Ona dałaby wiele, żeby wymazać z pamięci swoją przeszłość, on dałby równie dużo, żeby pamiętać to, co mu się przydarzyło. Coś ich jednak łączy – są postrzegani przez bliskich jako jednostki niepotrafiące funkcjonować samodzielnie. Sylvia i Saul odnajdą się na przekór wszystkim w filmie Michela Franco „Pamięć”, który zamknie tegoroczną edycję American Film Festival.
Meksykański reżyser Michela Franco przyzwyczaił nas do filmów wygranych na najwyższych emocjach. Trudno było zachować spokój, gdy w jego „Nowym porządku” służący ścinali głowy panom, a w „Opiekunie” David, pielęgniarz ludzi w stanie paliatywnym, musiał radzić sobie ze śmiercią kolejnego ze swoich pacjentów. „Pamięć” też się zapowiada na kino, które potrafi wstrząsnąć widzem.
Sylvię zgwałcił chłopak, gdy była nastolatką. Saul cierpi na demencję – alzheimer sprawia, że przestaje rozpoznawać miejsca i ludzi. Gdy tych dwoje spotyka się po raz pierwszy, atmosfera gęstnieje. Ona w pośpiechu wychodzi z przyjęcia, on rusza za nią w pogoń. Śledzi ją na przystanku i w metrze. Akcja dzieje się w Nowym Jorku, ale belgijski operator Yves Cape nie widzi w tym mieście nic pocztówkowego. Leje, po ulicach walają się śmieci, ciemne zaułki umajają brzydkie graffiti. Strach wyjść z domu.
Jednak po tym mocnym wprowadzeniu tonacja się zmienia. Zamiast thrillera, w którym losy Sylvii stanęłyby pod znakiem zapytania, dostajemy dramat bohaterów, którym na drodze do zbudowania relacji stoją ich własne problemy i nieuporządkowane relacje rodzinne. Sylvia jest niepijącą alkoholiczką, którą przeraża myśl, że jej własną córkę mogłaby spotkać tragedia podobna do tej, której sama doświadczyła. Trzyma ją zatem krótko – nie pozwala korzystać z uroków młodości, ogranicza jej aktywności poza domem, bo spokojna jest tylko wtedy, gdy Anna jest tuż obok.
Relacja Saula z jego bliskimi wydaje się zdrowsza – jego brat i bratanica zapraszają go do swojego domu, opiekują się nim na co dzień. Ale to, co wygląda na gest życzliwości, szybko zamienia się w próbę kontroli, niemal ubezwłasnowolnienia. To brat chce decydować, z kim Saul może się spotykać, i to on oceni Sylvię jako nieodpowiednią kandydatkę.
– Kiedy pisałem scenariusz, wychodziłem z egzystencjalnego kryzysu. Wpadłem w niego, pracując nad moim poprzednim filmem „Sundown”, który zresztą pomógł mi się uporać z tym stanem. Czułem się spokojniejszy i gotowy, żeby eksplorować mniej ekstremalne rejony ludzkiej natury – mówi Michel Franco. Z nim i z grającą Sylvię Jessicą Chastain (krytycy wieszczą jej za tę rolę co najmniej nominację do Oscara) rozmawiam w grupce dziennikarzy na Zurich Film Festival. Podczas spotkania kończą za siebie zdania i obdarzają się nawzajem komplementami.
– To dość zabawne, że nasza relacja tak właśnie wygląda, bo gdy mieliśmy kręcić „Pamięć”, Jessica dostała Oscara za „Oczy Tammy Faye”. Wiele osób mówiło mi, że teraz na pewno zrezygnuje z udziału w moim filmie albo że będzie nieznośna, bo przez statuetkę woda sodowa uderzy jej do głowy. Okazało się, że jest odwrotnie i sama nakręcała się, choćby na granie scen bez makijażu – opowiada nam Franco.
– Przychodzę na plan po to, żeby pracować. Kiedy chcę odpoczywać i być rozpieszczana, to wykupują sobie pobyt w SPA – śmieje się Chastain. Przyznaje, że z Franco chciała pracować od dawna, ale bała się, że jego filmy są zbyt mroczne. Gdy czytała scenariusz „Pamięci”, zaskoczyło ją, jak umiejętnie reżyser opisuje doświadczenie kobiety, która była ofiarą przemocy seksualnej.
