Premierowo na Vogue.pl: Julia Wieniawa o autorskiej marce kosmetycznej Jusee
Na ekranie występuje od 14. roku życia, wydaje płyty, na Instagramie ma liczącą 1,7 mln grupę fanów. Jedna z najpopularniejszych gwiazd w Polsce założyła teraz markę z kosmetykami kolorowymi. – Marka kosmetyczna była moim marzeniem. Wielokrotnie przekonałam się, że gdy wypowiadasz marzenie na głos, ono się urzeczywistnia. Słowa mają moc. Trzeba bezczelnie spełniać marzenia – mówi nam Julia w pierwszym wywiadzie o Jusee.
– Kiedyś chłopak powiedział mi: „Ale jesteś juicy!”. Zapamiętałam to i postanowiłam oddać to wrażenie w moich kosmetykach – śmieje się Julia Wieniawa. Oryginalne, soczyste, świeże – takie są produkty jej autorskiej marki. Nazwa Jusee opiera się na grze słów. – Jakbym mówiła: „you’ll see”! Jeszcze się przekonacie. Jeszcze wam pokażę – mówi Julia, która zdaje sobie sprawę, że wiele osób może uznać ją jedynie za ambasadorkę Jusee. Piękną twarz, za którą kryją się inni ludzie. Przekonuje mnie jednak, że samodzielnie podejmuje kluczowe decyzje kreatywne.
Jest upalne popołudnie, pewnie ostatnie w tym roku. Pijemy kawę, Julka zamawia wczesną kolację. Po godzinie 18 już nic nie zje. Odkąd usłyszała diagnozę: Hashimoto, najważniejsze jest dla niej zdrowie. Rzadko chodzi na imprezy, stara się wysypiać, uprawia sport. Regularny tryb życia procentuje. Julia jest żywą reklamą Jusee. Jej skóra jest jak tafla wody – delikatna, gładka, świetlista. Nosi maskarę i szminkę z pierwszego dropu (– Szminkę już chyba zjadłam, bo nałożyłam z samego rana – śmieje się). Zaczyna od tych dwóch produktów, bo usta i oczy to jej zdaniem najważniejsze elementy makijażu. Najchętniej używa intensywnej czerwieni Bloody Tango i nude’ów na co dzień (odcieni jest na początek sześć).
Julia równie dobrze mogłaby założyć markę z ubraniami. Biały T-shirt, dżinsowa spódnica w stylu lat 90., męska marynarka i złota, ciężka biżuteria (twierdzi, że to wyjątek, bo ostatnio chodzi głównie w dresie) świadczą o nienagannym stylu. W oczach ma pasję, radość, zadziorność. – Marka kosmetyczna była moim marzeniem. Wielokrotnie przekonałam się, że gdy wypowiadasz marzenie na głos, ono się urzeczywistnia. Słowa mają moc. Trzeba bezczelnie spełniać marzenia – mówi.
Podobne marzenie miała Agnieszka Wesołowska, doświadczona dziennikarka i reporterka telewizyjna. Gdy zobaczyła wywiad z Julką, zrozumiała, że łączy je plan na życie i postanowiła iść za ciosem. – Zakochałyśmy się w sobie. Okazało się, że mamy takie samo podejście do piękna – mówi Julia. Agnieszka, dziś CEO i brand director ich wspólnej marki Jusee, dodaje: – Wiedziałam, że od marzeń do ich realizacji jest długa droga i aby nią pójść, będę potrzebowała równie zaangażowanego wspólnika, silnego wsparcia. Połączenie sił z Julią oraz zaproszenie do współpracy Olgi Zajączkowskiej dało mi pewność, że to się uda.
– Jestem pierwszą osobą medialną w Polsce z własną kolorówką – mówi z dumą Julia, zapewniając, że oferuje produkty dostępne cenowo, ale w jakości premium. Idzie więc w ślady Rihanny, której Fenty Beauty przetarło szlaki inkluzywnemu pięknu, Seleny Gomez, która stworzyła linię Rare i, oczywiście, Kylie Jenner, która na imperium kosmetycznym zarobiła miliard dolarów. Tak jak Rihanna8 wspiera równość – kosmetyki mają dotrzeć do kobiet w różnym wieku, o różnej kondycji cery, również do mężczyzn. Czy tak jak Kylie Jenner zarobi miliard – okaże się. Na razie firma jest inwestycją kapitału.
