„Dobry Wzór”, czyli najstarszy polski konkurs wzorniczy, obchodzi 30. urodziny. Z tej okazji Maria Jeglińska-Adamczewska zajrzała do archiwów Instytutu Wzornictwa Przemysłowego w Warszawie, wybrała najciekawsze projekty, z których ułożyła retrospektywną wystawę o trzech dekadach rozwoju designu w Polsce.
– To nie jest kompleksowy obraz tego, co działo się w polskim designie na przestrzeni trzech dekad, bo konkurs wyróżnia projekty wprowadzone do masowej produkcji dostępne na rynku – mówi Maria Jeglińska-Adamczewska, zaznaczając, że brak tu reprezentacji autorskiego czy rzemieślniczego nurtu. – Na pewno jednak te obiekty portretują przemianę. Widać wyraźnie, kiedy wkroczył kapitalizm, wprost depcząc dorobek poprzednich lat. Potem był etap zaistnienia przemysłu w nowych realiach. Później skok rozwojowy po przyjęciu Polski do Unii Europejskiej, wreszcie rewolucja wprowadzona przez internet i rozwój technologii produkcyjnych – dodaje.
A co jest charakterystyczne dla ostatnich kilku lat?
– Wykorzystywanie nowych możliwości technologicznych przy jednoczesnym zwrocie ku tradycyjnym technikom. Choć nie jestem pewna, czy ten trend jest widoczny na wystawie – dodaje Jeglińska-Adamczewska. Gdy pytam o wspólną cechę projektantów z Polski, odpowiada, że jest nią innowacyjność. – Kiedyś po zaskakujące rozwiązania sięgano z niedostatku, dziś innowacyjność umożliwia wytyczenie indywidualnej ścieżki. Według niej świadczy o tym chociażby rozwój marki Tylko, której regał został nagrodzony w 2016 r. – To jest de facto projekt aplikacji, który opierając się na określonych rozwiązaniach, pozwala klientowi samodzielnie stworzyć mebel na dowolny wymiar – tłumaczy Jeglińska-Adamczewska, podkreślając, że rewolucja nie sprowadza się tylko do maksymalnej customizacji mebla przez określenie przez klienta rozmiaru, typu wykończenia czy koloru. Nie chodzi wyłącznie o włączenie odbiorcy w proces projektowy czy przekazanie mu decydującego głosu o finalnym kształcie mebla. Rewolucyjny jest sam proces produkcji.
– Odpowiednio wykończone elementy ze sklejki można przecież wycinać CNC [precyzyjnie na wymiar – przyp. red.] w dowolnym punkcie świata. Żeby dostać się na rynek amerykański, nie trzeba ani transportować mebli, ani budować własnej fabryki – wyjaśnia, tłumacząc ekologiczne, ekonomiczne i logistyczne aspekty, które przekazana klientowi intuicyjna aplikacja maksymalnie uprościła.
Surowe lata 90. i walka o tożsamość
Pierwszy eksponat w podróży przez historię „Dobrego Wzoru” to porcelanowy serwis obiadowo-kawowy „Mateusz” z Ćmielowa. W oryginalnym katalogu z 1993 r. nie pada nazwisko projektanta, bo choć był uznawany za artystę, nie miał jeszcze statusu gwiazdy czy ambasadora marki, jak jest to przyjęte dziś. Widnieje za to informacja o ustanowionej rok wcześniej nagrodzie „Teraz Polska”, która doskonale opisywała konsumenckie nastroje. Umieszczając hasło w barwach narodowych na produktach, z dumą informowano o ich rodzimym pochodzeniu, bo były one rzadkością na rynku pełnym importowanych dóbr. Ponadto nagroda miała wzmacniać prestiż lokalnych marek: po latach niedoboru i wręcz zapaści przemysłu zaufanie klientów do krajowych produktów trzeba było zdobywać na nowo.
„Made in Poland” w powszechnej opinii oznaczało najcześciej tańsze, ale też niemodne i nietrwałe, co dziś z perspektywy kilku dekad wydaje się jednak dużym uproszczeniem i przejawem kompleksu.
– We wczesnych latach 90. były nagradzane świetne projekty wytwarzane przez branże przemysłu, z których słynęliśmy, jak szkło i ceramika – mówi Jeglińska-Adamczewska i dodaje: – Co ciekawe, w tych segmentach pracowało dużo kobiet, które miały sporo twórczej wolności. Na dowód pokazuje misę na owoce projektu Bogumiły Jung z Huty Szkła „Irena” nagrodzoną w 1995 r. – Kontrasty, kobaltowy kolor, kształt są dla mnie pochodną projektów Alessandra Mendiniego czy Ettore Sottsassa – mówi i zauważa, że te formy choć lekko retro, są wciąż bardzo aktualne, podobnie jak zestaw sztućców Flame marki Gerlach z 1997 r., który wciąż jest w sprzedaży. Eleganckie stalowe sztućce z płomyczkiem, wykończone na wysoki połysk, niezmiennie cieszą się popularnością.
