Jego szpilki zyskały charakter fetyszu. Teraz Christian Louboutin powrócił do miejsca, gdzie rozpoczęła się jego błyskotliwa kariera. Słynny projektant butów otworzył właśnie monograficzną wystawę „L’Exhibitioniste” w paryskim Palais de la Porte Dorée. Zdradza na niej inspiracje i tajniki swojego rzemiosła.
Miejsce retrospektywy Christiana Louboutina wybrano nieprzypadkowo. Francuski projektant w młodości wielokrotnie odwiedzał Palais de la Porte Dorée, będący jeszcze wtedy siedzibą Muzeum Sztuki Afryki i Oceanii. – Zawsze fascynowało mnie architektoniczne piękno oraz bogactwo dekoracji tego miejsca, które odegrało niebagatelną rolę w moim życiu – przyznawał Louboutin. Nie tylko płaskorzeźby zdobione ornamentami, freski i umeblowanie karmiły wyobraźnię przyszłego projektanta. Zwiastunem jego kariery jako kreatora butów okazał się pałacowy znak, zakazujący kobietom chodzenia w szpilkach po zabytkowych parkietach. – Chciałem się temu sprzeciwić. Stworzyć coś, co złamie reguły i sprawi, że kobieta poczuje się wolna i pewna siebie. Tego postanowienia trzyma się do dziś.
Ucieczka z rodzinnego domu w wieku 12 lat i trzykrotne wyrzucenie z uczelni potwierdzały buntowniczy temperament Louboutina. Schronieniem, a zarazem szkołą, stało się dla niego Folies Bergère, gdzie poznawał krawiecki i szewski fach. Szczególne wrażenie wywarły na nim tancerki, którym – mimo wymyślnych kostiumów – udawało się zachować równowagę. Z garderoby paryskiego teatru Louboutin trafił pod skrzydła Charlesa Jourdana, a wkrótce do atelier Rogera Viviera – wirtuoza wśród projektantów obuwia. To właśnie jego uważa się za wynalazcę współczesnych szpilek. Rzemiosła najwyższej próby uczył się więc Louboutin od najlepszych. Wprawdzie tworzył buty na polecenie domów mody Chanel, Dior i Yves Saint Laurent, to jednak bycie pomocnikiem i podwykonawcą nie leżało w wielkich planach Louboutina.
W 1991 r. przekuł własne nazwisko w markę i otworzył w Paryżu pierwszy butik. Choć na początku sprzedał niespełna 200 par butów, do jego błyskawicznego sukcesu przyczyniła się wyjątkowa klientka – księżniczka Monako, Caroline. W ślad za nią poszły m.in. Catherine Deneuve, Joan Collins oraz Danielle Steel, w kolekcji której znajduje się ponad 6 tys. par louboutinów. Francuski projektant zaskarbił sobie sympatię kobiet, kreując wysokie szpilki odznaczające się smukłą linią, szlachetnym materiałem i mistrzowskim wykonaniem. W 1993 r. do cech charakterystycznych dołączyła czerwona podeszwa. Na taki pomysł Louboutin wpadł, ujrzawszy szkarłatny lakier na paznokciach asystentki. – Czerwień jest czymś więcej niż tylko kolorem. To znak miłości, krwi i pasji – argumentował. Wkrótce louboutiny stały się symbolem elegancji i seksapilu; świadectwem statusu, zamożności oraz wyrafinowania.
Projekty Louboutina od lat cieszą się niesłabnącą popularnością, niezależnie od fasonu. A tych powstało wiele. Na paryskiej retrospektywie znaleźć można klasyczny model „Pigalle”, dekorowany drapowaniem „Lady Grès” (hołd dla Madame Grès), jak również „So Kate” – wysokie szpilki powstałe z myślą o Kate Moss. Wystawa odsłania szeroką gamę inspiracji. Pantofle „Maquereau” z 1987 r. wzorowane były na egzotycznych rybach, które Louboutin podziwiał niegdyś w podziemnym akwarium Palais de la Porte Dorée, zaś buty „Puebla” nawiązują do indiańskich lalek Kachina. Inne modele zdradzają aluzje do modernistycznej architektury Oscara Niemeyera lub szalonego wzornictwa Ettore Sottsassa.
Istnieje co najmniej kilka powodów, które zapewniły Louboutinowi pozycję wizjonera. Kiedy w 2006 r. zaprojektował serię „Nudes”, świat mody stał się bardziej inkluzywny. Francuz stworzył bowiem buty na wysokim obcasie, których barwa imituje koloryt ludzkiego ciała, nieograniczający się jednak do karnacji kaukaskiej. We współpracy z artystycznym studiem Whitaker/Malem powstało dziewięć różnych cielistych odcieni, które na nowo zdefiniowały pojęcie „nude”.
Wokół butów sygnowanych przez Christiana Louboutina krąży wiele mitów. Według jednego z nich, kształt szpilek upodabniał się do układu stopy kobiety w chwili orgazmu. Francuz nigdy jednak nie potwierdził prawdziwości tej tezy. Pewnym jest natomiast, że obuwie jego pomysłu prowokuje erotyczne skojarzenia. Szpilki z czarnej lakierowanej skóry (rozsławione przez ikonę współczesnej burleski, Ditę von Teese) zyskały charakter fetyszu. Status zmysłowego artefaktu mają również louboutiny, w których chodzenie jest niemożliwe, a wykonano je wyłącznie na potrzeby żurnalowych sesji fotograficznych. Wystarczy spojrzeć na cykl zdjęć i filmów „Fetish” Davida Lyncha z 2007 r., w których główną rolę odgrywają „syjamskie szpilki” bądź baletowe pointy, wsparte na zatrważająco wysokich i cienkich jak igła obcasach.
Paryska monografia Louboutina, zgodnie z tytułem, odsłania szczegóły jego życia i twórczości. Opowiada o współpracownikach, muzach i klientach projektanta, do kręgu których należeli m.in. Tina Turner, Diana von Furstenberg, Beyoncé, Rihanna, Mika, Madonna czy Usain Bolt. Przechodząc z sali do sali, poznajemy poszczególne sfery designu Francuza. Z galerii, w której zaprezentowano obuwie inspirowane tradycyjnym teatrem Bhutanu lub kulturą Egiptu, przedostajemy się do atelier zdradzającego tajniki szewskiego rzemiosła i żmudnego (bowiem 100-etapowego) procesu tworzenia butów – louboutinów – będących niezmiennie obiektem pożądania.
Wystawa „Christian Louboutin: L’Exhibition(iste)” w paryskim Palais de la Porte Dorée potrwa od 26 lutego do 26 lipca 2020 r.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.