„Teraz polski dizajn”: Kim są i jak pracują współcześni rodzimi projektanci?
Miałam poczucie, że brakuje na polskim rynku opracowania zbierającego projekty powstałe w ostatnich kilku latach – przyznaje Aleksandra Koperda, która właśnie wydała „Teraz polski dizajn”. Jej książka to 300-stronicowy podręcznik dla średnio zaawansowanych, który porządkuje nazwiska i fakty, pokazuje projekty, ale też kierunki i różne modele pracy.
W swoich poprzednich książkach Aleksandra Koperda zaglądała do mieszkań projektantów i ludzi sztuki. Pokazywała, jak można zaaranżować kameralne wnętrze w katowickiej Superjednostce czy zreinterpretować modernizm w Szklanym Domu na warszawskim Żoliborzu. O projektowaniu opowiadała przez biografie i prywatne domy. Teraz wydaje książkę, której osią są sylwetki osób z branży. Ponad 20 rozmów z projektantami i projektantkami, ale też kuratorką, przedsiębiorcą i kolekcjonerem krąży wokół flagowych projektów i ścieżek rozwoju, subiektywnego spojrzenia na wzornictwo i osobistych fascynacji. Wywiady zostały rozbudowane o przypisy z sylwetkami historycznych twórców i zjawiskami, a tekst uzupełnia masa zdjęć.
– Polska od dekad jest znaczącym eksporterem mebli. W latach 60. XX w. Ikea zlecała produkcję polskim fabrykom, w 2021 r. 90 proc. produkcji przemysłu meblarskiego trafiło na rynki zachodnioeuropejskie – mówi Aleksandra Koperda. – Jednak od paru lat, oprócz samego wykonawstwa, to polski dizajn zyskuje na popularności – dodaje. Żeby zbadać zjawisko, Koperda przygląda się bliżej jego twórcom. A czytając wywiady, trudno samemu nie wyciągać wniosków i nie pokusić się o snucie równoległej narracji.
Nazwiska, zjawiska, postawy, czyli porządkowanie sceny dizajnu w Polsce
Z jednej strony króluje pochwała prostoty, racjonalne, odpowiedzialne podejście do projektu jako przedmiotu, który jest kosztowny dla planety. Krystian Kowalski przyznaje, że na początku swojej drogi był przytłoczony liczbą dobrych projektów i klasyków dizajnu na światowym rynku, jako młody projektant czuł rodzaj tremy, naturalną obawę powielania i nadprodukcji. Dziś jako uznany dizajner uważa, że niezbywalną cechą dobrego wzornictwa jest jego trwałość i naprawialność. Deklaruje, że sam kupuje tylko to, co jest mu rzeczywiście potrzebne i wytrzyma stylistycznie próbę czasu: czy dana rzecz „w przyszłości będzie mogła stać się klasykiem dla moich dzieci”, jak mówi.
Szymon Hanczar jest minimalistą, w 2009 r. zamieszkał w zaprojektowanym przez siebie 13-metrowym mieszkaniu. Na jeden z ulubionych elementów konstrukcji tworzonych przez siebie mebli wybrał kantówkę. – Rozwiązanie to nie wymaga dodatkowej obróbki powodującej straty materiału – tłumaczy w książce. Choć jednocześnie z rozmachem używa barw, malując krzesła Honza na pastelowe kolory przeniesione wprost z kontrowersyjnego Solpolu. – Była to ikona lat 90., czasów, kiedy czuliśmy, że możemy wszystko – mówi.
Innym wyraźnym zjawiskiem jest postawa wynalazcy, potrzeba pracy nie tyle nad rysunkiem w komputerze, ile szukanie formy przez kontakt z materiałem, naginanie granic narzuconych przez technologię, sprawdzanie zarówno tradycyjnych, zacierających się już technik, jak i nowinek. Wojciech Mierzwa przyznaje, że „akt wymyślania jest uzależniający”, i opowiada o ekologicznych meblach powstałych w technice druku wielkogabarytowego. Płynna forma krzesła Antropo może wydawać się „ciągnąca” i „złapana”, jednak jak dowiadujemy się w rozmowie, starannie zaprojektowany kształt, bazujący na wycinkach koła, jest nie tylko zjawiskowy wizualnie i ergonomiczny, lecz także odpowiednio sztywny, niesprężynujący.
Agnieszka Bar gorące płynne szkło odciska w wiklinowych koszach wyplatanych na Kaszubach i uzyskuje w ten sposób zaskakującą fakturę. – Poszliśmy z hutnikami na żywioł, pojawiło się przy tym sporo dymu, doszło nawet do tego, że przyjechał wóz strażacki – wspomina.
Arkadiusza Szweda Aleksandra Koperda nazywa za to „piratem pracy z porcelaną”. Twórca nieskazitelny biały serwis dekoruje śladami dłoni osób pracujących przy linii produkcyjnej. Tworząc kubki, odwraca proces do góry nogami, a delikatny arystokratyczny materiał, jakim jest porcelana, łączy ze „śmieciami” – balonami czy rajstopami. Eksperyment, nieprzewidywalność to elementy wpisane w jego drogę, podobnie jak krótkie serie. – Kto powiedział, że wzornictwo przemysłowe musi być masowym produktem? – pyta Szwed.
Misja: Edukacja
Tymczasem Jo Jurga, z wykształcenia architektka i projektantka, a z powołania badaczka, deklaruje, że nie chce projektować już kolejnych przedmiotów. Woli znajdować nowe funkcje w tych istniejących. – Chcę uczyć ludzi projektować doświadczenia. Sprzedawanie innych produktów niż wiedza nie jest dla mnie – mówi, wskazując, czym może być nowoczesne myślenie o dizajnie. Tę ścieżkę rozwija Agnieszka Jacobson-Cielecka, zauważając, że przyszłość dizajnu tkwi w pracy zespołowej. – Projektanci mają działać po coś i dla kogoś. To wymaga bardzo złożonych kompetencji: pokory, odwagi, cierpliwości, wnikliwości. Dyscypliny naukowca, dokładności inżyniera i wrażliwości artysty – wylicza, dodając, że dla niej wciąż jedną z podstawowych wartości pozostaje piękno. Nawet jeśli subiektywne i umowne, to przykuwające wzrok i uwagę. Kluczowe, żeby zaangażować emocjonalnie odbiorcę, wzniecić jego pożądanie.
Choć wydaje się, że w selekcji Aleksandry Koperdy brakuje kilku nazwisk, a listę zdominowali mężczyźni, to „Teraz polski dizajn” można potraktować jako katalog współczesnego rodzimego wzornictwa, które powinno stawać się alternatywą dla mniej lub bardziej oryginalnych „klasyków światowego dizajnu” wypełniających modne polskie wnętrza. To książka idealna do niespiesznego przeglądania na kanapie – album wciąż chce się wertować i znajdować w nim nowe wątki – ale przede wszystkim realizuje misję edukacyjną. – Miałam poczucie, że brakuje na polskim rynku opracowania zbierającego projekty powstałe w ostatnich kilku latach – przyznaje Aleksandra Koperda i wypełnia tę niszę.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.