Chcemy obalić stereotypy na temat Afryki – mówią projektanci związani z kontynentem. Moda inspirowana doświadczeniem czarnoskórych twórców jeszcze nigdy nie była tak inspirująca, innowacyjna i zaangażowana politycznie.
Jameela Elfaki mieszka w Londynie, ma sudańsko-angielskie korzenie i zajmuje się fotografią. – Dorastając, chciałam oglądać zdjęcia kobiet, które wyglądały jak ja i przeżyły podobną historię – mówiła dziennikarzom. Nigdzie takich nie znalazła. To dlatego jeszcze w czasie studiów na Central Saint Martins wystartowała z autorskim projektem – magazynem „Azeema”, pokazującym życie dziewczyn z regionu MENASA (Bliskiego Wschodu, Północnej Afryki i Południowej Azji). Elfaki wypełnia niszę, wprowadza do międzynarodowego dyskursu marginalizowany głos kobiet z diaspory. Mamy nadzieję, że czasopismo stanie się namacalną i bardzo potrzebną przestrzenią dialogu i prezentacji różnorodnych historii – czytamy w internetowym opisie półrocznika. Dotychczasowe trzy numery wyprzedały się na pniu.
– Zazwyczaj, gdy ktoś mówi o kulturze czarnoskórych, ma na myśli Afroamerykanów lub hip-hop. Ta tendencja utrzymuje się od tak dawna, że niektórzy Afrykańczycy zatracili się dla amerykanizacji, zapomnieli, kim są – tłumaczy projektant Wekaforé Jibril. Nigeryjczyk proponuje sięgnąć pamięcią do lat 60. i 70., do czasów, kiedy Afryka była wolna od zachodnich wzorców popkulturowych. Afrykańczycy formowali wtedy opinie na podstawie własnych doświadczeń. Wekaforé życzy sobie, żeby młode pokolenia kierowały się zasadami dziadków. – Niektórzy mówią, że do Afryki należy przyszłość. Nie, przyszłość Afryki dzieje się dzisiaj – przekonuje.
Według Organizacji Narodów Zjednoczonych za 30 lat ponad połowa Afrykańczyków będzie zasiedlać miasta. Nowoczesne metropolie przełamują wizerunek zacofanego kontynentu, a postępującej urbanizacji towarzyszy rozwój technologii, przemysłu i kultury.
Lagos, Nigeria
To największe miasto Afryki (21 milionów mieszkańców) i jeden z głównych ośrodków gospodarczych i naukowo-kulturowych kontynentu.
Mowalola Ogunlesi wyprowadziła się stąd, gdy miała 12 lat. Rodzice wysłali ją do Wielkiej Brytanii, by zdobyła europejską edukację. Zakończyła ją w 2017 roku dyplomem londyńskiej uczelni Central Saint Martins. Młoda projektantka zaprezentowała wtedy kolekcję pełną odniesień do ojczyzny. – Chcę pokazać ludziom, jaki jest mój kraj, i stworzyć społeczność, która inaczej spojrzy na Afrykę – mówiła w jednym z wywiadów.
Mowalola pochyliła się nad nigeryjską sceną psychodelicznego rocka z lat 70. i 80., łącząc muzyczną analizę z obserwacją stylu automaniaków z Lagos. W skład dyplomowej kolekcji dedykowanej mężczyznom weszły kurtki ledwo zakrywające tors, spodnie z niskim stanem i wariacje na temat skórzanej odzieży, za każdym razem pokrytej kolorowym graffiti, które Mowaloli kojarzy się z krajobrazem nigeryjskich miast. – To była celebracja czarnoskórego Afrykańczyka. Jego kultury, seksualności i pragnień – tłumaczyła. Na początku stycznia tego roku Ogunlesi po raz pierwszy znalazła się w oficjalnym harmonogramie londyńskiego tygodnia mody, biorąc udział w projekcie Fashion East. Jej najnowsza kolekcja była pełna erotycznego napięcia i zacierała granice między damskim i męskim. Pytana o ikony, Nigeryjka wymienia wokalistów – Prince’a i André’go 3000. – Ludzie tacy jak oni bardzo pewnie czują się ze sobą. Uwielbiam tę cechę, chciałabym, żeby każdy ją w sobie miał. Jesteśmy pochłonięci społecznymi podziałami – chłopcy muszą być tacy, dziewczynki takie. Jeśli pozbędziemy się podobnego myślenia i powrócimy do indywidualnych pragnień, popchniemy nasze społeczeństwo do przodu – mówi Ogunlesi.
Całkiem niedawno Mowaloli zaufał słynny raper Skepta, który zaproponował jej stylizację teledysku do „Pure Water”, a Nike zaprosił do współpracy nad strojami nigeryjskiej drużyny narodowej na zeszłoroczny mundial. Projektantka cieszy się z rosnącej popularności i nie ma zamiaru za nic przepraszać. Wysyła uniwersalny przekaz, który dotyczy każdego, bez względu na kolor skóry. – Chodzi o to, żeby zrozumieć, kim jesteś, i nie użalać się nad sobą – mówiła w jednym z wywiadów.
