Magda Atkins, makijażystka Bobbi Brown: „Piękno tkwi w autentyczności”

„Makijaż ma podkreślać indywidualność, a nie ją zasłaniać”, mówi Magda Atkins, National Makeup Artist Bobbi Brown. Rozmawiamy z nią o drodze do akceptacji siebie i nowej kampanii marki #InMySkin.

O byciu sobą, nieukrywaniu się pod zbroją makijażu i nieuginaniu się pod naporem oczekiwań innych mówi kampania #InMySkin promująca nowy podkład Weightless Skin Foundation Bobbi Brown, który daje naturalne wykończenie wyglądające jak skóra, a nie make-up. Wszystko to współgra z filozofią marki, zachęcającą nas do akceptacji i podkreślania naszych indywidualnych cech. Przy czym #InMySkin zwraca uwagę na coś jeszcze – że każdy z nas nosi w sobie jakąś historię, której skóra jest odbiciem. Albo i mapą – jak nazywa ją Magda Atkins, makijażystka marki. Mapą wspomnień, refleksji i przeżyć, odzwierciedleniem naszej siły.

Gdy poproszono Magdę Atkins, by odpowiedziała na pytanie: „Co ty widzisz w swojej skórze?”, które na całym świecie zadano także innym makijażystkom, powiedziała, że w swojej skórze widzi wojownika. Bo dla niej bycie sobą to opowieść o sile, walce i odrodzeniu. Jest bowiem najlepszą ambasadorką nie tylko motta marki „less is more”, lecz także spraw kobiet. Głośno mówi o naszym zdrowiu, w tym o raku piersi, z którym sama musiała się zmierzyć. Choć z Bobbi Brown pracuje od lat, wręcz wydaje się, że kampania #InMySkin powstała z myślą o niej. A na pewno o wszystkich kobietach, które pragną poczuć się dobrze we własnej skórze.

Jak zaczęła się pani przygoda z makijażem? Czy zawsze pani wiedziała, że to będzie pani ścieżka zawodowa?

Moja przygoda z makijażem zaczęła się od fascynacji sztuką i kolorami. Malarstwo od zawsze było mi bliskie, a makijaż stał się jego przedłużeniem – sztuką, którą mogę tworzyć na ludzkiej twarzy. Nigdy nie myślałam, że stanie się moją ścieżką zawodową – aż do momentu, gdy zdałam sobie sprawę, że mogę łączyć kreatywność z pracą, która daje mi ogromną satysfakcję. To pasja, która przerodziła się w coś znacznie większego.

Jest pani związana z Bobbi Brown, odkąd pamiętam. Co sprawia, że pracuje pani z marką tak długo?

Bobbi Brown zawsze była dla mnie symbolem autentyczności i siły prostoty. Pracuję z tą marką tak długo, ponieważ podzielam jej filozofię – piękno tkwi w naturalności, a makijaż nie powinien nas zmieniać, lecz podkreślać to, co najlepsze. Bobbi Brown stworzyła przestrzeń, w której każda kobieta może poczuć się dobrze we własnej skórze, i to jest coś, co rezonuje z moimi wartościami.

Marka ma bardzo silną filozofię „less is more”, stawia na naturalne piękno. Jak to się ma do dzisiejszych trendów m.in. z social mediów, gdzie widać tendencje do mocnych i kryjących make-upów? Jak to współgra z pani osobistym postrzeganiem makijażu?

Filozofia „less is more” jest ponadczasowa, a choć dzisiejsze trendy z mediów społecznościowych często promują mocne i wyraziste makijaże, wierzę, że naturalność zawsze będzie miała swoje miejsce. Makijaż ma podkreślać indywidualność, a nie ją zasłaniać. W świecie, w którym często dominują filtry i pełne krycie, coraz więcej osób tęskni za autentycznością. Dla mnie kluczem jest balans – makijaż może być wyrazisty, ale nie kosztem naturalnego piękna.

Jakie są w takim razie elementy makijażu, techniki czy produkty kluczowe do stworzenia naturalnego, promiennego looku, które pozwolą uzyskać efekt zdrowej twarzy, a nie tzw. zmalowanej?

Podstawą naturalnego, promiennego makijażu jest zadbana skóra. To, co na nią nakładamy, ma znaczenie, ale to, jak o nią dbamy na co dzień, jest jeszcze ważniejsze. Kluczowe są lekkie podkłady lub kremy BB, które wyrównują koloryt skóry, ale jej nie obciążają. Odpowiednio dobrany korektor, delikatny róż i bronzer oraz rozświetlacz, który daje efekt naturalnego blasku, są niezastąpione. Ważne są także techniki – blendowanie produktów zamiast ich nakładania w warstwach pozwala zachować lekkość i świeżość makijażu.

Najnowszy podkład Weightless Skin Foundation wydaje się kontynuować tę myśl. W jaki sposób filozofia marki jest obecna w takich produktach jak ten?

Weightless Skin Foundation to doskonały przykład filozofii Bobbi Brown w akcji. To podkład, który nie maskuje, ale poprawia wygląd skóry, nadając jej zdrowy, promienny wygląd bez ciężkości. Jest lekki, niemal niewyczuwalny, ale jednocześnie skutecznie wyrównuje koloryt i dodaje blasku. To produkt, który podkreśla piękno, zamiast je ukrywać – dokładnie tak, jak marka postrzega makijaż.

Towarzyszy mu kampania #InMySkin o byciu sobą i nieukrywaniu pod makijażem tego, kim jesteśmy – bez względu na wygląd, pochodzenie, wiek. Jak pani czuje się dziś we własnej skórze? Czy historia choroby zmieniła pani postrzeganie siebie oraz piękna w ogóle?

Kampania #InMySkin jest bardzo bliska mojemu sercu, bo odzwierciedla moją własną podróż do akceptacji siebie. Przeżycie choroby zmieniło moje podejście do życia i piękna. Zrozumiałam, że prawdziwe piękno nie tkwi w perfekcji, ale w autentyczności, sile i akceptacji siebie takim, jakim się jest. Makijaż nie jest zbroją, ale narzędziem, które może pomóc nam czuć się dobrze ze sobą. Dziś, bardziej niż kiedykolwiek, czuję się dobrze we własnej skórze, bo wiem, że jest odbiciem tego, przez co przeszłam.

O nowym podkładzie marki Bobbi Brown 

Weightless Skin Foundation SPF 15 to nowy, długotrwały, ale jednocześnie lekki podkład Bobbi Brown. Zapewnia 24-godzinne nawilżenie i trwałość, dając naturalne matowe wykończenie. Jego formuła oparta jest na technologii Smart Skin-Balancing Technology, która sprawia, że produkt kontroluje wydzielanie sebum przez cały dzień, nie obciążając skóry i zapewniając średni poziom krycia. Podkład jest komfortowy i oddychający. Stworzony dla różnych odcieni, typów i problemów skóry.