Specjalnie na warszawską edycję festiwalu SCOPES driven by Porsche Johanna Jaskowska stworzyła interaktywną instalację oraz instagramowy filtr. Futurystyczna sztuka digitalowa to jej domena. – Gdy mówimy o cyborgach, wyobrażamy sobie roboty z podoczepianymi kablami, a przecież dzisiejsza technika jest coraz bliższa ludzkiemu ciału –mówi francuska projektantka. Rozmawiamy m.in. o twórczości cyfrowej, starych filmach SF i poszerzaniu ludzkich zmysłów.
Dzięki jej cyfrowym eksperymentom ludzkie twarze zmieniają się w lśniącą rtęć, mienią się kolorami jak opalizująca benzyna lub przyoblekają w transparentny niby plastik. Przypominają bardziej cyborga niż człowieka. Kiedy indziej ciało rozpływa się w powietrzu albo emanuje chromatyczną aurą. Te futurystyczne efekty są dziełem Johanny Jaskowskiej. Z filtrów jej projektu korzystają dziś miliony użytkowników Instagrama, wśród nich Teddy Quinlivan, Grimes, Lil Miquela, a nawet Sophia the Robot. Digitalowa twórczość Jaskowskiej to hybryda sztuk wizualnych, technologii i przestrzeni wirtualnej. Działając w obszarze rzeczywistości rozszerzonej (augmented reality, AR), artystka bada, w jaki sposób najnowsze technologie mogą odmieniać lub usprawniać naszą percepcję.
Johanna Jaskowska jest absolwentką paryskich uczelni École Estienne i EPSAA, gdzie studiowała komunikację wizualną oraz multimedia. Zdobyte tam umiejętności projektowania grafiki digitalowej okazały się przydatne w kreowaniu mappingu i wizualnych projekcji, które początkowo jako VJ-ka prezentowała w klubach techno. Po przeprowadzce do Berlina projektantka zaczęła eksperymentować z programami i aplikacjami AR. Tak powstały popularne na Instagramie filtry „Beauty 3000”, „Narcisse” czy „Badland”, które otworzyły przed artystką nowe ścieżki kariery. W ostatnich latach Johanna Jaskowska współpracowała z takimi gigantami, jak Nike, Farfetch, Xbox czy Adidas.
W ramach warszawskiej odsłony performatywnej konferencji SCOPES powered by Porsche Johanna Jaskowska przedstawi instalację połączoną z jej nowym instagramowym filtrem, a podczas wykładu „Face the Future” opowie o eksperymentowaniu i technologiach w sztuce.
Jak znalazłaś się w branży digital?
Kilka lat temu pracowałam w agencji reklamowej w Berlinie jako digital creative. Byłamtam częścią zespołu kreatywnego, a do moich zadań należało odnajdywanie nowych sposobów wykorzystania technologii w kampaniach. Obmyślałam, jak użyć interaktywnych instalacji, wirtualnej rzeczywistości, gier wideo – niekonwencjonalnych środków – w reklamie. Tradycyjne sesje fotograficzne czy spoty telewizyjne wydawały się staroświeckie. Trzeba było podejmować ryzykowne decyzje, aby stworzyć coś bardziej angażującego. Nie zawsze to wychodziło.
To wtedy wpadłaś na pomysł instagramowych filtrów?
Kiedy klienci odrzucili pomysł gry jako reklamy, pomyślałam sobie: „OK, to może filtr na Instagramie?”. To też metoda komunikacji, opowiadania historii. Każdy technologiczny pomysł sprawdzałam na sobie. Eksperymentowałam z tworzeniem efektów. Zaczęłam publicznie udostępniać prototypy, żeby zobaczyć, co działa, a co nie. Wtedy coś zaiskrzyło. Znalazłam własny język, własny wszechświat. Miałam przy tym niezłą zabawę. Oczywiście klient znów odrzucił ten pomysł, bo mu nie ufał. Tymczasem moje filtry stały się viralową sensacją. Trafiły wszędzie. Nagle korzystały z nich chyba cztery miliony użytkowników. Czyste szaleństwo.
Co w tych efektach zainteresowało cię najbardziej?
