Raport Fundacji SEXEDPL dowodzi, że poziom wiedzy o seksie jest fatalny
Raport „Kto ma wiedzieć? Jak rozmawiać o seksie?” podsumowuje wyniki ankiety dotyczącej wiedzy o seksie. Przeprowadzona na potrzeby Fundacji SEXEDPL i portalu DOZ.pl wskazuje, że o seksie wiemy mało, ale chcemy uzupełnić edukację.
– Chciałabym, żeby w szkole były zajęcia, które uczą dzieci o ludzkim ciele, o tym, jak wygląda, jak się zmienia. Wydaje mi się, że to bardziej przydatne niż na przykład nauka o ciele żaby – mówi 46-letnia kobieta, jedna z 2 tysięcy osób, które na potrzeby Fundacji SEXEDPL i portalu DOZ.pl wzięły udział w anonimowej ankiecie dotyczącej wiedzy o seksie.
Kartkówka o seksie wypadła na trójkę
Właśnie ukazał się podsumowujący badanie raport „Kto ma wiedzieć? Jak rozmawiać o seksie?”. Wyniki nie napawają optymizmem, choć dają nadzieję na przyszłość.
Poziom wiedzy o seksie w Polsce nadal jest bardzo niski, i to zarówno u osób, które w szkole miały wychowanie do życia w rodzinie, jak i tych, które wiedzę o seksie czerpały jedynie z lekcji biologii. Różnica między nimi jest tylko w samoocenie. Pokolenie baby boomers (59-65 lat) czy też nieco młodsze (45-58 lat) ma poczucie, że ich wiedza jest na dobrym poziomie, natomiast nastolatki nie mają złudzeń i przyznają sobie ocenę dostateczną.
Przeprowadzona w ramach ankiety kartkówka z podstawowych zagadnień dotyczących seksu potwierdza przeczucia młodych. Prawie połowa z nich otrzymała trójkę. Rodzice, którzy przyznawali sobie wysokie noty, wypadli gorzej. W sprawie seksu pewność siebie nie wystarcza. Bywa pomocna, ale bez twardej wiedzy może skończyć się katastrofą.
Pytanie, na którym polegli prawie wszyscy, niezależnie od wieku, dotyczyło podstaw biologii. Aż 80 proc. ankietowanych uznało, że zarówno kobiety, jak i mężczyźni zaczynają produkować komórki rozrodcze podczas okresu dojrzewania. Cóż, jest to błędna odpowiedź. Tak jak domniemanie, że owulacja jest pierwszym dniem cyklu miesięcznego, co za prawdę uznało aż 42 proc. W to, że w jądrach produkowany jest płyn, który staje się składnikiem spermy, wierzy prawie 75 proc. respondentów.
Te i inne przykłady z SEXED-owej kartkówki pokazują, że w dziedzinie wiedzy o ciele człowieka mamy sporo do nadrobienia.
O seksie wiemy tyle, ile podpowie internet
Biologia to istotny, ale niejedyny element wiedzy o seksie. Równie ważne są psychologiczne i emocjonalne aspekty, a te niestety w szkołach i rodzinach są marginalizowane.
Ankietowani wskazywali, że o ile na lekcjach przyrody czy wychowania do życia w rodzinie można zdobyć wiedzę o ciele, o tyle praktycznie nie porusza się w szkole tematów związanych z problemami emocjonalnymi. A one przecież często bezpośrednio łączą się z fizjologią.
Co do tego, że jakość edukacji szkolnej jest bardzo niska, nikt z ankietowanych nie miał wątpliwości. Wskazywano na niekompetentnych prowadzących, niesprzyjającą otwartości atmosferę w klasie i akademicki, suchy sposób przekazywania treści. Szkoda, bo szkoła mogłaby być świetnym źródłem wiedzy.
Ponieważ jednak tam młodzież jej nie dostaje, za przewodnika po seksie bierze internet. Aż 40 proc. ankietowanych odpowiedzi na pytania i wątpliwości szuka w wyszukiwarce. Następne są konkretne strony internetowe, czasopisma i książki, a dopiero na czwartym miejscu specjaliści. Z ich pomocy korzysta zaledwie 17 proc. pytanych w ankiecie. Najrzadziej pytają nauczycieli i rodziców. Pierwsi nie potrafią podzielić się wiedzą w przystępny sposób, a drudzy po prostu się wstydzą.
