To będzie najgorętszy adres lata 2022 roku. Pracownia wnętrz Moszczyńska Puchalska zaprojektowała winiarnię Grono w Warszawie.
Na arterii życia towarzyskiego Warszawy, między placem Trzech Krzyży a placem Zbawiciela – ta lokalizacja gwarantuje sukces lokalu. Duże okna, dobry punkt obserwacyjny, wychodzą na zbieg ulic Wilczej i Mokotowskiej. Kameralne wnętrze o wielkości 30 mkw. to wariacja na temat nowoczesnej winiarni przefiltrowanej przez styl lat 90., Avant Basic. Za projektem wnętrza stoi studio Moszczyńska Puchalska, a koncepcją miejsca Beata Gawęda-Pawełek, importerka win i założycielka takich lokali jak Kieliszki na Próżnej, Vini e Affini czy Wine Corner.
Architektura, która uwalnia
Pomysł, żeby połączyć wnętrze sklepu z miejscem do degustacji, był trudny do zrealizowania, bo lokal jest na tyle mały, że zaplecze ograniczyłoby jego powierzchnię do minimum. Projektantki zdecydowały się więc na otwartą przestrzeń z wielofunkcyjnymi meblami. Przestrzeń lokalu jest płynna, bez sztywnego podziału, w którym lada zamyka przestrzeń dostępną dla gości. Sommelierka, polecając wino, może dobrać do niego też proste przystawki i przygotować je na oczach gości.
Mapa inspiracji i stylów
Wyzwaniem było znalezienie nowoczesnej formuły na winiarnię w modnym punkcie miasta. Na Mokotowskiej, ulicy modowych butików, trudno nie sięgać po trendy. – Z drugiej strony zależało nam, żeby nie przesadzić – nie przeładować dizajnem miejsca, które ma służyć przede wszystkim do spędzania czasu, musi być wygodne i nie może przytłaczać – tłumaczy architektka. Sięgnęła więc po charakterystyczne motywy – łuki nawiązujące do kolebkowych piwnicznych sklepień, które stały się motywem nisz z półkami i wielkich luster, ale jednocześnie uruchamiają silne skojarzenia z modnym dziś stylem lat 90. XX wieku.
Podobnie jak szary, żyłkowany kamień i forma koła, które – zestawione w nieregularne formy – kojarzy się z kształtem grona. – Ważnym elementem była dla nas ceramiczna podłoga, te niewielkie, kwadratowe płytki nawiązują do warszawskiej mozaiki – mówi Ewelina. Ale zamiast odtwarzania tradycyjnego gorseciku czy szachownicy, jak to się dzieje w wielu okolicznych lokalach, zdecydowała się na pastelową kompozycję. Brąz, beż, róż i szarość, które pojawiają się we wnętrzu, mogą się kojarzyć z wapiennymi skałami w winnicy. Na pierwszy plan wysuwają się dodatki: duńskie lampki Flower Pot dyskretnie oświetlające stoliki czy ceramiczne wazony z bukietami świeżych kwiatów. Tak rozumiany „nostalgiczny maksymalizm” buduje przytulną atmosferę. – To, czy wpadasz na zakupy, czy zostajesz na chwilę porozmawiać i posmakować nowości albo spędzić wieczór z przyjaciółmi, nie musi być z góry określone – puentuje Ewelina.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.