Myślę, że znalezienie nowego przyjaciela po trzydziestce, który stanie się jedną z najbliższych osób w twoim życiu, jest naprawdę rzadkie – tak o Zosi Mamet, swojej najlepszej przyjaciółce i koleżance z planu serialu „Stewardesa”, opowiadała niedawno w jednym z wywiadów Kaley Cuoco. Aktorka miała w tym sporo racji.
Przyjaźń to jedna z najbardziej niedocenianych społecznie relacji, a być może najważniejsza ze wszystkich. Przez lata ignorowana, także przez naukowców, przypomniała o sobie mocno w czasie pandemii, gdy zamknięci w domach zaczęliśmy tęsknić za innymi ludźmi. Niezmiennie jednak plasujemy ją za relacjami romantycznymi czy miłością rodzicielską. Jest pierwszą, z której w razie braku czasu rezygnujemy.
omimo tego przyjaciół wciąż czule nazywamy rodziną z wyboru, określamy mianem platonicznej miłości albo jak w słynnej scenie z „Seksu w wielkim mieście” – bratnimi duszami. Relacja ta jest niesformalizowana, daje większą wolność, jest bezinteresowna i nie wymaga zobowiązań. To sprawia, że dużo trudniej nam o nią dbać i ją utrzymywać, choć jej zerwanie niejednokrotnie jest równie bolesne co zakończenie związku.
Przyjaźń przez lata i na lata
Beztroskie określanie najlepszym przyjacielem/przyjaciółką osoby, z którą czasem spędziło się zaledwie jeden dzień, to domena dzieci. Spontaniczność i naiwność, a do tego odwaga, która pozwala zapytać wprost: „czy zostaniesz moim przyjacielem?”, sprawiają, że wchodzenie w bliższe relacje nie sprawia im wiele wysiłku. Poznane w szkole dzieci najczęściej zamieszkuję bliską okolicę, co dodatkowo ułatwia spotykanie się i podtrzymywanie relacji również poza lekcjami.
Według badań liceum jest więc ostatnim najłatwiejszym etapem zdobycia przyjaciół. Większość dnia spędzanego w szkole sprzyja spełnieniu trzech warunków wyłonionych przez socjologów w latach 50., które pozwalają nawiązać przyjaźń. Są to: bliskość, nieplanowane i powtarzające się interakcje oraz stworzenie takiego otoczenia, które pozwala opuścić gardę i zaufać drugiej osobie.
W artykule „How Friendships Change in Adulthood” opublikowanym w „The Atlantic” Julie Beck pisała, że wkraczając w dorosłość, nasze przyjaźnie stają się bardziej złożone i znaczące. W dzieciństwie opierają się głównie na zabawie z innymi dziećmi. Im jesteśmy starsi i mocniej ukształtowani, tym stajemy się bardziej wybredni i wymagający wobec potencjalnych przyjaciół. Wiemy, czego chcemy, mamy określone poglądy. Kiedy więc kończy się czas nauki, najczęściej tracimy ten kontakt. Skupiamy się na dalszym wykształceniu, karierze czy rodzinie. Przeprowadzamy się, mamy nowe priorytety i obowiązki. Zmieniamy się, okazuje się, że mamy zupełnie inne zainteresowania i ostatecznie idziemy w różne strony. Wraz z upływem lat zmienia się też samo postrzeganie przyjaźni, w której nie chodzi już wyłącznie o wspólne imprezy czy spontaniczne akcje jak za czasów liceum. Ostrożniej też używamy słowa „przyjaciel”.
Przyjaźń po trzydziestce
Ostatnio przeglądając Facebooka, natknęłam się na wpisy na różnych grupach dla dziewczyn: „Poszukuję koleżanki do wyjścia”, „Jak poznać kogoś nowego”, „Czuję się samotna”, „Co ze mną jest nie tak, że nie mam przyjaciółek?”. Trudności w nawiązywaniu przyjaźni to kolektywne doświadczenie. Jak się okazuje – szczególnie jeśli skończyło się 30 lat.
