Przyjaźń nie zna wieku. Z najlepszą przyjaciółką dzieli mnie kilkadziesiąt lat, łączy spojrzenie na świat
W rzeczywistości, w której różnice pokoleniowe często dzielą, przyjaźń między kobietami w różnym wieku jest zjawiskiem wyjątkowym. Takie relacje udowadniają, wbrew stereotypom i społecznym oczekiwaniom, że więź emocjonalna, wspólne zainteresowania i wzajemne wsparcie mogą przekraczać granice wieku, tworząc trwałe i inspirujące związki.
Monika Czesak, dyrektorka kreatywna, mówi o przyjaźni z Agatą jako o jednym z fundamentów swojego życia. Ich wspólny czas określa jako niezwykle jakościowy, bez nieporozumień. Sonia Mielnikiewicz, redaktorka, tłumaczka i dokumentalistka, gdy opowiada o swojej przyjaciółce Lidce, ma w głosie ogromną, niewymuszoną radość – relacja, którą stworzyły, istnieje poza granicami wieku, a różnica lat raczej ją wspiera, niż jej przeszkadza.
Wspólne doświadczenia i inspiracja zamiast oceny
– Agatę znam od 20 lat. Poznałyśmy się, gdy trafiłam do liceum, w którym prowadziła zajęcia teatralne dla młodzieży. Od naszego pierwszego spotkania poczułam, że jest między nami porozumienie. I muszę tutaj zaznaczyć, że… nie wiem, ile Agata ma lat. To znaczy mniej więcej wiem – jest w okolicy sześćdziesiątki – ale po prostu nie zwracam na to uwagi, nie jest to dla mnie jakoś szczególnie istotne – opowiada Monika – Kiedy się poznałyśmy, miałam 16, może 17 lat, mieszkałam w internacie, właśnie trafiłam do nowego miasta. Agata była dla mnie w tamtym momencie bardzo wspierająca, wniosła do mojego nastoletniego życia mądrość i poświęciła mi swój czas. W tamtym okresie odgrywała też wiele innych ról: była moją przyjaciółką, czasami mamą (zupełnie niekonkurencyjnie wobec mojej mamy), niekiedy siostrą. Towarzyszyła mi w ważnych chwilach, przeżywała ze mną pierwsze miłości i zauroczenia, podsuwała mnóstwo wartościowej muzyki, książek czy postaci do zagrania. Jej miłość do Witkacego wpłynęła na mnie tak bardzo, że maturę z języka polskiego pisałam właśnie o nim.
Psycholożka Magdalena Chorzewska powiedziała niedawno, że w takiej przyjaźni bardzo ważne jest zachowanie równowagi. Jeśli jedna osoba będzie wchodzić w rolę „tej mądrzejszej”, „wiedzącej lepiej” lub będzie usilnie próbowała uchronić nas przed błędami, nie ma mowy o zbudowaniu zdrowej relacji. Agacie i Monice taka relacja się udała.
– Agata nauczyła mnie rozmawiać. Uwielbiam w niej to, że bez koloryzowania rzeczywistości potrafi mówić o rzeczach trudnych – mówi Monika. – Jest typem osoby młodej duchem, postacią wręcz magiczną. Pytałaś o nasze doświadczenia – mamy 20 lat wspólnych doświadczeń! Raz na jakiś czas jeździmy do Zakopanego, do teatru im. Witkacego – to taki trip dedykowany naszej przyjaźni. Pamiętam, że lata temu Agata bardzo chciała pojechać na koncert Shade do Łodzi. Długo się wahała, ale w końcu uznała, że odpuści, bo po pierwsze daleko, po drugie zimno, a po trzecie w pojedynkę. Nie pozwoliłam jej na to, pojechałyśmy razem, chociaż ja mieszkałam na jednym końcu Polski, a ona na drugim. Zyskałyśmy kolejne wspomnienie w postaci absolutnie wspaniałego widowiska, po którym również stałam się fanką Shade.
Młodzieńcza energia i wzajemna ciekawość
Różnica wieku między Sonią a jej przyjaciółką Lidką to 46 lat.
– Lidka jest babcią mojego partnera, więc na początku odwiedzałam ją razem z nim, ale po jakimś czasie zaczęłam jeździć do niej na kilkugodzinne spotkania sama, zdarza się nawet, że u niej nocuję. Dużo rozmawiamy, dzielimy się swoimi spostrzeżeniami, jesteśmy na bieżąco z tym, co się u nas dzieje. Lidka jest artystyczną duszą, przez całe swoje życie zawodowe była w ruchu. Przez lata zajmowała się tworzeniem, często opowiadała, że w czasach PRL-u było to dość trudne, ale nauczyła się robić coś z niczego. Kiedyś bardzo dużo malowała, jej dom w Sobótce jest wypełniony namalowanymi przez nią obrazami – opowiada Sonia.
