Najważniejszy przekaz płynący z serialu? Na przyjaciół zawsze możesz liczyć. Niezależnie od tego, czy właśnie uciekłaś sprzed ołtarza, rozwiodłaś się, czy straciłaś pracę – mówi superfanka „Przyjaciół”, psycholożka z Uniwersytetu SWPS Joanna Gutral. Wszystkie 10 sezonów serii można oglądać na HBO GO.
„Przyjaciele” to serial formacyjny dla pokolenia osób 35+
– „Przyjaciele” zawsze poprawiają mi nastrój. Byli dla mnie wzorcem dorosłości, gdy oglądałam serial w liceum. Zbiegło się to w czasie z nawiązywaniem intensywnych więzi. Okazało się, że fanów filmu jest więcej. Do dzisiaj rozmawiamy tekstami z serialu – mówi Joanna Gutral, tłumacząc własny i pokoleniowy sentyment do serialu emitowanego pierwszy raz w latach 1994-2004. Dorastający na nim współcześni czterdziestolatkowie regularnie fundują sobie maratony wszystkich sezonów. W ich ślady idą przedstawiciele generacji Z, którzy poznali serię dzięki platformom streamingowym. Zafascynowani stylem życia szóstki nowojorskich przyjaciół z przełomu mileniów widzą w produkcji Marty Kauffman i Davida Crane’a świadectwo epoki.
Serial uchylał okno na świat
W latach 90. w Polsce większość widzów znała Nowy Jork tylko z telewizji. Amerykański styl życia fascynował otwartością. – Najważniejsza była dla mnie swoboda, z jaką żyli. Nie w wielkim, nieprzyjaznym świecie, tylko w małej społeczności, małej kawiarni, w której można było zawsze poczuć się bezpiecznie. Kontekst nowojorski też pewnie wydawał mi się odległy. Ale z drugiej strony, jako dziewczyna wychowana w prowincjonalnym mieście, czułam, że Nowy Jork jest równie daleki jak Warszawa – mówi Gutral. Dziś, gdy z powodu pandemii możliwości podróżowania zostały ograniczone, „Przyjaciele” znów zastępują wyprawę w wielki świat.
Rachel i „Przyjaciele”, czyli oni tacy jak my
– Najbardziej lubiłam Rachel, ale jestem Monicą, głównodowodzącym logistykiem w ekipie. Mam obsesję kontroli i cały czas sprzątam. Każda z postaci jest unikatowa. I w każdej prawdziwej grupie przyjaciół są takie typy. Ulubiony wątek? Relacja Chandlera z Joeyem – ich fotele, telewizor i kaczka. I oczywiście historia miłości Rossa i Rachel – mówi Gutral.
Serial zapowiadał zmiany obyczajowe
– „Przyjaciele” oswajali z ważnymi tematami obyczajowymi. Dziś zarzuca się serialowi treści homofobiczne czy rasistowskie. Jeśli mamy zgrzyt, słysząc niektóre żarty, to znaczy, że jako społeczeństwo zrobiliśmy postępy. Wtedy małżeństwo jednopłciowe – byłej żony Rossa, Carol, i jej partnerki Susan – było rewolucyjne. Podobnie jak losy dziewczyn – Rachel, Moniki i Phoebe, które nie ukrywały tego, że uprawiają seks, i to z różnymi partnerami – mówi Gutral. Największym zarzutem, stawianym dziś „Przyjaciołom”, jest brak inkluzywności. Żaden czarnoskóry aktor nie zagrał tu więcej niż epizodu. Z gejów często się wyśmiewano. Ale ślub Carol i Susan w drugim sezonie dla polskich widzów końca lat 90. był zapowiedzią nowej epoki.
„Przyjaciele” są najważniejsi
– Najważniejszy przekaz? Na przyjaciół zawsze możesz liczyć. Niezależnie od tego, czy właśnie uciekłaś sprzed ołtarza, rozwiodłaś się, czy straciłaś pracę. Dopiero niedawno wsłuchałam się uważniej w tekst piosenki „I’ll be there for you”, która o tym właśnie mówi – twierdzi Gutral. W przeciwieństwie do wielu współczesnych seriali, które mieszają gatunki, „Przyjaciele” konsekwentnie pozostają komedią. Wydarza się kilka dramatów – rozwód, śmierć, ale raczej nie bliskiej osoby, utrata pracy, ale traumy brak. Z właściwym sobie optymizmem przyjaciele przechodzą nad przykrymi wydarzeniami do porządku dziennego.
