Przyszłość na wyciągnięcie ręki
Julia Właszczuk | 01.04.2023 | Artykuł partnerski

Fot. Piotr „Kaczy” Kaczor
Fot. Piotr „Kaczy” Kaczor
Od cyberpunkowych dystopii woli wizje niedalekiej przyszłości, w których technologia zmienia świat na lepsze, a on jest częścią tej zmiany. Z projektantem Zulu Kukim rozmawiamy o jego licznych wcieleniach i inspiracjach.

Fot. Piotr „Kaczy” Kaczor
Fot. Piotr „Kaczy” Kaczor
Kariera Łukasza Pączkowskiego, szerokiej publiczności znanego jako Zulu Kuki, to materiał na dobry film. Jako nastolatek planował przeprowadzkę do Szwecji, gdzie razem z bratem chciał tuningować samochody. – W mojej wyobraźni byliśmy niczym Brian i Dom z „Szybkich i wściekłych” – wspomina z rozbawieniem. Jego plany zrewidowała nowa pasja – clown walk, streetstyle’owy styl tańca wywodzący się z Los Angeles. – Razem z ekipą wystartowaliśmy z intensywnymi treningami i szło mi to całkiem nieźle, zacząłem wygrywać kolejne zawody. Kręciliśmy też własne filmy i wrzucaliśmy je na YouTube’a. Po pewnym czasie zauważyłem, że unikatowy styl każdej osoby był niemal tak samo ważny jak jej technika, więc zacząłem customizować swoje ciuchy i sneakersy – mówi Łukasz. Początkowo ograniczał się do tworzenia wzorów na istniejących ubraniach, ale z czasem, z pomocą koleżanek ze szkoły plastycznej czy domowych krawcowych, zaczął projektować je od podstaw.

Fot. Piotr „Kaczy” Kaczor
Fot. Piotr „Kaczy” Kaczor
Kariera Łukasza Pączkowskiego, szerokiej publiczności znanego jako Zulu Kuki, to materiał na dobry film. Jako nastolatek planował przeprowadzkę do Szwecji, gdzie razem z bratem chciał tuningować samochody. – W mojej wyobraźni byliśmy niczym Brian i Dom z „Szybkich i wściekłych” – wspomina z rozbawieniem. Jego plany zrewidowała nowa pasja – clown walk, streetstyle’owy styl tańca wywodzący się z Los Angeles. – Razem z ekipą wystartowaliśmy z intensywnymi treningami i szło mi to całkiem nieźle, zacząłem wygrywać kolejne zawody. Kręciliśmy też własne filmy i wrzucaliśmy je na YouTube’a. Po pewnym czasie zauważyłem, że unikatowy styl każdej osoby był niemal tak samo ważny jak jej technika, więc zacząłem customizować swoje ciuchy i sneakersy – mówi Łukasz. Początkowo ograniczał się do tworzenia wzorów na istniejących ubraniach, ale z czasem, z pomocą koleżanek ze szkoły plastycznej czy domowych krawcowych, zaczął projektować je od podstaw.

Fot. Agnieszka Szkatulska
Fot. Agnieszka Szkatulska
Przez kolejne lata godził taneczną pasję ze swoim modowym zacięciem – prowadził własne zajęcia, sędziował w zawodach i ruszył z własnym blogiem o modzie ulicznej. Łukasz świetnie wyczuł moment, bo w tym czasie streetwear dopiero wkraczał do mainstreamu. Nic więc dziwnego, że jego cykl, w ramach którego wybierał najlepsze stylówki swoich czytelników, cieszył się taką popularnością. Na podstawie zebranych zdjęć Łukasz stworzył album poświęcony modzie ulicznej i zorganizował kilka dobrze przyjętych wystaw. Na fali sukcesu jego bloga zaczęły się do niego odzywać kolejne marki streetwearowe, dzięki którym miał okazję poznać branżę mody od zaplecza oraz podszkolić się w zakresie projektowania. Niedługo później wystartował z własną marką, a także tworzył kolekcje dla innych, popularnych brandów.
Ponieważ Łukasz zawsze zastanawia się, co jeszcze może zrobić i w czym może się sprawdzić, zaczął tworzyć mockupy produktów, które miałyby powstać w wyniku wymarzonych przez niego wspólnych działań popularnych marek, w tym adidasa. Brand następnie odezwał się do niego z zaproszeniem do współpracy. – Zaprojektowałem dla nich linię 10 koncepcyjnych sneakersów, które zaprezentowaliśmy podczas adidas Boiler Room. To był przełomowy moment w mojej karierze – przyznaje. Łukasz był już wtedy ekspertem w świecie sneakerheadów, kilka lat później własną agencją kreatywną, w międzyczasie kontynuował swoje projektowe eksperymenty. Tym sposobem natrafił na raczkującą jeszcze wtedy technologię trójwymiarowego druku. Dostrzegł w niej przyszłość branży streetwearowej i nie tylko. – Wyprodukowanie jednej pary klasycznych sneakersów wymaga tygodni pracy, a także skomplikowanego łańcucha dostaw. Druk 3D pozwala mi stworzyć szytą na miarę parę w zaledwie 36 godzin – tłumaczy.