Już w 2012 roku „The New York Times” pytał: „Why is it hard to make friends over 30?”. Opublikowane cztery lata później badania wykazały, że rzeczywiście w trzeciej dekadzie życia trudniej jest znaleźć przyjaciół. Według naukowców z Aalto University w Finlandii oraz z Oxford University w Wielkiej Brytanii już w wieku 25 lat osiągamy maksymalną liczbę kontaktów społecznych. Do tego momentu nawiązujemy znajomości niemalże nieprzerwanie – później zaczynamy je bardzo szybko tracić. Z badań wynika, że częściej dotyczy to kobiet, choć finalnie koło czterdziestki to mężczyźni mają mniej przyjaciół niż kobiety. Badacze argumentują to faktem, że kobiety koło 30. roku życia wkładają większy wysiłek w znalezienie i utrzymanie przyjaźni.
Potwierdzają to także dane z Encyclopedia of Human Relationships oraz American Time Use Survey – osoby w wieku od 20 do 24 lat często spędzają z przyjaciółmi od 10 do 25 godzin tygodniowo, najwięcej ze wszystkich grup wiekowych. Czas poświęcony innym procentuje w postaci zacieśniania relacji. Potrzebujemy bowiem 50 godzin spędzonych razem, zanim uznamy kogoś za znajomego, i aż 200 godzin, nim ktoś stanie się dla nas bliskim przyjacielem. Dlaczego więc spotykając w dorosłym życiu tak wiele osób, nie do każdego odważylibyśmy się zadzwonić w środku nocy?
Telefon do przyjaciela
Słownikowa definicja przyjaźni mówi o „bliskich, serdecznych stosunkach opartych na wzajemnej szczerości, życzliwości, zaufaniu”. Życie pokazuje, że często trudno spełnić te warunki. Powodem są m.in. społeczne oczekiwania – jestem dorosły, powinienem być twardy i radzić sobie ze wszystkim sam. Z trudem przyznajemy się przez to do słabości i pokazujemy swoje prawdziwe „ja” innym. Bez tego, jak podkreślają eksperci, nie da się zbudować szczerej relacji. Pokazanie wrażliwej strony, mówienie o swoich uczuciach i poszukiwanie wsparcia w innych pomagają scalić przyjaźń.
Zdarza się też, że to my jesteśmy przyjacielem, na którego nie można liczyć. Lubimy bowiem powtarzać, że przyjaźń to bycie „tu i teraz” dla kogoś, choć tak naprawdę rzadko „tam” jesteśmy. Z wiekiem mamy coraz więcej wymówek. Przyjaźń nieustannie więc narażona jest na odstawkę. Tracimy przyjaciół, znajdując inną pracę, przeprowadzając się, zmieniając dziecku przedszkole czy rozstając się z dotychczasowym partnerem.
Po trzydziestce zwykle decydujemy się też więcej energii i czasu zainwestować w siebie, a dodatkowe balansowanie między obowiązkami, pracą i rodziną sprawia, że nie mamy często sił ani przestrzeni na zaplanowany telefon do przyjaciela lub przekładamy umówione miesiąc wcześniej spotkanie. Nawet mieszkając w tym samym mieście, widujemy się rzadko.
Dorosła przyjaźń mierzy się z jeszcze jedną kwestią – reakcją na zmianę statusu materialnego. Nieraz powoduje to bowiem zawiść, zazdrość, konkurowanie ze sobą. Na wierzch wychodzi hipokryzja, która przekreśla relację. Stąd częste powiedzenie, że przyjaciół poznajemy nie w biedzie, a w sukcesie, kiedy wspierają nas, gdy wiedzie nam się dobrze, a nawet lepiej od nich samych.
Pandemia samotności
Opublikowany w ubiegłym roku raport Survey Center of American Life pokazał niezwykle smutną tendencję w amerykańskim społeczeństwie. 12 proc. Amerykanów zadeklarowało w nim, że nie ma żadnych bliskich przyjaciół – w roku 1990 tak samo odpowiedziało zaledwie 3 proc. badanych. Prawie 50 proc. mieszkańców Stanów Zjednoczonych przez pandemię straciło kontakt z przyjaciółmi.