Serialowa przyjaźń to wzór do naśladowania
– Od przyjaźni oczekujemy za dużo – chcemy, żeby ktoś był na każde nasze zawołanie. W serialu często relacja przyjacielska była na pierwszym miejscu przed romantyczną albo się z nią łączyła. Widać było wyraźnie, że przyjaciele to rodzina z wyboru. Przyjaciele są trochę jak mieszkanie – nie ma ideałów. Zawsze trzeba iść kompromis. Nie mogę się nigdy dodzwonić do mojej przyjaciółki, bo gubi telefon, ale kocham ją za wiele innych rzeczy. Media społecznościowe nas skrzywiły – szukamy ideału, a gdy go nie znajdziemy, jesteśmy rozczarowani. Prawdziwi przyjaciele wspierają się, cokolwiek by się nie działo. I niezależnie od twoich wad. Każda z postaci je ma – Joey bywa głupkowaty, Ross marudny, Rachel próżna. Ich najbliżsi nigdy nie przestają ich akceptować. I zawsze im wybaczają. To ważna lekcja empatii – mówi Gutral.
„Przyjaciele” to historia obyczaju przełomu mileniów
– Dzięki temu serial się nie zestarzał – uważa Gutral. Po ataku na WTC twórcy serialu umieścili przy napisach końcowych tablicę upamiętniającą – zadedykowali odcinek nowojorczykom. To jeden z niewielu przypadków, gdy do „Przyjaciół” przedostało się „prawdziwe życie”. Żaden z bohaterów, może poza aspirującym Rossem, nie interesował się aktualnymi wydarzeniami. W tle nie było prezydentów, konfliktów, protestów, strzelanin. Trudno uznać serial za zapis historii przełomu wieków, ale nie taka była ambicja twórców. Udało się za to upamiętnić obyczaje tamtego czasu – wyzwolenie kobiet, wydłużenie okresu singielstwa, powolne odchodzenie od kultu sukcesu w duchu wcześniejszych o kilka lat yuppies.
Poczucie humoru okazało się ponadczasowe
Choć homofobiczne i szowinistyczne żarty źle się zestarzały, purenonsens pozostał nośny. Twórcom serialu udało się pogodzić slapstickową psychical comedy z odniesieniami do popkultury i wielopiętrową ironią. Każdy z bohaterów śmieje się z czegoś innego. Chandler woli sarkazm, Joey jest rubaszny, a opowieści Phoebe absurdalne.
Stylizacje bohaterek „Przyjaciół” inspirują pokolenie Z
Dziewczyny z generacji Z chcą wyglądać jak Rachel – topy na ramiączkach spaghetti, mini w szkocką kratę, prostokątne torebki w rozmiarze XS. Styl bohaterek, emblematyczny dla przełomu wieków, wdarł się na wybiegi, ulice i Instagram. Jasny dżins, welur czy slip dresses to tylko niektóre z trendów, które zyskały nową interpretację. Choć najbardziej inspirująca wydaje się garderoba Rachel, nie można pominąć szalonych stylizacji Phoebe (spinki motylki!) i mocnych zestawień kolorystycznych Moniki (czerwień, róż i fiolet).
„Przyjaciele” obywali się bez mediów społecznościowych
– Co podoba się w „Przyjaciołach” kolejnym pokoleniom widzom? Autentyczność, bliskość, poczucie bezpieczeństwa. Kąpiemy się w tym pluszu z ekranu – mówi Gutral. A wierni widzowie, którzy raz po raz powtarzają maraton, dają się ponieść nostalgii za prostszymi czasami, gdy nieznane było jeszcze pojęcie FOMO. – Przyjaciele nie mają internetu, nie korzystają z mediów społecznościowych, a tym samym uczą nas, jak fajnie być prawdziwie, głęboko w relacji. Przed erą Facebooka utrzymywaliśmy regularny kontakt z pięcioma osobami, akurat tyloma, ilu jest „Przyjaciół”. To była nasza emocjonalna wyporność. Przez media społecznościowe mamy złudzenie kontaktu z setką – mówi Gutral.
A czego superfanka oczekuje po odcinku specjalnym, który HBO Max pokaże w najbliższym czasie? – Postaci zamroziły nam się w czasie, więc oglądanie aktorów po latach może być interesujące. Egocentryczna perspektywa jest taka, że ja się nie zmieniłam, a przecież to nieprawda. Może zobaczenie „Przyjaciół” pozwoli naszemu pokoleniu oswoić się z własnym wiekiem?
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.