Kopenhaga przyciąga miłośników designu, mody i kuchni. Tamtejsze pracownie architektoniczne wyznaczają trendy na równi z restauracjami. Oto najpiękniejsze kawiarnie, lokale i bary w stolicy Danii.
Kulinaria to moja praca, design – wielka pasja. W żadnym innym mieście te dwa światy nie przenikają się i wzajemnie nie napędzają tak, jak w Kopenhadze.
Iluka: Perfekcja smaku i designu
Szef kuchni, Beau Clugston, który doświadczenie zdobywał w Nomie, w kreatywny sposób traktuje lokalne składniki, nadając im niemalże egzotycznego charakteru. Dania są kolorowe, wibrujące od smaków, lekkie, intrygujące, jak choćby moja ulubiona surowa, lekko marynowana makrela podawana z letnim agrestem czy porzeczkami. Ale Iluka to też uczta dla oka. Restauracja znajduje się w białej kamienicy, w zacisznej uliczce dzielnicy Indre By, przywołującej na myśl zaułki Paryża albo Nowego Jorku. Gdy przekroczy się jej próg, od razu lądujemy w innej rzeczywistości – mocnej od prostych linii i form oraz wyrazistych kolorów. Trochę tu Kopenhagi, trochę nieujarzmionej, odległej Australii, z której pochodzi szef kuchni. Po wejściu w oczy rzuca się karminowa, lekko drapowana kurtyna, stanowiąca tło dla krzeseł z kopenhaskiej manufaktury Brdr. Kruger. W całym wnętrzu umiejętnie połączono surowość materiałów (beton, stal) z ciepłymi plamami kolorów.
Noma: Drugi dom
Filozofia Nomy opiera się na korzystaniu z tego, co lokalne, nawet jeśli te składniki odbiegają od tego, co zwykle pojawia się na talerzach. Ta sama filozofia przyświeca wystrojowi Nomy (a właściwie nowej Nomy, bo obecna siedziba restauracji jest drugą w jej historii).
Za projekt budynku restauracji odpowiadało jedno z najbardziej uznanych duńskich studiów architektonicznych, Bjarke Ingels Group. Budynek znajduje się na dawnych terenach wojskowych, a część jego bryły wchodzi w porośniętą dziką roślinnością skarpę. Centralnie ulokowane wejście przywołuje na myśl duńskie stodoły, a wraz ze zmianą sezonu fasada z pionowych desek zyskuje nową dekorację, np. z tysięcy morskich muszli albo bukietów warzyw. Za wystrój wnętrz budynku odpowiada kopenhaskie studio Davida Thulstrupa. Szefowi kuchni oraz współwłaścicielowi Nomy, René Redzepiemu, zależało, by restauracja miała bardziej domowy charakter. I to przyświecało projektantom wnętrz, którzy sięgnęli po naturalne materiały (drewno na ścianach, kamień na podłodze, cegły z jasnej gliny, specjalnie zaprojektowane drewniane meble). David Thulstrup odpowiadał także za projekt oświetlenia, dobór dzieł sztuki oraz elementów vintage.
Apotek 57: Dwa w jednym
Kawiarnia dzieli przestrzeń z showroomem jednego z najciekawszych duńskich brandów designerskich, Studio Frama. Przychodząc do Apotek 57 na śniadanie, usiądziecie na taboretach lub krzesłach z logo firmy, tosty francuskie z mascarpone i kumkwatem czy zielona herbata będą wam podane w prostej ceramice, a towarzyszyć im będą sztućce zaprojektowane także dla Framy.
Lille Blå: Mały niebieski
Dokładnie taki jest wine bar przy ulicy Esplanaden. Motywem przewodnim jest kobalt. Po przekroczeniu progu kolor wręcz w nas uderza. Barwę oprawiono jedynie drobiazgami – staroświecką gablotą kryjącą kieliszki czy obrazami zdobiącymi salę ze wspólnym stołem, przy którym odbywają się degustacje.