W milionach może liczyć fanów. Na Instagramie obserwuje ją 1,7 mln użytkowników. – Ta liczba wydawała mi się abstrakcyjna, dopóki nie wyobraziłam sobie, że moi fani zapełniliby kilkadziesiąt Stadionów Narodowych. Gdy pytam, czemu zawdzięcza popularność, uśmiecha się. – Julka jest autentyczna – to jej największa zaleta – odpowiada za nią Wesołowska. Prawdziwe są różne wcielenia Wieniawy – w mocnym makijażu za kulisami „Dancing with the Stars” i ta naturalna, gdy sadzi rośliny na tarasie nowego mieszkania. Nie wypiera się miłości do makijażu, maluje się, gdy się nudzi.
Jest też – i bez tego pewnie trudno byłoby o sukces – pracowita. Odkąd zadebiutowała w wieku 14 lat w „Rodzince.pl”, gra na dużym i małym ekranie, śpiewa, została ikoną stylu. Szybko się uczy, potrafi słuchać. W przeciwieństwie do wielu dziecięcych gwiazdek, które zachłysnęły się sławą, cały czas się rozwija. Jej ambicje są nieograniczone – teraz nagrywa z Maciejem Musiałowskim audiobooka o polskich nastolatkach, debiutuje na deskach Teatru Komedia w „Domu lalki. Część 2” i występuje w parze ze Stefano Terrazino w programie „Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami”. Codzienne treningi trwają nawet po sześć godzin. – Wczoraj padłam ze stresu i zmęczenia o 19 – mówi Julia. – To był ostateczny test Jusee, bo zasnęłam w makijażu. Tusz w ogóle się nie osypał.
Ostatni z wielu testów, które przechodził każdy produkt Jusee, bo praca nad kosmetykami do makijażu to długie miesiące. – Gdybyśmy chciały wykorzystać gotowe formuły, dawno trafiłyby na rynek. Ale nie chciałyśmy iść na skróty – mówi Julia. Dlatego zatrudniły międzynarodową specjalistkę branży beauty – Olgę Zajączkowską, która zadbała o autorskie składy produktów oraz specjalne opracowanie kompleksów składników aktywnych. Każdy kosmetyk kolorowy Jusee ma skład jak produkt do pielęgnacji. Zawiera m.in. olejek makadamia, kwas hialuronowy i leksis. Stworzenie kampanii powierzyła ludziom, którym ufa – dyrektor mody „Vogue Polska” Karolinie Gruszeckiej, fotografowi Łukaszowi Ziętkowi, makijażystce Mariannie Yurkiewicz. Julia nie chciała typowych zdjęć beauty z gładką cerą, pięknym uśmiechem i banalnym tłem. Sama wystąpiła w roli modelki. – Im bardziej szalone, tym lepsze – powiedziałam ekipie. Wreszcie nie musiałam stosować się do briefu.
Wie, że mogłaby łatwo zarobić na współpracy z markami kosmetycznymi na Instagramie, ale jakość produktów nie była dla niej wystarczająca. Teraz będzie w mediach społecznościowych pokazywać tylko rzeczy Jusee. Zresztą pokazywała się w pomadce już kilka razy. Dostała wiele pytań, skąd taki odcień.
– Receptą na sukces jest bycie sobą – mówi. Zdrowe poczucie własnej wartości zdobywała latami. Poradziła sobie z hejtem. – Wiem, że to śmiesznie brzmi, ale jestem przecież w show-biznesie od prawie dekady. Girl power to element misji Jusee.
Nie boi się głośno wyrażać poglądów – wystąpiła na okładce „Gazety Wyborczej” z tęczową flagą, popiera prawa kobiet, mniejszości i osób LGBTQ+. – Nie boję się też mówić, że osiągnęłam sukces, że mi się udało, że mam pieniądze. W Polsce wciąż jest z tym problem. Pokora jest ważna, ale nie lubię fałszywej skromności.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.