Z roku na rok poczucie samotności wśród ludzi rośnie. Według badań opublikowanych w 2020 przez Uniwersytet Harvarda aż trzech na pięciu Amerykanów uważa siebie za samotnych, a dane zebrane zostały jeszcze przed wybuchem pandemii. Seria lockdownów z jednej strony pokazała wagę relacji międzyludzkich i sprzyjała zacieśnianiu więzi (prawie połowa Amerykanów nawiązała wtedy nowe znajomości), z drugiej mocno to uniemożliwiła. Nadwyrężyła relacje społeczne, ale też zintensyfikowała antyspołeczne tendencje, o czym świadczą m.in. niechęć do powrotu do pracy w biurze, szybsze męczenie się kontaktami z innymi czy awersja do rozmów telefonicznych. A to właśnie jedna z podstawowych czynności podtrzymujących przyjaźń. Dzwonienie, wysyłanie wiadomości, komentowanie w mediach społecznościowych – wszystko to pomaga pielęgnować kontakt. Jedna z naukowych teorii sugeruje, że im więcej sposobów komunikacji i platform, tym silniejsza staje się przyjaźń. Wydawałoby się, że jest inaczej, że social media wyjątkowo nas rozleniwiły – w końcu bez zadawania pytań wiemy, co dzieje się u drugiej osoby.
Zdrowa przyjaźń
Choć jesteśmy różni i każdy z nas ma inne potrzeby, naukowcy mówią jasno: jeśli chcesz być szczęśliwy, zadbaj o przyjaźń. Jest ona tak samo ważna w życiu i w tak dużym stopniu wpływa na jego jakość jak chociażby właściwa dieta czy odpowiednia ilość snu. Dziesiątki badań wykazały (w tym to z 2017 roku przeprowadzone na Uniwersytecie Harvarda), że ludzie, którzy mają dobre relacje z innymi, cieszą się lepszym zdrowiem, a co za tym idzie – żyją dłużej. Brak więzi społecznych łączy się m.in. z depresją, pogorszeniem funkcji poznawczych, problemami z sercem i większą śmiertelnością.
Dobre relacje z innymi ludźmi sprawiają, że czujemy się widziani, rozumiani i doceniani. I na całe szczęście liczy się ich jakość, a nie ilość. Szukanie przyjaciół można rozpocząć od grup sąsiedzkich czy facebookowych. Na świecie istnieją także aplikacje takie jak Meetup, które dopasowują do siebie pod względem zainteresowań czy pomagają znaleźć partnera do gry w tenisa. Także posiadanie dzieci może otworzyć nieznane dotąd możliwości poznania nowych osób. Powody, by spędzać czas z innymi rodzicami, pojawią się same: treningi dzieci, przyjęcia urodzinowe czy szkolne spotkania. Wspólne zainteresowania pomagają, ale nie są warunkiem dobrej przyjaźni. Dużo ważniejsze jest to, czy myślimy i czujemy podobnie.
Dodatkowo przyjaźń po trzydziestce może zyskać to, czego nie miały wcześniejsze relacje – stać się bardziej dojrzała, wspierająca i niekonkurująca. Każda jednak bez wyjątku wymagać będzie uwagi, wysiłku i czasu, zwłaszcza że zostaliśmy wychowani w błędnym przekonaniu, że najważniejsze relacje w naszym życiu to te romantyczne.
Nora Ephron, słynna scenarzystka, m.in. „Kiedy Harry poznał Sally” radziła w swoich humorystycznych felietonach, by zapraszać do siebie regularnie bliskich i ich karmić. Z kolei Dolly Alderton w książce „Wszystko, co wiem o miłości” pisała, że przyjaźń to nie uczucie, z którego wynikną pocałunki w deszczu czy propozycje małżeństwa, ale relacja, w której zostanie się wysłuchanym, która będzie inspirować i pomoże podnieść się po upadku. To miłość, która zostaje na zawsze. Dlatego tak ważne jest, by trzymać ją jak najbliżej siebie.
Korzystałam z artykułów opublikowanych m.in. w „The New York Times”, „New Yorker” , „The Atlantic” i „The Highlight by Vox”.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.