Dużo mówi się o różnorodności pod kątem płci, narodowości czy wyznania, a zapomina się o takim faktorze jak wiek – mówi Patrycja Król, liderka projektów w Boston Consulting Group, która podkreśla, że sztuczna inteligencja może mieć pozytywny wpływ na wprowadzanie inkluzywnych standardów w struktury wielkich firm.
Z tegorocznego raportu „Beyond Boundaries: Diversity & AI in Fashion” „Vogue Polska” i Boston Consulting Group wynika, że z roku na rok coraz więcej kobiet zatrudnianych jest w dużych firmach. Z drugiej strony, koncern Kering ogłosił niedawno, że Sarę Burton w domu mody Alexander McQueen zastąpi Sean McGirr, co będzie oznaczać, że wszyscy dyrektorzy kreatywni francuskiego holdingu to biali mężczyźni. To jak to w końcu z tą różnorodnością jest? Realnie zatrudniamy więcej kobiet, ale nie na tych najwyższych stanowiskach?
Na pewno można mówić o większej świadomości w kwestii dążenia do różnorodności i inkluzywności. Firmy zakładają pewne cele, deklarują je. Problem zaczyna się jednak przy ich realizacji. To również kwestia pewnego poślizgu w czasie. Chcąc przyspieszyć pewne ruchy, wprowadzamy różne sztuczne mechanizmy, które procentowo mają narzucać, ile kobiet czy reprezentantów mniejszości etnicznych albo osób o różnych kolorach skóry zatrudniają firmy. Trzeba dać szanse tym, którzy od wieków byli od tego przysłowiowego stołu realnie odsuwani.
Wierzysz w to, że uda się to zrobić? Faktycznie przebić szklany sufit?
Nasze badania wykazują, że różnorodność daje realne korzyści biznesowe. Większa reprezentacja, zderzanie się skrajnych poglądów przekładają się na większe zadowolenie klientów, większą sprzedaż. Firmy realnie mogą na tym zyskać. Ja już widzę zmianę. Ostatnio pracowałam z zespołem, który w całości składał się wyłącznie z kobiet. A przecież istnieje przekonanie, że wśród analityków kobiet jest niewiele. Chciałabym, by te bardziej w siebie wierzyły. Na rozmowach kwalifikacyjnych często umniejszają swoim osiągnięciom. Wygrywają konkursy, ale przedstawiają to, jakby nie było w tym nic wyjątkowego. To samo tyczy się biznesowych spotkań, które obserwuję na co dzień. Kobieta trzy razy zastanowi się, zanim zgłosi swój pomysł. Boi się popełnić błąd. Mężczyźni nie mają takich oporów. Z drugiej strony ci rzadko przyznają, że coś ich przytłacza, ponieważ są uczeni, że muszą być bohaterami.
Jakie cechy charaktery sprawiają, że jesteś dobrą menedżerką i liderką?
Z natury jestem buntowniczką. Od początku lubiłam łamać stereotypy i schematy. Dzięki temu łatwo mi inspirować innych do podejmowania wyzwań. Dobry lider powinien wzbudzać autorytet, ale nie starać się wymuszać tego zarządzaniem strachem. Trzeba być otwartym na rozmowę. To szczególnie trudne na początku drogi. Kiedy jesteś młodą kobietą w strukturze wielkiej firmy. Często zespoły mylnie myślą, że młoda, uśmiechnięta, pełna energii dziewczyna wcale nie będzie rzucać im wyzwań, bo jest delikatna, niegroźna. Trzeba udowodnić, że tak nie jest.
Jakie było twoje największe wyzwanie?
Będąc już w Boston Consulting Group, by zdobyć szersze doświadczenie, w ramach transferu przez rok pracowałam dla Allegro. Po miesiącu niespodziewanie otrzymałam awans. Dyrektorka działu mody odchodziła i zaproponowano, bym ją zastąpiła. Sprowadzało się to do tego, że w wieku 29 lat miałam pod sobą osiemnastoosobowy zespół, w którym każdy był ode mnie starszy. Większość z 20-letnim doświadczeniem zawodowym. To było duże wyzwanie i skok na głęboką wodę. Jak zarządzić tak dużym i doświadczonym zespołem. Jak sprawić, by chcieli ze mną zostać i razem tworzyć ten dział?
