Czy Rhaenyra Targaryen to nowa Daenerys? W wyczekiwanym prequelu „Gry o tron” księżniczka, w którą wcielają się Emma D'Arcy*, ma białe pukle i włada smokami, ale, jak zapewniają D’Arcy, to postać całkiem inna niż jej potomkini. Akcja „Rodu smoka” rozgrywa się blisko 200 lat przed czasami hitowej serii. – Ten serial przygląda się ewentualności upadku patriarchatu – mówią D’Arcy.
Choć „Ród smoka” to prequel, media będą ze zrozumiałych powodów widzieć w Rhaenyrze następczynię Daenerys. Czy ta świadomość była znośna, czy wisiała nad wami jak zły duch?
Oczywiście założenie na głowę charakterystycznej białej peruki wiąże się z ogromną presją, zresztą mieliśmy szansę rozmawiać o tym z Emilią Clarke. Na pewno Rhaenyrę, tak jak Daenerys, napędza targaryeński ogień i obie muszą się nauczyć, kiedy dać mu się ufnie ponieść, a kiedy lepiej go zgasić. Ale poza tym to dwie całkiem inne osoby, to wiemy na pewno. Myślę, że widzowie szybko się z nami zgodzą.
Wasza bohaterka zostaje wyznaczona przez ojca, króla Viserysa, na dziedziczkę tronu jako pierwsza kobieta w historii. Ale jeszcze przed tym Rhaenyra na co dzień walczy z przeciwnościami bardzo patriarchalnego świata. Jak postrzegacie te zmagania, także jako osoba niebinarna?
Rhaenyra ma wrażenie, że sposób, w jaki odbiera ją świat, nie pasuje do tego, kim ona się czuje. Władza, jaką w teorii nadaje jej tytuł, nie ma nic wspólnego z możliwościami reprezentowanej przez nią płci. Wydaje nam się, że nasza bohaterka jest w pełni świadoma dynamiki genderowej i tego, jak płeć definiuje sposób życia i możliwości. W teorii powinna mieć podobne możliwości, co jej wuj Daemon, a jednak zasady, jakich mają przestrzegać, są całkowicie odmienne. Rhaenyra nieustannie stara się zdobyć stereotypowo męskie przywileje i wolność, w każdej dostępnej formie. Te zagadnienia dla nas osobiście pozostają szalenie interesujące.
W „Rodzie smoka” znalazło się bardzo dużo miejsca dla silnych, złożonych bohaterek kobiecych.
Ten serial przygląda się ewentualności upadku patriarchatu i jest to jeden z głównych powodów, dla których bierzemy udział w tym projekcie. Myślimy, że to wspaniała motywacja, by wrócić do świata Westeros. W naszym odczuciu centralnym wątkiem, wokół którego zbudowana jest akcja serialu, jest przyjaźń dwóch niesamowicie inteligentnych kobiet – Rhaenyry Targaryen i Alicent Hightower [tę rolę grają Emily Carey i Olivia Cooke – przyp. red.] – kłody pod nogi nieustannie rzuca im patriarchalny system, w jakim przyszło im żyć. W patriarchacie wciąż usiłuje się kontrolować kobiety – zasiewając między nimi konflikty, stawiając między nimi mury, napuszczając na siebie nawzajem. W „Rodzie smoka” mamy dwie bohaterki, które wbrew tej opresyjnej strukturze, próbują się zjednoczyć i ocalić swoją relację. Z Miguelem Sapochnikiem, jednym z reżyserów i producentów „Rodu...”, bardzo dużo rozmawialiśmy na ten temat. Serial jest opowiadany z punktu widzenia dwóch kobiet, mimo że realia, w których one funkcjonują, są supermęskie.
Czy musieliście ustalić z Milly Alcock, aktorką grającą młodą Rhaenyrę, wspólną receptę na waszą postać? Czy całkiem osobno budowaliście role?
Nie było takiej potrzeby. Głównie dlatego, że – przynajmniej my tak czujemy – bycie nastolatkiem, a potem dorosłą osobą oznacza bycie dwójką zupełnie różnych ludzi. Co ciekawe, kiedy wreszcie pokazano nam gotowe odcinki, i tak mieliśmy z Olivią Cooke wrażenie, jakbyśmy oglądali domowe taśmy wideo, nagrane lata temu o naszych postaciach – łączyło nas z tymi młodszymi wersjami siebie uczucie ogromnej bliskości.
Mam wrażenie, że „Ród smoka” odrobił lekcję, której „Gra o tron” dopiero musiała uczyć się na bieżąco. Ten serial, mimo osadzenia w niezdefiniowanej przeszłości, naprawdę idzie z duchem czasu. Zafascynowało mnie na przykład, że płodność, ciąża i poród są na ekranie pokazane jako narzędzia walki i pole wojny, mizoginia w świecie władzy została podkreślona i napiętnowana. Jak sądzicie, który wątek najmocniej rezonuje ze współczesnością?
