Film „Fantastyczne zwierzęta: Zbrodnie Grindelwalda” w pierwszy weekend zarobił ponad 250 milionów dolarów. Fantastycznym objawieniem okazuje się być Ezra Miller. Niebinarny aktor równie swobodnie czuje się w męskich i damskich ubraniach. Kim jest najbardziej awangardowa osobowość czerwonego dywanu?
Ezra Miller dogląda swoich kóz ubrany w płaszcz domu mody Alexander McQueen. A w każdym razie zapewnia o tym dziennikarka „GQ”, która odwiedziła aktora na jego farmie w Vermont. Podczas gdy wiele gwiazd twierdzi, że najlepiej odpoczywa na wsi, ale tak naprawdę zamieszkuje wille na wzgórzach Hollywood, pochodzący z New Jersey odtwórca roli Credence'a Bareborne'a w filmie „Fantastyczne zwierzęta: Zbrodnie Grindelwalda” nie tylko mieszka na łonie natury, to jeszcze pozostaje z przyrodą w pełnej zgodzie. Nie, nie jak hipis. Odżegnuje się od związków z subkulturą dzieci kwiatów, twierdząc, że była to „uprzywilejowana banda, która chciała buntować się przeciwko swoim bogatym rodzicom”. Ale też nie jak naiwny piewca chłopomanii. Naiwność to ostatnia cecha, o którą można Millera posądzić. Dokonał świadomego wyboru, żeby nie uczestniczyć w tym całym blichtrze. Ale jego odrębność nie jest tylko pozą. A pewna wyniosłość budzi raczej skojarzenie z wiktoriańskim księciem (dziennikarka „GQ” nie może przestać się zachwycać jego kośćmi policzkowymi) niż zadufanym w sobie bubkiem z L.A. Arystokrata ducha. Tak, to określenie pasuje chyba do Ezry najlepiej. I jeszcze – dandys, ekscentryk, oryginał. Wyświechtane określenia nagle nabierają znaczenia.
W każdym razie Miller gwiazdą wielkiego formatu mógł zostać już kilkakrotnie. Najpierw po debiucie w „Afterschool” z 2008 roku, w którym zagrał nastolatka przypadkowo nagrywającego śmierć kolegów z klasy, Ezra rzucił szkołę. Podobno za sprawą Beethovena, który przyszedł do niego we śnie. W „Musimy porozmawiać o Kevinie” Lynne Ramsay z 2011 roku wcielił się w rolę chłopaka, który dokonał masakry w swojej szkole. Trudno o mocniejszy początek. Aktor był w tym filmie tak magnetycznie złowieszczy, że trudno było nie utożsamić go z postacią Kevina. Druga duża rola była lżejsza. U boku Emmy Watson zagrał w ciepłej, choć nostalgicznej opowieści o dojrzewaniu „Charlie”. To właśnie Watson, która w „Harrym Potterze” grała Hermionę, doradzała swojemu kumplowi, jak zagrać Credence'a Barebone'a w filmach osadzonych w świecie stworzonym przez J.K. Rowling. Po udanych występach w dwóch filmach z serii „Fantastyczne zwierzęta” Miller już chyba dłużej sławy unikać nie może. Chociaż udało mu się wykpić od wiążących się z nią obciążeń, mimo tego że od kilku lat gra Flasha w ekranizacjach komiksów DC.
W cieniu mogą nie pozwolić mu się dłużej skrywać fani Harry'ego Pottera. Najsurowsi krytycy kolejnych ekranizacji, którzy znają na pamięć każde słowo napisane kiedykolwiek przez Rowling, natychmiast zaakceptowali Millera. Dostrzegli w nim magiczne stworzenie pochodzące nie z tego świata. Ezra udowodnił, że jest niebiańską istotą, ubierając się na premierę „Zwierząt” w śnieżnobiałej pierzastej kreacji od Givenchy. Przetykane srebrem włosy nastroszone jak piórka, srebrzysty makijaż i śmiertelne zaklęcie Aveda Kedavra napisane na dłoniach dopełniły wizerunku upadłego anioła, księcia z bajki albo... Hedwigi, jak uznali fani. To nie pierwszy raz, gdy Miller zakasował wszystkie pozostałe obecne na czerwonym dywanie gwiazdy. Na poprzednią premierę włożył suknio-płaszczo-pelerynę projektu Pierpaolo Piccioliego dla Moncler. Zaprojektowaną pierwotnie dla kobiet. Ale co z tego? Ezra nie uznaje granic. Ani w modzie, ani w życiu.
Identyfikuje się jako queer. Mówiąc o sobie, używa wymiennie zaimków „on”, „ono” i „ona”. Pytany o swoje związki z aktorkami Zoë Kravitz i Shailene Woodley, dziwi się, dlaczego to, że był z kobietami, miałoby zmieniać podejście do jego orientacji. Wiedział, że lubi „całować się z chłopcami”, już jak był mały. Gender fluidity zakłada, że można być każdym i z każdym. Liczy się miłość, szacunek, wierność sobie. Bywał w relacjach z kobietami i mężczyznami, w trójkątach i związkach poliamorycznych. Jedyne, czego Miller nie toleruje, to maczyzm. Głośno mówi o #metoo, przywołując także swoje doświadczenia molestowania. Odwagi w wyrażaniu poglądów nauczył się już w domu. Miał szczęście urodzić się w rodzinie wolnych duchów. Mama Marta, z domu Koch, jest tancerką, ojciec wydawcą. Wychowany w judaizmie sam woli określenie „duchowość” niż „religia”. Rodzice, wiedząc, że w ich gnieździe wykluwa się rajski ptak, pomogli mu rozwinąć skrzydła. Od szóstego roku życia mały Miller ćwiczył śpiew operowy, ma też swój zespół rockowy Sons of an Illustrious Father.
Wywiadowi w „GQ” towarzyszy sesja naginająca role genderowe. Ezra na przemian nosi krótkie topy i kowbojskie dżinsy, panterkowe płaszcze i futerka diwy, dzianinowe sukienki i błyszczące marynarki à la David Bowie. O krok dalej poszedł na zdjęciach dla „Playboya”. Z uszkami króliczka, w bieliźnie i szpilkach. I, oczywiście, w pełnym makijażu. Podobno sam o taki image ekipę poprosił. To jego sposób na emancypację. I miłość do siebie. – Gdy zostajesz swoim najlepszym przyjacielem, kochankiem i towarzyszem, wygrywasz – mówi. Znów sprawdza się stara jak świat zasada: kochaj i rób, co chcesz.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.