Czułaś, że młody wiek był tu przeszkodzą?
Dużo mówi się o różnorodności pod kątem płci, narodowości czy wyznania, a zapomina się o takim faktorze jak wiek. Często do osoby młodszej podchodzi się z ograniczonym zaufaniem, myśląc, że nie ma doświadczenia. Jednak prawdą jest, że umiejętności zgromadzone w ciągu pięciu lat przez jedną osobę mogą znacznie przewyższać dwudziestoletnie u innej. Każdy wykorzystuje i przeżywa swój czas w inny sposób.
Zawsze miałaś jasno sprecyzowaną wizję przyszłości?
Moja mama śmieje się, mówiąc, że od dziecka byłam ciągle zajęta. Zawsze szukałam nowych wyzwań. W liceum miałam rozpisane, czego kiedy się uczę, kiedy mam czas na zajęcia dodatkowe. Wszystko było rozplanowane. Chociaż oczywiście moja wizja przyszłości zmieniała się na przestrzeni lat. Duży wpływ miała na mnie starsza siostra, która studiowała kierunki ekonomiczne i biznesowe. Stwierdziłam, że to dobre miejsce, by zbadać, czym chciałabym się w przyszłości zajmować. Studia licencjackie z ekonometrii i zarządzania skończyłam na Uniwersytecie Warszawskim. Po roku przerwy na studiach magisterskich wyjechałam do Rotterdamu, gdzie uczyłam się już stricte pod konsulting strategiczny. I wtedy zrozumiałam, że praca na produkcie, który ma bezpośredni kontakt z klientem, to coś, co bardzo mi pasuje.
Liderzy w wielkich, międzynarodowych firmach coraz chętniej korzystają z pomocy sztucznej inteligencji. Wierzy się, że to właśnie ona może nam pomóc w większej różnorodności. O tym mówi też najnowszy raport „Vogue Polska” i Boston Consulting Group. Tylko czy to nie jest jednocześnie pułapka?
To trudny temat. Z jednej strony, jeśli myślimy np. o branży mody i wykreowanych przez sztuczną inteligencję wirtualnych modelach, to może powodować, że ludzie będą w jakimś stopniu tracić pracę. Jednocześnie mam wrażenie, że opracowane przez nowoczesną technologię możliwości pomogą odciążyć człowieka od pracy mechanicznej, powtarzalnej i pozwolić mu zająć się innymi elementami pracy biznesowej. Mam więc nadzieję, że sztuczna inteligencja uwolni nasze umysły i pozwoli skupić im się na pracy kreatywnej, bardziej strategicznej, nie operacyjnej. Technologia może też być niezwykle pomocna w procesie rekrutacji. Maszyna, jeśli się ją odpowiednio zaprogramuje, nie patrzy na stereotypy związane z płcią czy narodowością. Analizuje zawarte w CV informacje pod kątem doświadczenia. To może przynieść upragnioną rewolucję. Zresztą sporo firm wprowadziło już automatyzację procesu rekrutacji, w modzie m.in. Burberry. Kolejnym aspektem jest sam design. Na początku rozmowy wspominałaś o Keringu i o tym, że wszyscy dyrektorzy kreatywni domów mody koncernu to biali mężczyźni. To oczywiście wpływa na same projekty, które w pewnym stopniu podlegają unifikacji. Sztuczna inteligencja potrafi czerpać z różnorodności, potrafi analizować potrzeby mniejszości i wplatać je do samego projektu. Nie mówię oczywiście o tym, by kompletnie opanowała kreacje, bo też jestem temu przeciwna, ale myślę, że może nam pomóc, by bardziej otworzyć się na potrzeby innych. A tym samym dać im dojść do głosu.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.