Jessica Chastain o roli w „Pamięci”: Aktorstwo potrafi uczyć empatii
– Prawda jest taka, że każdy z nas zna kogoś, kto w jakiś sposób się z tym zmierzył. Sama słyszałam wiele takich historii. Zależało mi, żeby jak najlepiej zrozumieć tę bohaterkę, dlatego napisałam sobie jej historię, w której znalazło się wszystko, czego doświadczyła w przeszłości, ale czego widz nie dowiaduje się z filmu. Tłumaczyłam w tej opowieści również, jak wpadła w alkoholizm i jak długo z niego wychodziła. To było niesamowite, bo znałam to jej doświadczenie, ale na planie starałam się w ogóle o nim nie myśleć, czyli zachowywać się tak samo jak ona, uciekać od wspomnień – tłumaczy aktorka.
– Mój zawód jest naprawdę niezwykły. Zeszłam z planu „Pamięci” wiele miesięcy temu, a mimo to dzisiaj potrafię rozmawiać o doświadczeniach Sylvii i o tym, co przeszła, jakby to była część mojej własnej przeszłości. Ona się w niej zapisała, jej historia i moja przemieszały się. Umiem nazywać jej ból i emocje. Aktorstwo potrafi uczyć empatii, otwiera na doświadczenia innych ludzi bez oceniania ich, ale przez współodczuwanie – dodaje Chastain.
Słowo „współodczuwanie” świetnie pasuje do tego filmu. Franco jest zbyt świadomym reżyserem, żeby pozwolić sobie na robienie ze swoich bohaterów ofiar. Sylvia przeszła przez piekło, ale nie pozwoliła się złamać. Walczy z samą sobą – z własnymi pokusami i wspomnieniami – jak i z rodziną, która przykleiła jej łatkę czarnej owcy. Przy tym wszystkim to nie jest bohaterka uciemiężona, której mamy współczuć. Sylvii daleko do ideału – irytuje zwłaszcza jej zaborczość w odniesieniu do córki, która w tej sytuacji jest królową wyrozumiałości. Mimo młodego wieku charakteryzuje ją niezwykle dojrzałe zrozumienie dla działań matki.
Zrozumienie to też coś, co przyciąga do siebie Saula i Sylvię. Bohaterowie nie potrafią zawiązywać relacji z innymi ludźmi, Sylvia dodatkowo jest kompletnie zablokowana seksualnie, nie wyobraża sobie, że ktoś mógłby ją dotknąć.
Franco potrafi balansować nastrój tak, żebyśmy nie wiedzieli, czy to, co dzieje się w życiu bohaterów, doprowadzi do spełnienia, czy do cierpienia. Kapitalna jest scena, w której Saul nocuje w mieszkaniu Sylvii, a my nie wiemy, czy wracając z toalety, będzie pamiętał, za którymi drzwiami śpi Sylvia, a za którymi jej córka. Podobnie wypada scena ich pierwszego zbliżenia. Jessica Chastain gra ją tak, że do samego końca nie wiemy, czy właśnie uczy się oswajać z ciałem drugiego człowieka, czy też wychodzić z traumy, której doznała kilkanaście lat temu.
Tytułowa pamięć jest u Franco tym, co konstytuuje kształt naszej codzienności. Reżyser przypomina, jak wiele zależy do wspomnień, które przekładają się nie tylko na jakość codziennego życia, ale też na możliwość zacieśniania więzów z drugim człowiekiem. Bo czy Sylvia i Saul w ogóle powinni się do siebie zbliżać, wiedząc, że za chwilę mężczyzna może kobiety nie pamiętać? Jest w tym romansie coś potwornie gorzkiego, a jednocześnie coś niewymownie pięknego. „Pamięć” staje się przypomnieniem, że warto inwestować w budowanie bliskości i czułości, nawet jeżeli wiemy, że wkrótce zaginie po nich ślad.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.