Ciekawią mnie technologie i nowe narzędzia. Najbardziej fascynujące jest jednak to, że mogą się ze sobą łączyć i miksować. Jeśli połączysz filtry z dziedziną beauty lub modą albo zmieszasz gry wideo z projektowaniem stron internetowych, powstaną wspaniałe rzeczy. Moje filtry, które wykorzystują rzeczywistość rozszerzoną, znane są z futurystycznego piękna, ale chyba to miksowanie jest najbardziej interesujące. Niektórzy deweloperzy technologii uważają, że wymyślone przez nich narzędzia mają tylko jedno zastosowanie. Ja wolę eksperymentować w różnych kierunkach.
Wspomniałaś o futurystycznym pięknie. Twoje prace można scharakteryzować też jako surrealistyczne science fiction. Jak określiłabyś swoją estetykę i skąd czerpiesz inspiracje?
To balans między czymś dziwnym i fascynującym, pomiędzy organicznym i sztucznym, niemal plastikowym. Intryguje mnie efekt płynności, kiedy rzeczy stałe zmieniają się w ciecz. To osobliwe, a zarazem bardzo satysfakcjonujące. Lubię futurystyczny look, który nie jest mroczny, lecz subtelny. Wolę, by przyszłość kojarzyła się pozytywnie, ponieważ do takiej dążymy. Nie chcę wyobrażać sobie postapokaliptycznego świata. Uwielbiam połączenie retro i futuryzmu. Stąd moja miłość do „Blade Runnera” czy surrealistycznych filmów Davida Lyncha. Najlepsze kino science fiction to tak naprawdę stare filmy: „Metropolis”, „2001: Odyseja kosmiczna”. Choć powstały wiele lat temu, snują wizje, które są teraz rzeczywistością: sztuczna inteligencja, AR, kontrolowanie rzeczy za pomocą ekranu lub głosu. Tak jak one inspirowały dzisiejszych inżynierów, tak i my możemy inspirować inżynierów jutra.
W twoich projektach jest też coś niepokojącego. Co sądzisz o idei humanoidalnych awatarów, cyborgów czy fuzji człowieka z technologią?
Myślę, że wszyscy jesteśmy cyborgami. Nasze życie jest zależne od technologii. Podporządkowaliśmy się urządzeniom. Nie możemy żyć bez dostępu do internetu. Nieustannie reprodukujemy, przetwarzamy i analizujemy dane, często nie zdając sobie z tego sprawy. To najdziwniejszy aspekt współczesnego społeczeństwa i świata. Postęp nastąpił tak gwałtownie, a zarazem tak płynnie, że nie zauważamy już, jak bardzo nasze istnienie uzależnione jest od technologii. Straciliśmy tego świadomość. Gdy mówimy o cyborgach, wyobrażamy sobie roboty z podoczepianymi kablami, a przecież dzisiejsza technika jest coraz bliższa ludzkiemu ciału. Dzieci wiedzą, jak obsługiwać tablet, zanim nauczą się czytać. Wszyscy korzystamy z rzeczywistości rozszerzonej, chociaż często sobie tego nie uświadamiamy lub nie wiemy, że tak to się nazywa. Technologia cały czas się rozwija. Kto wie, może za pięć, dziesięć lat będziemy nosić interaktywne soczewki i też do nich przywykniemy.
Powiedziałaś kiedyś: „Chciałabym stworzyć modną futurystyczną linię urządzeń elektronicznych, które poszerzyłyby ludzkie ciało”. Co miałaś na myśli?
Chodziło o koncept „Augmented Senses”. Zaprojektowałam biżuterię, która byłaby jednocześnie mechanizmem o określonej funkcji, poszerzającym nasze zdolności poznawcze. Obecnie istnieje wiele urządzeń wyposażonych w czujniki temperatury, ruchu czy światła. Jeśli połączymy te sensory z naszymi zmysłami, odkryjemy zupełnie nową rzeczywistość. Tak jak pszczoły, które widzą więcej barw niż ludzkie oko. Gdyby człowiek miał przy sobie takie czujniki, mógłby na przykład sprawdzać toksyczność lub skład tego, co je. Wyobraź sobie, jak wyglądałoby dziś nasze życie, gdybyśmy dostrzegali w powietrzu wirusy? Albo gdybyśmy mogli usłyszeć dźwięki z dzieciństwa. Tego rodzaju mechanizmy powinny mieć modną formę, by zdobyć popularność. Wiele urządzeń jest po prostu brzydkich. Technika mogłaby się „umodnić”. Stąd pomysł na biżuterię. Oczywiście to jedynie koncept.