Wiele projektów – jak modne niegdyś meble skrzyniowe – nie przetrwało próby czasu, ale uniwersalne okazały się na przykład projekty Tomasza Augustyniaka z wczesnych lat 2000. dla Com40. – Bardzo proste formy sprawdzają się zarówno w przestrzeni publicznej, jak i domowej. Nie zdziwiłabym się, gdyby taki komplet został wprowadzony do produkcji dzisiaj – mówi Jeglińska-Adamczewska, podkreślając, że przełom stuleci był ważnym momentem dla branży, bo na rynku pojawiły się zachodnie pisma wnętrzarskie oraz IKEA, która coraz mocniej kształtowała rynek i świadomość konsumencką. –IKEA na całym świecie funkcjonuje jako pierwszy kanał edukacyjny. I również wpisuje się w historię „Dobrego Wzoru” – w 2006 r. zostało nagrodzone krzesło Ellan projetku Chrisa Martina. – podkreśla, dodając, że firma jak żadna inna masowa marka od lat eksponuje projektantów poszczególnych produktów, którym nadaje też konkretne nazwy. Natomiast w sklepowych ekspozycjach podkreśla elementy funkcjonalne, znajduje nietypowe zastosowania i otwarcie komunikuje optymalizację produkcji i transportu oraz wpływ tych czynników na cenę. A na końcu tego procesu angażuje klienta w samodzielne składanie mebla.
Nowe milenium, czyli nowe szanse
– Wczesne lata 2000. niosą już lawinowe zmiany. To efekt rozwijającego się rynku, ale też sytuacji gospodarczej i przyjęcia Polski do Unii Europejskiej, co wiązało się z polepszeniem sytuacji w eksporcie i uzyskaniem dofinansowań unijnych w 2010 r. Dla mnie najciekawszy jednak jest fakt, że spośród nagrodzonych prac autorzy aż czterech projektów zdecydowali się założyć własne marki i odnieśli sukces – zauważa, mając na myśli takie marki, jak Zieta (2008), Tylko (2016), Zaczyn (2017) i UAU Project (2020). Nie sposób te projekty ze sobą zestawiać czy porównywać, bo każdy powstał w innym modelu biznesowym, na inną skalę i w oparciu na odmiennych technologiach. Oskar Zięta stworzył własną technologię FiDU (Freie Innendruck Umformung), w której wycięte z blachy kształty są zgrzewane, a następnie niczym balony pompowane pod ciśnieniem. W ten sposób projektant uzyskuje drobne przedmioty – wazony, stołki, stoły, jak również obiekty małej architektury. Ostatnio Zięta tworzy także obiekty kolekcjonerskiego designu, a jego prace można oglądać na wystawach w prestiżowej warszawskiej galerii Raster.
Funkcjonalne wzornictwo poprzez łączenie rzemieślniczego doświadczenia oraz współpracy z fabrykami o długiej tradycji, takimi jak Hefra czy Zakłady Porcelany Stołowej „Karolina”, tworzy Zaczyn, czyli projekt Marty Niemywskiej-Grynasz i Dawida Grynasza.
Z kolei UAU Project, studio Justyny Fałdzińskiej i Miłosza Dąbrowskigo, techniką druku 3D produkuje obiekty, które choć są w pełni funkcjonalne, to stanowią konceptualny sprzeciw wobec masowości i seryjności przedmiotów. UAU Projekt sięga po wirtualną estetykę i abstrakcyjny sposób myślenia o obiekcie, a jednocześnie bardzo dba o aspekt ekologiczny – produkuje tylko na zamówienie z ekologicznego materiału PLA, realizując zupełnie nowy, autorski model designu.
Oglądając wystawę, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że nie ma gotowego przepisu na sukces. Przejawia się za to wiodąca potrzeba realizowania własnej koncepcji, przekraczania granic i sprawdzania się na różne sposoby. Niezmienne pozostaje to, że trwały sukces opiera się na dobrym przyjęciu przez rynek i uznaniu środowiska, które w projekcie odnajduje interesujące wyzwania i zjawiska.
– Idealnym podsumowaniem jest cytat Wandy Telakowskiej, który przywołuję na wystawie, że najważniejszym jest, by tworzyć „dobra masowo produkowane, które mają wartość gospodarczą, ale także kulturową” – puentuje Maria Jeglińska-Adamczewska.
Wystawę można oglądać w Instytucie Wzornictwa Przemysłowego od 10 grudnia 2023 r. w godzinach: pon.-pt.: 11-19, sob.-nd.: 12-19.
Wystawie będzie towarzyszył wirtualny spacer 3D dostępny na stronie internetowej Instytutu Wzornictwa Przemysłowego i obszerne relacje w mediach społecznościowych.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.