Znaleziono 0 artykułów
04.06.2024

Obrotowy dom. Budynek, który podąża za słońcem

04.06.2024
Fot. Wunderkamera

Wystarczy wcisnąć guzik pilota, żeby budynek obrócił się wolno. W ten sposób możesz szukać idealnego widoku albo cały dzień opalać się w słońcu. Rozmawiamy z Olą i Rafałem, twórcami i właścicielami eksperymentalnego domku, który stanął na Mazowszu.

Wieś Tomaszew leży w połowie drogi między Warszawą a Łodzią, w otulinie Bolimowskiego Parku Krajobrazowego, mniej więcej 45 minut samochodem z każdego z miast. Na ternie trzech hektarów porośniętych drzewami i łąkami Ola z Rafałem postawili swój wakacyjny dom. Jego uroki zaczęli doceniać w pandemii, a im więcej czasu spędzali „na wsi”, tym bardziej przekonywali się, jak głęboka jest ich potrzeba kontaktu z przyrodą. 

Fot. Wunderkamera

Nie chodziło o radykalną ucieczkę. Rafał rozwija karierę w warszawskiej agencji reklamowej, Ola zdecydowała się na dłuższy urlop rodzicielski, żeby skupić się na wychowaniu dwójki malutkich dzieci. Zasięg telefonu komórkowego, stabilny internet są dla obydwojga ważne. – Szukaliśmy czegoś, co zapewniłoby równowagę przy naszym miejskim życiu – przyznają.
A nowe doświadczenia, jak budzenie się przy śpiewie ptaków czy życie w rytmie pór roku, zasiały w ich głowach pomysł – stworzenie kompaktowego domku, który byłby schronieniem, bezpieczną bazą, ale też punktem obserwacyjnym, rodzajem udomowionej polany wśród drzew.
Miał być minimalistyczny, ale gruntownie przemyślany, ergonomiczny, wyposażony w technologię i udogodnienia, a co najważniejsze – dostosowujący się do warunków otoczenia, na przykład pozwalającego w pełni wykorzystać dzienne światło.

Fot. Wunderkamera

Utopijny dom: Podążając za słońcem

– Kiedy pada hasło „obrotowy”, ludziom wydaje się, że chodzi o to, żeby śledzić drogę słońca i wykorzystywać pełną ekspozycję. Nic bardziej mylnego – mówi Rafał, naciskając pilot i lekko obracając dom, tak żeby światło sączyło się do środka, nie oślepiając nas. – Najczęściej chodzi o to, żeby przed słońcem lekko się osłonić, zaparkować w półcieniu, ale ustawić sobie dobry widok.
W ten widok, jak w panoramiczny ekran, można wpatrywać się, leżąc w dużym, wygodnym łóżku. Zmiany na niebie, nawoływanie ptaków, lekki wiatr wyczuwalny na skórze to wszystko wrażenia, których doświadczamy, wciąż znajdując się w domku – Ola rozsunęła skrzydła okna, otwierając jedną z czterech ścian budynku na oścież.
Wizja deszczu albo wschodu słońca obserwowanych z domku wydaje się jeszcze bardziej pociągająca.

Fot. Wunderkamera

– Po pewnym czasie, kiedy już się przyzwyczaisz, odkryjesz, że to idealne warunki do pracy – mówi Rafał, który w pokoju ustawił zgrabne biurko z krzesłem.
Jeśli masz już dosyć słońca albo chcesz spać do południa, możesz po prostu zaciągnąć zaciemniające zasłony – dodaje Ola. W tych warunkach można komfortowo oglądać film na rzutniku albo pracować przy ekranie komputera. – Lubię tu pracować, mam skupienie, dźwięki przyrody, spokój. Nie czuję już, że coś tracę, jak wtedy, gdy wychodzę po kilku godzinach pracy w zamkniętym biurze – dodaje Rafał.

