Niektóre marzą, by zostać lekarzami, inne chcą przemienić się w dinozaura. Łączy je pragnienie, by odzyskać dzieciństwo, wrócić do szkoły, bliskich, do wolnej Ukrainy. W „Słoneczkach”, projekcie fotograficznym Klaudii Kopczyńskiej i Pauliny Byczek, ukraińskie dzieci wyrażają swoje emocje.
Według ostatnich doniesień Organizacji Narodów Zjednoczonych od ataku Rosji na Ukrainę kraj opuściło ponad 4 miliony obywateli. Co najmniej połowę z nich stanowią dzieci. Wiele z nich zostawiło dom w pośpiechu, ściskając w ręku ukochaną maskotkę. Inne nie miały nawet tyle szczęścia. Jak podają międzynarodowe organizacje, ponad 60 proc. ukraińskich dzieci musiało opuścić swoje domy. Przerażone i wykończone, pokonały z bliskimi tysiące kilometrów, aby uciec przez horrorem wojny. Blisko milion z nich dotarło do Polski.
To one stały się bohaterami i bohaterkami projektu fotografek Klaudii Kopczyńskiej i Pauliny Byczek. W „Słoneczkach” autorki chciały oddać głos ukraińskim dzieciom. – Obie mamy rodziny i przyjaciół, którzy wciąż są w Ukrainie. Dlatego chciałyśmy zrobić, co w naszej mocy, żeby pomóc uchodźcom. Najpierw działałyśmy jako wolontariuszki na Dworcu Wschodnim, ale kiedy zauważyłyśmy, jak wiele przybywających to dzieci, chciałyśmy zrobić coś specjalnie dla nich – tłumaczą pomysłodawczynie. Byczek i Kopczyńska zorganizowały kącik, w którym najmłodsi mogli się bawić, rysować i wzajemnie się poznawać.
– Spotkałyśmy dzieci z zachodniej i wschodniej Ukrainy oraz rodziny, które pochodziły z innych krajów. 12-letnia dziewczynka ze swoją sześcioletnią siostrą opowiadała nam, jak uciekała z rodziną przed wojną w Syrii. Płakała, że po niespełna roku w Ukrainie znowu muszą uciekać. Chwilami to dzieci pocieszały roztrzęsionych opiekunów. Mama ośmioletniej Eweliny rozpłakała się na wspomnienie o traumatycznej ucieczce i trudnej podróży. Córka objęła ją i uspokajała – mówią artystki. Wiele dzieci widziało wojnę na własne oczy, stąd powracające na rysunkach rakiety i pociski. Milana miała świeżo zagojone rany, ślady po odłamkach bomby, która spadła na ich miasto.
– Nie chciałyśmy przytłaczać dzieci trudnymi pytaniami, dlatego postawiłyśmy na wspólne zabawy i rozmowy o przyjemnych tematach. Prosiłyśmy, żeby narysowały nam swoje marzenia – dodają. Efektem jest seria zdjęć zrobionych przez artystki i dziecięcych rysunków, przy których znalazły się krótkie opisy marzeń małych bohaterów. I tak czteroletnia Milana chce zostać lekarką, trzyletni Artem chce się stać dinozaurem, a Dawid mieć własny dom. Najczęściej powracającym marzeniem jest pokój i zakończenie wojny. Pod rodzimą flagą siedmioletni Sasza napisał „Nowa Ukraina!”, pięcioletnia Viktoriia pragnie znów zobaczyć tatę, a Stepa babcię i dziadka.
Zdaniem Byczek i Kopczyńskiej możliwość opowiedzenia o doświadczeniach, marzeniach i lękach językiem sztuki miało wymiar terapeutyczny dla wielu dzieci. – Jeden chłopiec poprosił, abyśmy mocno przytrzymały jego kartkę. Chwycił obiema rękami wiele kredek jednocześnie i zaczął energicznie nimi kreślić. Mimo że przybory co chwilę wypadały mu z rąk, on nie przestawał rysować, aż cała strona pokryła się kolorem. Potem oddał nam kartę z szerokim uśmiechem i wrócił do mamy.
Artystki pracują nad kontynuacją projektu – filmem animowanym współtworzonym z ukraińskimi dziećmi z domów dziecka w Warszawie i Łodzi.
O tym, jak pomóc ukraińskim uchodźcom, również tym najmłodszym, dowiesz się pod linkiem.
Klaudia Kopczyńska (ur. 1999) pochodzi z Chełma, studentka Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, absolwentka Akademii Fotografii w Krakowie. Robi zdjęcia, maluje, kręci animacje.
Paulina Byczek (ur. 2000) pochodzi z Krakowa, studiuje na Wydziale Sztuki Operatorskiej w Szkole Filmowej w Łodzi, robi zdjęcia i filmy.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.