Znaleziono 0 artykułów
09.07.2024

Reżyser Magnus von Horn kręci filmy mroczne, tajemnicze i świadome społecznie

09.07.2024
Magnus von Horn (Fot. Kacper Żywicki)

Wszystkie trzy filmy Magnusa von Horna trafiły do Cannes. W tym roku mieszkający w Polsce szwedzki reżyser przyjechał na festiwal z czarno-białym horrorem „Dziewczyna z igłą”.

Nasi wspólni znajomi zapewniają, że nie spotkam milszego człowieka. A koledzy z filmówki wspominają go jako najzdolniejszego studenta. Etiudy, które były nagradzane, Magnus von Horn kręcił jeszcze przed dyplomem w Łódzkiej Szkole Filmowej. Za debiutanckie „Mleczaki” (2007) otrzymał wyróżnienie na Wiośnie Filmów, a za „Echo” (2008) – Srebrnego Lajkonika na Krakowskim Festiwalu Filmowym. Pełnometrażowy debiut – „Intruz” (2015) – zdobył statuetki w Polsce (m.in. Złote Lwy za najlepszą reżyserię i nominację do Orłów) i w Szwecji (Złoty Żuk dla najlepszego filmu). Jego premiera odbyła się w Cannes w sekcji Directors’ Fortnight, kolejny film, „Sweat”, trafił do oficjalnej selekcji w 2020 roku, gdy festiwal ostatecznie odwołano z powodu pandemii, „Dziewczynę z igłą” pokazano w konkursie głównym obok nowych produkcji Yórgosa Lánthimosa, Davida Cronenberga czy Paolo Sorrentino.

Magnus von Horn od dzieciństwa kręcił amatorskie filmy 

Magnus urodził się w 1983 roku w Göteborgu, dorastał w dostatnim podmiejskim Kullavik, wychował się w rodzinie inżynierów o arystokratycznych korzeniach. Babcia kochała kino, ciotka zajmująca się dystrybucją filmów podrzucała mu kasety VHS, potem sam chodził do wypożyczalni. Pierwsze filmowe wprawki kręcił jako nastolatek kamerą miniDV, a nagrania montował nocami na domowym komputerze w programie iMovie, z którym pracuje zresztą do dziś. – To były impresje, kolory, teledyski. Nie miałem do dyspozycji aktorów. Nie myślałem o tym, czy mam talent, ale wiedziałem, że jestem cierpliwy. W ciągu wielu lat pracy miewałem momenty, gdy chciałem rzucić reżyserię, ale film wciąż do mnie wracał. Tak samo działa to z pomysłami, które odkładam w głowie na później. Gdy po wielu dniach nadal mnie interesują, realizuję je – mówi. 

Magnus von Horn przyjechał ze Szwecji na studia do łódzkiej Filmówki 

Po maturze studiował filmoznawstwo w rodzinnym mieście, pracował w firmie produkcyjnej, aż w końcu wyjechał do Polski. – Ucieczka? Nie, przygoda – mówi. Z dostatniej Szwecji trafił do siermiężnej Łodzi pierwszej połowy lat dwutysięcznych. – Polacy są konfrontacyjni, Szwedzi od konfrontacji uciekają. Za Szwecją tęskniłem przez pierwsze pięć lat. Teraz nie myślę już o powrocie. Od 18 lat jestem formowany przez polską rzeczywistość – mówi. Widzi zmiany, jakie dokonały się w Polsce, ale podkreśla, że wciąż panują tu dziki kapitalizm, indywidualizm, brak zaufania do systemu. – Kombinowanie, a nie współpraca. Bogaci wspierają bogatych – uważa von Horn. 

Łódź wybrał, bo oglądał Kieślowskiego, Skolimowskiego, Wajdę. – Chciałem robić takie filmy, jakie sam lubię oglądać. Ta szkoła nie jest ani dla tych, którzy stawiają na superprodukcje, ani dla tych, których kuszą eksperymenty rodem z galerii sztuki. Tu liczy się historia – klasyczna opowieść opakowana w niepowtarzalną formę – mówi Magnus. 

Materiał ukazał się na łamach wakacyjnego wydania „Vogue Polska” z dodatkiem „Vogue Polska Travel”. Zamów już dziś z dostawą do domu i jedną z dwóch okładek do wyboru.

 
Anna Konieczyńska
  1. Ludzie
  2. Portrety
  3. Reżyser Magnus von Horn kręci filmy mroczne, tajemnicze i świadome społecznie
Proszę czekać..
Zamknij