kapsule pojawia się denimowy zestaw. To kurtka w rozmiarze onesize, obecna w ofercie od dawna i denimowe spodnie. Z trzech modeli zeszliśmy do jednego, który najlepiej się sprawdza – tłumaczy Paulina. Zmienia oczywiście rodzaj i odcień tkaniny, mnoży pomysły na stylizacje. W tym sezonie taki jeansowy set radzi nosić na bieliznę z górą sprytnie złożoną z przodu na kopertę.
Jeśli już o zestawach mowa, marka konsekwentnie trzyma się bliźniaków. W nowej kolekcji znajdziemy piżamowy elegancki zestaw koszula (w dwóch wariantach kroju) plus spodnie w trzech kolorystycznych odsłonach, w tym w różu, który stał się już dla brandu charakterystyczny. Taki komplet ma klientkom LEBRAND zastąpić wiele ubrań – od wyjściowych sukienek po komfortowe dresy do noszenia po domu.
LEBRAND: Ciekawe formy, faktury, wygoda
Choć typowego dresu w LEBRAND nie znajdziecie, Pyszkiewicz ciągle uparcie dąży do zapewniania komfortu. – W tym sezonie garnitury szyjemy z wiskozowych dzianin, które są miękkie, elastyczne, dają swobodę ruchu – wyjaśnia. Ta wygoda nie wiąże się z żadnym estetycznym kompromisem. Stałe klientki ucieszy powrót płaszcza z szalowym kołnierzem – tym razem w odcieniu śmietanki z tkaniny przypominającej fakturą bouclé. Fanki bardziej dopasowanych do sylwetki projektów mogą wybrać modele z całego zestawu marynarek i okryć wierzchnich z zaszewkami i baskinkami. – Podkreślające ciało fasony świetnie się u nas sprawdzają – stwierdza Paulina. Choć marka wciąż lubi oversize – co widać w krojach szerokich spodni, luźnych koszul zawadiacko ściągniętych paskiem w talii i płaszczy o prostej linii – coraz częściej szuka dokładnego dopasowania. – Nastąpił lekki przesyt fasonów oversize, dziś chcemy kolekcje balansować czymś bardziej podkreślającym sylwetkę – tłumaczy Paulina. Pewnym kompromisem pomiędzy tymi dwoma stylami konstrukcji są modele z tkanego poliestru, które w tym sezonie wprowadza do kolekcji LEBRAND. Kurtka oraz set: spódnica plus sweter z imitacji piór, niby do ciała przylegają, ale przez fakturę tkanin wychodzą też w przestrzeń.
Jeśli już mowa o ciekawych fakturach i formach, trzeba przejść do wątku sesji zdjęciowej towarzyszącej premierze, którą marka zrealizowała w galerii sztuki Bimer House na warszawskim Mokotowie. To miejsce nietypowe, bo łączy kilka funkcji – jest przestrzenią wystawienniczą, domem rodzinnym i pracownią. – To niezwykła galeria, pełna sztuki i ciepłego światła przezierającego przez struktury lamp. Można poczuć się tu jak w domu. Niemniej, to zawsze wyzwanie, ująć na fotografii obiekty artystyczne. Trzeba je odpowiednio zinterpretować, tak, by oddać sprawiedliwość ich twórcy – tłumaczy autorka zdjęć Dorota Szulc. Zachwyciły ją faktury tkanin i uroda modelki, tym razem posągowa, kobieca, mniej surowa niż twarze zwykle widywane w kampaniach LEBRAND. – Te wszystkie elementy zgrały się niesamowicie, a my przeżyliśmy cudowny dzień w atmosferze bohemy – dodaje Szulc. – Gdy robiliśmy zdjęcia, rzeźbiarz Marek Bimer, ze słuchawkami na uszach, przez cały dzień pracował nad kolejnym obiektem, jakby wcale nie było nas obok – wspomina Paulina.
Do tego miejsca trafiła nie przypadkiem. Już jakiś czas temu zdecydowała większą uwagę kierować na zebraną wokół marki społeczność. Jednym z efektów tego myślenia stała się formuła LEBRAND Girls Night Out – cyklicznych spotkań dla kobiet zaprzyjaźnionych i współpracujących z marką. – Jedno z takich wydarzeń zrealizowaliśmy w restauracji Dyspensa wśród prac Anny Bimer. Kolejną edycję zorganizowaliśmy więc w galerii Bimer House. Nasze światy się do siebie zbliżały, dlatego rodzina umożliwiła nam realizację zdjęć do najnowszego edytorialu w tej pięknej przestrzeni – wspomina Paulina.
To chyba nie ostatni krok, bo jeśli wszystko pójdzie po jej myśli, niedługo obiekty projektu Bimerów będą obecne w butiku marki na Koszykowej w Warszawie. To kolejna taka współpraca. Wcześniej marka nawiązała podobną z luksusowym salonem optycznym OOpawelec i marką na pograniczu światów beauty i aromaterapii LaBombaBath. – Ubiegły rok był dla nas bardzo udany. Podjęliśmy serię dobrych decyzji. Cały czas staram się być blisko klientek, reagować na ich potrzeby, łącząc je z naszym podejściem do designu. To pozwala nam rozwijać firmę mimo różnych trwających kryzysów. Dziś planuje trzymać się powziętych założeń. – Przynajmniej dopóki pozostaną skuteczne. Najbliższe miesiące mogą znów wszystko postawić na głowie – podsumowuje.
Zdjęcia: Dorota Szulc
Modelka: Angelika Barańska/ Selective Management
MUA: Aneta Kostrzewa
Asystent fotografa: Jacek Domański
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.