Brasserie Prins: Paryska sztuka
Królują tu francuskie, ale mniej oklepane klasyki: troć z sosem szczawiowym i rakami, inspirowana ikonicznym zdaniem Pierre’a Troisgrosa, karczochy zapiekane z kozim serem czy île flottante z rabarbarem. Wystrój tworzą mocne barwy ścian (chanelowska czerwień w jednej, większej sali oraz soczysta, głęboka zieleń w drugiej) oraz obrazy z zaprzyjaźnionych galerii.
Alouette: Z warsztatu do jadalni
Gros elementów wystroju restauracji powstaje w manufakturze mebli Københavns Møbelsnedkeri, która mieści się pod tym samym adresem, praktycznie pod podłogą restauracji. Meble z Københavns Møbelsnedkeri są tworzone ręcznie, ze szlachetnych gatunków drewna. Dopracowane w detalach, zachwycają lekkością oraz ponadczasowymi wzorami nawiązującymi do duńskiej klasyki lat 50. i 60. XX w. W Alouette znalazły dom w loftowej, przeszklonej przestrzeni na górnym piętrze poprzemysłowego budyneczku z czerwonej cegły, w towarzystwie mozaikowego parkietu, roślin doniczkowych oraz grubych tkanin o ciepłych kolorach. Jest nowocześnie, a jednocześnie kojąco – dokładnie taka jest też kuchnia Alouette, za która odpowiadają Nick Curtin i Andrew Valenzuela.
Ved Stranden: Miejsce z historią
Wizyta w tym wine barze może stanowić namiastkę wizyty w sklepie z designem vintage. Po wejściu wita pamiątka z przeszłości lokalu – przepięknie zachowany regał oraz kontuar, zza którego sprzedawano kiedyś herbatę. W kolejnych salach czekają miejsca na gości: przy stołach i stolikach, dla kilku osób i zakątki, by celebrować ulubione wino z sobą samym, sofy, krzesła, fotele, w zależności od nastroju i potrzeby.
Sanchez Cantina: Nowy Meksyk
Rosio Sanchez, twórczyni restauracji spod tego szyldu, na nowo zdefiniowała kuchnię meksykańską, tworząc ją na bazie lokalnych składników. Podobny wydźwięk ma wnętrze, w którym próżno szukać klisz. Nie ma sombrer ani kolorowych czaszek czy piniat pod sufitem – są za to mocne kolory, ale w stonowanych odcieniach, jakby wybieliło je meksykańskie słońce. Za projekt wnętrz odpowiadało studio OEO, które ma na koncie także realizację wnętrz dwugwiazdkowej kopenhaskiej restauracji Kadeau.
Apollo Bar: Dobry miks
Wystrój baru w muzeum sztuki Kunsthal Charlottenborg to eklektyzm w najlepszym wydaniu – kinkiety z bliźniaczo złożonych muszli, kolory z palety lat 60., obleczone batystem abażury zestawione z ikonicznymi lampami Louisa Poulsena. Ale zamiast natłoku wrażeń – mocne elementy nadające wnętrzom charakteru.
Café Duse: Scenografia z filmu Wesa Andersona
Herbaciarnia z cukiernią nazwę zawdzięcza włoskiej aktorce, Eleonorze Giulii Amalii Duse. Taką patronkę dla lokalu wybrała odpowiadająca za podawane tu smakołyki mistrzyni cukiernictwa o włoskich korzeniach, Melissa Forti. W witrynie czekają zarówno filigranowe włoskie kruche ciasteczka w najróżniejszych smakach, crostaty z konfiturami i torty. Do słodkości polecana jest herbata z bogatej selekcji podawana w srebrnych imbrykach i porcelanowych filiżankach. Siedzi się tu na pluszach, aksamitach i marmurze, przy przytłumionym świetle wpadającym przez kotary.
Więcej o modnych miejscach przeczytacie w pierwszym wydaniu „Vogue Living”.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.