Abidżan, Wybrzeże Kości Słoniowej
Do 1983 roku stolica byłej francuskiej kolonii, wciąż jej największe miasto. Mieszka tu prawie pięć milionów ludzi.
Był 1999 rok, kiedy rodzina Rym Beydoun z powodu zamachu stanu musiała opuścić Wybrzeże Kości Słoniowej i powrócić na chwilę do Libanu, kraju przodków. Mimo że przyszła projektantka miała wówczas zaledwie dziewięć lat, obdarzyła Afrykę ogromnym sentymentem. Iworyjsko-libańska tożsamość stała się punktem wyjścia jej twórczości.
Beydoun skończyła projektowanie na Central Saint Martins, ale już w czasie studiów rozpoczęła projekt „Super Yaya”. Nie zakładała, że niezależna inicjatywa w szybkim tempie przerodzi się w markę ubrań o globalnym zasięgu. Proste T-shirty ze sloganami „Super Yaya 100%” i „100% Africosmic” – pierwsze komercyjne produkty firmy – nawiązywały do strategii iworyjskich marketingowców, którzy reklamując swoje usługi na podmiejskich banerach, podkreślają, że są one „super” i na „100%”. Dzisiejsza oferta Beydoun jest już znacznie większa. Projektantka regularnie wypuszcza pełne linie ready-to-wear, a najnowszą z nich pokaże w Paryżu podczas zbliżającego się tygodnia mody.
Rym inspiruje się nie tylko stylem ulicy, ale przede wszystkim afrykańskim modernizmem. W tym duchu francuski architekt Henri Chomette zaprojektował w 1956 roku były ratusz miejski w Abidżanie. Projektantka tłumaczy ideologie przyświecające modernistom i przekłada je na ubrania – łączy tradycję z nowoczesnością, Wschód z Zachodem, kolonizowanego z kolonizatorem. Jak mówi, afrofuturyzm znalazł już swoje miejsce w literaturze i sztuce, ale nikt nie zinterpretował go pod kątem mody. – Afryka zawsze pokazywana jest jako ubogie i zacofane miejsce, nigdy jako rozwijające się. Chcę zmienić ten wizerunek – tłumaczyła w wywiadach. To dlatego nie patrzy na konkurencję i kieruje się intuicją Iworyjczyków, którzy ekscentrycznym strojem manifestują swoje emocje. – W Abidżanie to nie ubrania, ale tkaniny są trendem. Nowe wzory wystawiane są codziennie na targowisku, ludzie kupują materiały i sami robią ubrania. Każdy jest tu projektantem – mówiła dziennikarzom.
Londyn, Wielka Brytania
Jedna ze światowych stolic mody.
Grace Wales Bonner przyszła na świat w południowo-wschodniej części miasta, w brytyjsko-jamajskiej rodzinie. Ona także skończyła Central Saint Martins. Była najlepsza na roku, wygrała kilka prestiżowych nagród, m.in. L’Oreal Professional Talent i British Fashion Awards. Okrzyknięto ją nowym odkryciem światowej mody męskiej. Krytyków branżowych magazynów ujęła akademickim podejściem do projektowania. Bonner odwołuje się do teorii postkolonialnej i inspiruje się dorobkiem artystów i bohaterów, którzy swoje życie i twórczość poświęcili walce o równouprawnienie czarnoskórych.
– Chociaż nie uważam się za outsidera, jako brytyjska Jamajka zawsze byłam związana z więcej niż jedną kulturą i dziedzictwem – mówiła w wywiadach. I tak jedna z jej kolekcji opowiada historię Malika Ambara, który z etiopskiego niewolnika stał się zarządcą indyjskiego Dekanu w XVII wieku, a inne nawiązują do prac malarza Kerry’ego Jamesa Marshalla czy reżysera Melvina Van Peeblesa.
„A Time For New Dreams”, tytuł zaczerpnięty z książki nigeryjskiego pisarza Bena Okriego, jednocześnie jest nazwą ostatniej wystawy w Serpentine Sackler Gallery w Londynie. Jej kuratorem jest Wales Bonner. Projektantka badaczka zamieniła przestrzeń galerii w symboliczną świątynię. Zaprosiła do współpracy twórców, których dzieła w mistyczny sposób eksplorują afrykańsko-karaibską tożsamość i estetykę. Patronowanym przez siebie ołtarzem Bonner oddaje hołd „tym, którzy byli przed nią”. Są wśród nich artysta James Hapton i fotograf Rotimi Fani-Kayode. Co prawda żadne ubranie nie stanowi części wystawy, jednak przedstawiony przez projektantkę proces myślowy informuje o nadchodzącej kolekcji. Bonner za punkt wyjścia obrała postać artysty-szamana, duchowego uzdrowiciela z Afryki Zachodniej, i intelektualistów z waszyngtońskiego Uniwersytetu Howarda, uczelni tradycyjnie łączonej z Afroamerykanami. Projektantka zainteresowała się stylem studentów, zwłaszcza członków bractw i kół naukowych z lat 80. „Mumbo-Jumbo” na jesień–zimę 2019 premierę miało w Serpentine 17 lutego, tuż po zakończeniu ekspozycji.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.