Martine Rose, jedna z najbardziej nowatorskich londyńskich projektantek, przedstawiła na koszulce klauna. Żartowniś żongluje gwiazdami z flagi UE. To karykatura polityków dążących do brexitu.
„Boris Johnson: Żadnych »jeśli«, żadnych »ale« – wychodzimy z UE 31 października” – to tytuł opublikowanego na łamach „Gazety Wyborczej” (24 lipca 2019 r.) przemówienia nowego premiera Wielkiej Brytanii. Lider Partii Konserwatywnej wzbudza skrajnie negatywne emocje. Gdy Johnson stanął na czele brytyjskiego rządu, na ulicach Londynu zorganizowano demonstrację „Fuck The Government, Fuck Boris”. Wyobrażacie sobie równie mocne hasła na protestach w Polsce? Jestem tu, ponieważ Boris Johnson jest rasistą, homofobem, islamofobem, mizoginem, ksenofobicznym śmieciem – mówi jedna z demonstrantek w filmowym reportażu nakręconym dla magazynu „Dazed”. Niekompetentny, elitarystyczny kolonialista – dodają inni. Nie mogę uwierzyć, że osoba o takich poglądach może zająć najwyższy urząd w państwie – nie dowierza bohaterka relacji stworzonej dla „The Guardian”. Czuję się, jakbym grała w bardzo złym odcinku serialu „Black Mirror” – żartuje kolejna manifestantka. Londynki i londyńczycy wyszli na ulicę po to, by wyrazić złość i sprzeciw, by poczuć siłę tkwiącą w zbiorowych protestach, by zachęcić do działania innych, by uczynić swój sprzeciw głośniejszym i bardziej skutecznym.
Sposobów na wyrażenie protestu szukają także projektanci i projektantki. Jednym z najpopularniejszych motywów we współczesnej modzie są gwiazdy. Nawiązują do 12 złotych gwiazd z flagi Unii Europejskiej, którą jedna z polskich posłanek nazwała szmatą. Z kolei była premier Polski (aktualnie europosłanka!) kazała wynieść flagi UE z sali, w której odbywały się konferencje prasowe. Polskę i Wielką Brytanię, Polaków i Brytyjczyków łączą wulgaryzacja życia politycznego, pogarda dla międzynarodowej wspólnoty, wiara w fake newsy i wzrost nastrojów ksenofobicznych.
W modzie gwiazdy zajmują honorowe albo symboliczne miejsce. Pojawiły się np. na kultowych lazurowych bluzach berlińskiej firmy Souvenir. Twórcy marki, której siedziba znajduje się przy Torstraße, ozdobili ubrania 11 gwiazdami. Jedna, ta brytyjska (a może polska?), gdzieś się zagubiła. Z tyłu bluzy, pod kapturem, widnieje numer telefonu do Unii Europejskiej: + 800 6 7 8 9 10 11. 11 gwiazd ozdabia też T-shirty, czapeczki z daszkiem i spodnie Souvenir. Smutną jedenastkę noszą m.in.: Virgil Abloh, Kristin Scott Thomas, Adwoa Aboah i Juergen Teller. W kolekcji firmy pojawiły się także ubrania z hasłem „WE LOVE UE”.
12 gwiazd ułożonych w okrąg to motyw wykorzystywany przez Études, jedną z najciekawszych paryskich marek tworzących modę uliczną. Wzoru tego w ironiczny sposób używa też Celia Fröhlich, absolwentka Royal College of Art w Londynie. O jej kolekcji przeczytacie w tekście „Ubrania, które zapowiadają trendy”.
Fascynujące i niepokojące źródła
Jedną z najciekawszych prounijnych kolekcji pokazała podczas London Fashion Week (sezon wiosna-lato 2020) Martine Rose, mająca jamajsko-angielskie korzenie absolwentka Middlesex University. Projektantka w zaskakujący sposób czerpie z modowej przeszłości – ożywia i interpretuje styl punków, skinheadów, miłośników rave’u, reggae i ikon klubów LGBTQ+. Na pokazie wiosna-lato 2020 modele nosili ogromne peruki przywodzące na myśl drag queen z lat 90. Rose odwołała się do Kinky Gerlinky – cyklu imprez dragowych, które odbywały się w latach 1989-1994 w Londynie. Bywali na nich Boy George i Leigh Bowery. Modele i modelki wyglądali też jak uczestnicy i uczestniczki nowojorskich bali, które w dokumencie „Paris Is Burning” (1990) ukazała Jennie Livingston.
Niektóre postaci z wybiegu przypominały jednocześnie brytyjskich chuliganów i ich pobite ofiary z rozmazanym makijażem, z rozczochranymi włosami. Czy to pokrzywdzeni przez narastającą homofobię, szowinizm, transfobię i rasizm? Chciałam wywołać niepokój, ponieważ dziś towarzyszy on wszystkiemu, co się dzieje na świecie – powiedziała Martine Rose w wywiadzie dla „The New York Times Style Magazine”.
Żałosny klaun
Na jednym z modeli koszulek pojawiły się klauny symbolizujące dążących do brexitu polityków. Żartowniś wystawia język. Otoczony jest gwiazdami z flagi UE, którymi będzie beztrosko żonglował. Scenie towarzyszy podpis „Promising Britain”. Wróćmy do opublikowanego przez „Gazetę Wyborczą”, pełnego obietnic przemówienia Borisa Johnsona. Premier Wielkiej Brytanii u progu brexitu powiedział:
„Moja praca polega na uczynieniu waszych ulic bezpieczniejszymi i dlatego będzie o 20 tys. policjantów więcej, których zaraz zaczniemy rekrutować. Moja praca polega na tym, byście nie musieli czekać trzy tygodnie na wizytę u swojego lekarza, i dlatego w tym tygodniu zaczniemy pracę nad modernizacją 20 szpitali i zapewnieniem, że pieniądze na narodową służbę zdrowia naprawdę docierają na pierwszą linię usług. Moja praca polega na tym, żeby ochronić was, waszych rodziców i dziadków przed strachem, że trzeba będzie sprzedać dom, by zapłacić za opiekę [na starość]. Dlatego ogłaszam teraz, na schodach [siedziby premiera przy ] Downing Street, że zakończymy kryzys w opiece społecznej raz na zawsze…”. („Boris Johnson: Żadnych »jeśli«, żadnych »ale« – wychodzimy z UE 31 października”, tłumaczył Stanisław Skarżyński, „Gazeta Wyborcza”, 24 lipca 2019 r.). By te wszystkie cuda się ziściły, należy, według Borisa Johnsona, opuścić europejską wspólnotę.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.