W polskich domach seks to tabu
Seks w polskich domach nadal jest tematem tabu. – Jak miałem siedem-osiem lat, to znajomi na obozie przeglądali telefon i padło słowo „erotyka”. Wracając do domu, zapytałem matkę, co to jest, i zostałem zrugany. Usłyszałem: „Nie interesuj się. To nie jest coś, czym powinieneś się interesować” – opowiada w ankiecie 27-latek.
Nie jest w tym doświadczeniu odosobniony. Młodzi ludzie przyznają, że w ich domach o seksie mówi się źle albo wcale. Straszy się konsekwencjami, a nie wspiera rozmową. Ankietowani z pokolenia rodziców przyznają, że nie wiedzą, jak ugryźć temat, bo w ich domach również nie rozmawiało się o seksie. Boją się, że rozmowa zachęci dzieci do eksperymentów, i zwyczajnie wstydzą się poruszać niektóre tematy.
Szkoda, bo badanie dowiodło, że młodzi potrzebują otwartej i pełnej akceptacji rozmowy i że aż 71 proc. z nich chciałoby odbyć ją w rodzinach. Zamiast tego mają internet i rówieśników – wskazywanych jako źródło informacji przez wszystkie grupy. Większość ankietowanych przyznawała, że jest to źródło absolutnie niewiarygodne. Wiedza rówieśników pełna jest mitów i nieprawdziwych przekonań. Może to właśnie od nich pochodzi informacja, że sposobem na unikanie infekcji intymnych jest codzienne dokładne mycie wnętrza pochwy. W kartkówce tę odpowiedź wybrało aż 42 proc. ankietowanych. Rówieśnicy mogą nie wiedzieć, że to nieprawda, ale na bank wiedzą to eksperci.
Raport Fundacji SEXEDPL dowodzi, że potrzebujemy wiedzy ekspertów
Ekspertom ufają wszyscy. Co więcej, chcą ich zaprosić do swojego życia. Aż 86 proc. ankietowanych przyznało, że potrzebne jest systemowe rozwiązanie, a szkoła powinna wziąć na barki edukację seksualną.
Ta powinna być prowadzona w rzetelny i otwarty sposób, najlepiej już w czwartych klasach podstawówki. Co ważne, nie powinna skupiać się tylko na uczniach, ale też wspierać rodziców oraz podnosić wiedzę i świadomość nauczycieli. Oczywiście powinna być dostosowana do wieku i rozwoju dzieci.
Zdaniem aż 83 proc. ankietowanych wprowadzenie tematów odpowiednio wcześnie może zminimalizować czynniki ryzyka, na które narażeni są młodzi ludzie. Prawie połowa dorosłych deklaruje, że ma niewystarczające kompetencje, by dzielić się wiedzą.
Znów więc cała nadzieja w ekspertach i programach, które oswajają temat seksu. Tym bardziej że 74 proc. badanych narzeka na trudny dostęp do rzetelnych informacji, a większość nastolatków czuje się osamotniona i zagubiona.
Edukacja seksualna potrzebna od zaraz
Jak widać, jeszcze sporo pracy przed nami. Cieszą głód wiedzy i wysoka świadomość własnej niekompetencji. Martwią brak wsparcia w domu i nieumiejętne wprowadzenie tematu seksu w szkołach.
– Raport pokazuje w liczbach to, co od lat obserwowaliśmy: myślimy, że nie potrzebujemy edukacji seksualnej, bo wszystko wiemy, a jednak pilnie potrzebujemy korepetycji z edukacji seksualnej – podkreśla Martyna Wyrzykowska, dyrektorka zarządzająca Fundacji SEXEDPL. – Na naukę nigdy nie jest za późno. Wierzymy, że społeczeństwo, które ma wiedzę z zakresu edukacji seksualnej, jest zdrowsze, szczęśliwsze i potrafi stawiać oraz szanować granice.
Trudno się z nią nie zgodzić. Żądamy korepetycji. W trybie natychmiastowym, dla wszystkich.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.