– Nie dochodzi między nami do nieporozumień, zgrzytów czy kłótni, ale zdarza się, że inaczej postrzegamy niektóre sprawy – przyznaje Sonia. – Dla mnie bardzo ważne jest samostanowienie o sobie oraz pielęgnowanie kobiecych przyjaźni: często na wakacje wyjeżdżam sama albo z przyjaciółkami. Lidce nie mieści się w głowie to, że podróżuję w pojedynkę. Myślę, że jest to po prostu efekt dorastania w zupełnie innych czasach. Młodość Lidki i moja to zupełnie różne doświadczenia, przeżywałyśmy je w bardzo odmiennych czasach. Co mi daje nasza przyjaźń? Myślę, że ofiarowujemy sobie nawzajem swój czas, jesteśmy siebie ciekawe, troszczymy się o siebie, a to już naprawdę bardzo, bardzo wiele.
Zarówno Monika, jak i Sonia dają swoim przyjaciółkom sporą dawkę młodzieńczej energii, dzielą się zainteresowaniami, zajawkami, wzbudzają ciekawość wobec młodszego pokolenia. Lidka i Agata dzielą się własnym doświadczeniem, życiową mądrością, okazują wsparcie w każdej sytuacji. Warto pamiętać, że przyjaźń wpływa na zdrowie emocjonalne, psychiczne i fizyczne, wspiera rozwój osobisty i daje poczucie przynależności, a także akceptacji. Jest jedną z najważniejszych relacji w życiu człowieka.
Przyjaźń zamiast bólu i walki
W 2018 r. opublikowane zostało badanie dr Kateriny Fotopoulou z King’s College London: badaczka przeprowadziła wraz ze swoim zespołem eksperyment, który wykazał, że obecność przyjaciela lub przyjaciółki może znacznie zmniejszyć odczuwanie bólu. Uczestnicy badania doświadczali bólu (wywoływanego laserem), a ich reakcje były rejestrowane za pomocą EEG. Wyniki pokazały, że gdy uczestnikom towarzyszyli przyjaciele, odczuwany przez nich ból był mniejszy, a ich samopoczucie się poprawiało.
Do bardzo ciekawych wniosków doszła dr Shelley E. Taylor, która przeprowadziła Badanie Przyjaźni UCLA. Koncentrowało się ono na zrozumieniu roli wsparcia społecznego i przyjaźni w redukcji stresu oraz ogólnym zdrowiu kobiet.
Badania dr Taylor wprowadziły reakcję „tend-and-befriend” jako alternatywę dla tradycyjnej reakcji „fight-or-flight” na stres. Ta reakcja sugeruje, że zwłaszcza u kobiet stres często prowadzi do działań opiekuńczych (tend) i poszukiwania wsparcia społecznego (befriend) zamiast konfrontacji lub ucieczki. Uważa się, że ta reakcja jest wywoływana przez wydzielanie oksytocyny, hormonu promującego więzi społeczne i interakcje społeczne. Estrogen, który jest wyższy u kobiet, wzmacnia efekty oksytocyny, co sprawia, że reakcja „tend-and-befriend” jest bardziej wyraźna i powszechna u kobiet, podczas gdy mężczyźni częściej wykazują reakcję „fight-or-flight”. Ta różnica wynika częściowo z czynników biologicznych, a częściowo z wzorców socjalizacji, które zachęcają do różnych mechanizmów radzenia sobie ze stresem mężczyzn i kobiety. Co więcej, reakcja „tend-and-befriend” jest uważana za ewolucyjnie uwarunkowany sposób przetrwania. Dla kobiet, które historycznie miały głównie obowiązki opiekuńcze, tworzenie silnych więzi społecznych było kluczowe dla wzajemnego wsparcia i ochrony potomstwa.
Agata nie jest tylko moją przyjaciółką, ona jest cheerleaderką mojego życia – przekonuje Monika – Od nikogo nie dostałam tak holistycznego wsparcia, jak od niej. Nawet, gdy o niej opowiadam, odczuwam wzruszenie.
W dzisiejszym świecie często stawia się na indywidualizm i samowystarczalność, które mają rzekomo wzmacniać naszą pozycję w społeczeństwie, ale to w relacjach – szczególnie tych międzypokoleniowych – z innymi tkwi niezwykła siła. Kobiety wspierające się nawzajem, bez względu na wiek, tworzą silniejszą i bardziej zjednoczoną społeczność. To właśnie w takich relacjach tkwi potencjał do budowania lepszego świata – pełnego empatii, zrozumienia i wzajemnego szacunku.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.