Fot. Wunderkamera

Obrotowy: Główne założenia projektu

Sama koncepcja nie jest nowa, ruchome budynki, choć wciąż ekstrawaganckie, istnieją już w różnych formach – od spektakularnego obrotowego wieżowca w Dubaju, po ekologiczne domki pasywne.
Jednak realizacja Rafała i Oli miała być autorska, zrealizowana pod ich gust i dostosowana do ich potrzeb. Wizja domku, który miał stanąć w konkretnym miejscu polany, rozwijała się na przestrzeni pięciu lat. Najpierw powstała koncepcja, później prototyp najważniejszego elementu – obrotowego złącza. To w nim przebiegają podłączenia do wody, prądu i kanalizacja. – Kiedy w skali 1:3 przekonałem się, że to działa, mogłem robić szczegółowy projekt – wspomina Rafał, który przez kolejne miesiące walczył o stosowne pozwolenia, szukał producentów niestandardowych elementów, a w końcu mianował samego siebie kierownikiem budowy.
– Zaprojektowałem wszystko sam, choć oczywiście wiele rozwiązań konsultowałem ze specjalistami – podkreśla i dodaje, że od początku przyświecało mu kilka niezbywalnych założeń.

Fot. Wunderkamera

Po pierwsze bryła nie mogła sugerować, że dom jest obrotowy. Walec jako forma nie wchodził w grę, więc Rafał wybrał kształt ustawnej kostki, pochylonej pod kątem sześciu stopni. Dynamikę podkreśla skośne deskowanie z opalanego świerku skandynawskiego. Ten charakterystyczny czarny sześcian wbił w plan koła – podziemnej obrotowej platformy, która porusza całym domem, razem z trawą i fragmentem ścieżki.

Kolejne założenie brzmiało: „W trakcie obracania dom nie może zamierać” – przez cały czas, bez względu na tryb domku, użytkownicy mogą swobodnie korzystać z prysznica, toalety czy kuchni. 
– Zależało mi, by sięganie po pilot mogło być spontaniczne i nie zaburzało spokojnego wakacyjnego trybu. Również dlatego obrót jest spokojny i tempem przypomina kroczenie – mówi Rafał.
– Wnętrze samo w sobie miało być kojące dla zmysłów i ciekawe. Miało wykorzystywać innowacyjne materiały i design, stać się nowoczesną przestrzenią – dodaje Ola, która skoncentrowała się na wykończeniu i 23-metrowej powierzchni.

Fot. Wunderkamera

Wnętrze: Naturalne materiały, nietradycyjne zastosowanie

Ciepła podłoga, po której miło chodzi się boso, została wykonana z korka, naturalnego materiału, który powtarza się też na ścianach – sprawdza się, bo izoluje termicznie i wycisza. Korytarz i kuchnia zostały wyłożone bambusem, a łazienkę wykończono tynkiem japońskim.
– To tynk z naturalnych minerałów i włókien, między innymi z bawełny – tłumaczy Ola, przyznając, że eksperymentalny charakter domku otworzył ją na rozwiązania z wykorzystaniem właściwości naturalnych materiałów, ale w nietradycyjny sposób. Ważnym kryterium była też waga materiałów, bo obrotowa platforma miała ograniczone limity – nośność do 9 ton.

Fot. Wunderkamera


Budując prywatną atmosferę, Ola nad łóżkiem w sypialni powiesiła abstrakcyjne płótno przywodzące na myśl planetę – „RytMy Water” Martyny Łuszczyńskiej, obok ustawiła totemy, czyli geometryczne rzeźby Koki Skowrońskiej, i figurki od „sąsiadów”, czyli z pracowni pobliskiej Majoliki Nieborów. To kadzielnice w formie piesków i porcelanowe jaszczury, które są odwzorowaniem oryginalnego wyposażenia Pałacu w Nieborowie.  

Fot. Wunderkamera

– Tworząc ten projekt, od początku w centrum stawialiśmy nasze potrzeby, pomysły i zachcianki. To jest dom dla człowieka, a nie na odwrót. Po miesiącach testów i obrotów zdecydowaliśmy otworzyć go dla gości – znajomych, ale też zupełnie obcych. Jesteśmy ciekawi i wrażeń, i tego, jak się odnajdą, a może coś zaproponują, a może odkryją zupełnie nowe funkcje – mówi Rafał.

Basia Czyżewska
  1. Styl życia
  2. Miejsca
  3. Obrotowy dom. Budynek, który podąża za słońcem
Proszę czekać..
Zamknij