W ramach SCOPES planujesz zaprezentować instalację, która połączona jest z twoim nowym filtrem instagramowym. Czego możemy się spodziewać?
Zaczęło się od fascynacji ideą digitalowej wody, strumienia informacji, danych. Cyfrowy świat to nieustannie płynący potok, w którym zanurzyliśmy się bez reszty. Nie boję się realnej wody, ale – gdy pływam – zdarza mi się tracić oddech i panikować. To samo dotyczy wirtualnego oceanu. Czasami mnie przytłacza. Jednocześnie tafla wody kojarzy się z mitem Narcyza. Dzisiaj niemal wszyscy mamy w sobie coś narcystycznego. Robimy selfies, upubliczniamy szczegóły z naszego życia. Stworzyłam więc instalację składającą się z kamery i ekranu, w którym – jak w lustrze lub powierzchni wody – możesz się przejrzeć. Gdy jednak spoglądasz w swoje odbicie, wszystko wokół zniekształca się i rozpływa. Towarzyszą temu delikatne dźwięki strumyka oraz instagramowy filtr. Pracę dla SCOPES nazwałam pytaniem: „Is It Raining Outside?”, ponieważ ten efekt każe ci kwestionować to, co prawdziwe albo fałszywe. Lubię wprowadzać odbiorcę w konfuzję.
Dlaczego zdecydowałaś się współpracować ze SCOPES?
Kocham SCOPES. Brałam udział w edycji w Berlinie. Wtedy jeszcze zajmowałam się projekcjami i mappingiem. Uczyłam się wyrażać siebie wizualnie, ale łącząc obrazy z muzyką czy filmem. SCOPES zbiera w jednym miejscu wszystko, co mnie interesuje. To przestrzeń skupiająca sztukę, digital, technologię oraz niekonwencjonalne środki. Przypomina trochę kreatywny underground. W tym, co robię, niezwykle istotna jest współpraca z innymi twórcami. Dzięki niej otwieram się na nowe możliwości. Odkrywam rzeczy, których nie byłabym w stanie dokonać w pojedynkę. Gdy projektuję sama, jestem tylko z własnymi myślami, nie prowadzę z nikim dyskusji. Na SCOPES mogę spotkać wiele kreatywnych osób.
Teraz SCOPES odbywa się w Warszawie.
Jestem superszczęśliwa z tego powodu. Moi rodzice pochodzą z Polski. Pamiętam, że w dzieciństwie często podróżowaliśmy między Paryżem a Warszawą. Mam ciepłe wspomnienia. Nie wiem do końca, dlaczego, ale czuję do Warszawy nostalgię, chociaż dobrze jej nie znam. Nie mogę się doczekać, by ją zwiedzić.
Znasz polskich twórców digitalowych?
Niezbyt dobrze, ale chcę ich poznać. Cieszę się, że w SCOPES bierze udział Ada Sokół. Od długiego czasu jestem fanką jej twórczości 3D. Chciałabym odkryć talenty i zainteresowania innych kreatorów cyfrowych. Liczę, że będę miała szansę wymienić się z nimi pomysłami i obserwacjami, bo dzięki rozmowom i współpracy z ludźmi ze świata sztuki digitalnej mogę dostrzec nowe rozwiązania, które wcześniej przegapiłam, albo podsunąć im swoje przemyślenia. Taka twórcza wymiana zawsze prowadzi do czegoś interesującego. Na tym właśnie polega SCOPES.
SCOPES powered by Porsche trwa od 6 do 10 października 2021 roku w Warszawie. Spotkanie z Johanną Jaskowską oraz prezentacja jej twórczości odbędzie się 8 października (Komuna Warszawa, ul. Emilii Plater 31). https://scopes.pl/
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.