Jednym z tych kluczowych tematów jest brak przywódczyń w świecie władzy. Serial stawia pytanie, które zadaje sobie pewnie wiele prawdziwych przywódczyń: „Jeśli jesteś kobietą, która zamierza rządzić, to jak przekonasz elektorat, swoich męskich podanych, że nie jesteś kimś Obcym, Innym”? Jak odwrócić pełne uprzedzeń schematy? To jest bardzo trudne, o czym świadczyć mogą statystyki – przecież w 2022 r. wciąż wybieramy na naszych liderów głównie mężczyzn. Między innymi dlatego w naszym odczuciu to niezwykle adekwatne pytanie. Oczywiście mocno rezonuje też wątek prawa kobiet do decydowania o swoim ciele, o cielesnej autonomii – ta sprawa odnosi się do współczesności w stu procentach. Co więcej, decydując się na udział w serialu, nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak mocno te pytania będą wybrzmiewać w czasie premiery. Dziś są być może jeszcze bardziej palące, niż kiedy zaczynaliśmy pracę na planie.
W „Grze o tron” nie tylko widzom czasami trudno było się połapać, kto jest czyim kuzynem, wnukiem lub kochankiem. Te rodzinne i towarzyskie zależności bywają u George’a R.R. Martina naprawdę bardzo skomplikowane. Pojawiały się u was tego typu wątpliwości podczas zdjęć?
Zdecydowanie tak! Dotyczące na przykład tego, kogo gra koleżanka z planu. Ale w pierwszym sezonie mieliśmy ułatwione zadanie, ponieważ zaczynamy od bardzo skupionej, skondensowanej akcji, de facto opisując napięcia pomiędzy trzema rodami: Targaryenami, Hightowerami i Velaryonami. Do tego większość akcji rozgrywa się na początku w rodzinnej posiadłości Targaryenów. Dla aktorów to jest naprawdę wielka pomoc, móc się tak poznać, zanim historia zabierze nas w podróż gdzieś o wiele dalej.
„Ród smoka” to produkcja wysokobudżetowa, zrealizowana z wielkim rozmachem. Co w szczególności wyróżnia to doświadczenie zawodowe na tle innych waszych ról?
W naszym przypadku odpowiedź jest bardzo prosta – wszystko. To nasza pierwsza rola w produkcji, która byłaby niesiona siłą tak ogromnego komercyjnego sukcesu i tak jakościowo realizowana. Byliśmy przyzwyczajeni do innych standardów. Na przykład do zbudowanych na potrzeby filmu korytarzy, które prowadzą donikąd. A tutaj zbudowali nam cały zamek, co było czymś cudownym, bo pozwalało między innymi kręcić ujęcia, w których jeden bohater idzie za drugim non stop przez 10 minut, rozmawiają, przemieszczając się. Zbudowanie takiego planu pozwala też poczuć przynależność do przestrzeni. Po kilku miesiącach od pierwszego klapsa było normalne, że witamy się, mijając na dziedzińcu, dekoracje stały się naszym domem. To tylko umożliwiło wlanie większej porcji realizmu do naszej pracy.
Jednym z flagowych obrazków z „Gry o tron” jest Daenerys ujeżdżająca smoka. Tutaj smoki również się pojawiają. Krążą zakulisowe legendy, że w rzeczywistości to, co na ekranie wygląda jak spektakularna bestia, jest piłką tenisową na patyku. Jak kręci się takie sceny?
Na pierwsze zdjęcia ze smokiem przyszłyślimy spóźnieni z jakiegoś powodu i w nie najlepszym humorze. Nic wielkiego, zwykła chandra. Ale szybko się rozpogodziliśmy. Wygląda to tak: na planie mamy animatroniczny szkielet, na którym siedzi aktor ujeżdżający smoka, a reżyser dysponuje miniaturką tego szkieletu. One są ze sobą połączone tak, że reżyser, ruszając miniaturką, jest w stanie kontrolować trajektorię lotu dużego smoka, na którym siedzi aktor. Z technologicznego punktu widzenia to naprawdę niesamowita rzecz. Najtrudniej jest udawać, że rzeczywiście kieruje się smokiem. Ale kiedy uda się już odkryć, jak to wiarygodnie robić, całe zadanie zamienia się w naprawdę fantastyczne, wzmacniające doświadczenie. Jest to świetną zabawą do tego stopnia, że na planie zdarzało się nam zbierać cięgi, bo za bardzo się podczas tych scen uśmiechaliśmy, a przecież chodziło o to, żeby udawać bardzo, bardzo poważnych.
„Ród smoka”, twórcy: Ryan J. Condal, George R.R. Martin; serial dostępny na HBO Max
* Emma D'Arcy używa zaimków they/them (oni/ich). Więcej o zaimkach osób niebinarnych przeczytasz pod linkiem.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.