W świecie stworzonym przez greckiego reżysera Christosa Nikou w filmie „Fingernails” wystarczy przejść prosty test, by dowiedzieć się, czy z partnerem łączy nas prawdziwa miłość. Premiera produkcji z pogranicza komedii romantycznej, horroru i science fiction już 3 listopada na platformie Apple TV+.
Czy z miłości dalibyście sobie zerwać paznokieć? A właściwie nie z miłości, tylko po to, by sprawdzić, czy osoba, z którą się związaliście, naprawdę jest waszą drugą połówką. Bohaterowie futurystycznej komedii romantycznej „Fingernails” w reżyserii Greka Christosa Nikou („Niepamięć”) ufają maszynie, która po przeskanowaniu paznokci domniemanych zakochanych sprawdza, jak silne łączy ich uczucie.
„Fingernails”: Futurystyczna komedia romantyczna
Choć test wykazał, że Annę (Jessie Buckley) i Ryana (Jeremy Allen White z „The Bear”) łączy autentyczna miłość, ona w wynik nie wierzy. Zgłasza się więc do programu pomocy dla par, które chcą poprawić swoją kompatybilność, wierząc, że znajdzie odpowiedź na pytanie, dlaczego wcale nie pała do swojego chłopaka gorącym uczuciem.
Reżyser Christos Nikou mistrzem „greckiej dziwnej fali”
Christos Nikou to reprezentant kinowego ruchu nazwanego przez filmoznawców „grecką dziwną falą”. Przynależy do niego całe pokolenie twórców, którzy o relacjach międzyludzkich opowiadają w nieoczywisty sposób. Najsłynniejszym reprezentantem jest Giorgos Lanthimos, który swoim słynnym „Kłem” (2009) podbił światowe festiwale. Opowiadał w nim o rodzinie, która uwięziona w domu na przedmieściach drżała na samą myśl, że domowników może zaatakować… kot. Jego najnowsze „Biedne istoty” wygrały zakończony niedawno festiwal w Wenecji.
W 2020 r. na Lido Nikou pokazywał „Niepamięć” o ateńczykach masowo tracących pamięć. Cate Blanchett, która uznała ją za jedną z najlepszych produkcji ostatnich lat, zaoferowała reżyserowi udział w jego kolejnym filmie. Tyle że Nikou miał już gotowy scenariusz „Fingernails”, w którym dla Australijki zabrakło miejsca. Został więc pierwszym chyba reżyserem, który odmówił laureatce Oscara roli. Aktorka wcale się na niego nie obraziła. Wręcz przeciwnie, została jedną z producentek „Fingernails”.
Widać, że Lanthimos, któremu Nikou asystował przy „Kle”, odcisnął na młodszym twórcy swoje piętno. U Lanthimosa bohaterka okaleczała się, wybijając sobie ząb. Nikou pozbawia paznokci. Sceny rozgrywające się w klinice miłości są niepokojące, a nawet odrażające, choć niedosłowne. Jak w horrorze gore najpierw robi zbliżenie na obcążki, a potem każe nam słuchać dźwięków wydawanych przez cierpiących pacjentów, żeby wreszcie pokazać nam ich owinięte bandażami palce.
Ambitny w zamyśle „Fingernails” szybko popada w banał
Film miał swoją premierę na prestiżowym Festiwalu Filmowym w Toronto, gdzie publiczność widziała już niejedno. Ale nawet wyrobieni kinomani odwracali głowę za każdym razem, gdy zaczynało się badanie.
Trzeba przyznać, że pomysł, żeby bohaterowie skazywali się na takie cierpienie w imię miłości, to wyższa szkoła ironii. I początkowo ten odrażający koncept naprawdę wciąga. Zwłaszcza gdy twórca próbuje wyśmiać nasze przywiązanie do empirii. Kolejne pary, którym maszyna bezwględnie mówi, że nie są sobie pisani, rozstają się. A tym, którzy podobno są dla siebie stworzeni, każe trwać w związku. Nikou pokazuje, jak mała jest wiara człowieka w samego siebie, w swoje emocje i uczucia.
Niestety po tej obiecującej ekspozycji film traci impet. Kiedy Anna spotyka w pracy Amira (Riz Ahmed), film skręca w stronę stereotypowej opowieści o tym trzecim. Choć zdarzają się ciekawe przerywniki. Jak wtedy, gdy bohaterowie wpadają na pomysł, żeby uczestnicy kursu miłości nie myli się przez kilka dni, a potem w opaskach na oczach próbowali poznać partnera po zapachu. Albo gdy skaczą z samolotu, bo adrenalina podbija przywiązanie. Lub gdy kaleczą na karaoke „Don’t Go” Yazoo. Ale te sceny nie popychają na nowe tory.
Jeśli coś z tego seansu ma szansę zostać w głowie na dłużej to kreacje aktorskie. Jessie Buckley, Jeremy Allen White i Riz Ahmed są magnetyczni, a ich bohaterowie wymykają się stereotypom. Ryan płacze na filmach przyrodniczych, Amir namawia Annę, żeby wróciła do męża, a ona podważa związek bez wyraźnego powodu, czyli na przekór skonwencjonalizowanym do bólu hollywoodzkim komediom romantycznym.
Początek „Fingernails” zwiastuje anihilację tego gatunku, ale reżyser zatrzymuje się w pół kroku. Refleksja nad naturą miłości sprowadza się do oczywistych wniosków. – Czasami zakochanie się powoduje, że jest się bardziej samotnym niż samemu – wygłasza banał Anna.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.