Fot. Agnieszka Szkatulska
Fot. Agnieszka Szkatulska
To właśnie z pomocą tej technologii Łukasz zaprojektował również limitowaną edycję obudowy dla nowego flip phone’a OPPO Find N2 Flip. – Zdecydowałem się na druk ze szpuli, dzięki któremu obudowa smartfona zachowuje industrialny klimat. Widać na niej każdy ruch maszyny. W przypadku projektu Natalii Kopiszki, której pomagałam w produkcji, postawiliśmy na gładki druk żywiczny. Tym sposobem jej obudowa przypomina gładką taflę – tłumaczy. Po premierze obu limitowanych odsłon obudowy Łukasz podzielił się schematem swojego projektu, aby każdy użytkownik Find N2 Flip mógł go sobie wydrukować. Projektant, podobnie jak marka OPPO, jest zdania, że to technologia powinna służyć ludziom, a nie na odwrót. – Technologia powinna zmieniać świat na lepsze, dlatego staram się wykorzystywać takie możliwości, by być częścią tej zmiany.
W myśl motta marki OPPO „Inspiration Ahead” pytam Łukasza o źródła jego inspiracji. Jak przystało na estetycznego futurystę, ważnym punktem odniesienia jest dla niego science fiction, ale, jak podkreśla, raczej w wydaniu „Westworld” niż „Cyberpunka”: – Od dystopijnych wizji odległej przyszłości dużo bardziej interesuje mnie ta będąca na wyciągnięcie ręki – przyznaje. Łukasz uważnie śledzi technologiczne nowinki, w szczególności dotyczące sztucznej inteligencji. – To przykład technologii, która długo wydawała nam się abstrakcyjna, a tymczasem okazało się, że jest u naszych drzwi, tylko nie umie jeszcze zapukać. Ale, jak to sztuczna inteligencja, szybko się tego nauczy – mówi.
W myśl motta marki OPPO „Inspiration Ahead” pytam Łukasza o źródła jego inspiracji. Jak przystało na estetycznego futurystę, ważnym punktem odniesienia jest dla niego science fiction, ale, jak podkreśla, raczej w wydaniu „Westworld” niż „Cyberpunka”: – Od dystopijnych wizji odległej przyszłości dużo bardziej interesuje mnie ta będąca na wyciągnięcie ręki – przyznaje. Łukasz uważnie śledzi technologiczne nowinki, w szczególności dotyczące sztucznej inteligencji. – To przykład technologii, która długo wydawała nam się abstrakcyjna, a tymczasem okazało się, że jest u naszych drzwi, tylko nie umie jeszcze zapukać. Ale, jak to sztuczna inteligencja, szybko się tego nauczy – mówi.
Jako technoentuzjasta Łukasz nie obawia się jednak tej (i innych) cyberrewolucji: – Żadna technologia nie może zastąpić nam drugiego człowieka, jego wrażliwości i emocji. Wiele zależy oczywiście od tego, jak ją zaprojektujemy.
- Styl życia
- Społeczeństwo
- Zulu Kuki: Przyszłość na wyciągnięcie ręki